reklama

Wiadukt na Piłsudskiego: projekt do kosza?

Opublikowano:
Autor:

Wiadukt na Piłsudskiego: projekt do kosza? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNiewykluczone, że całą żmudną procedurę związaną z projektem budowy wiaduktu nad Piłsudskiego trzeba będzie zacząć od początku. Obecny powstaje od kilku lat i powstać nie może. Dlaczego?

Niewykluczone, że całą żmudną procedurę związaną z projektem budowy wiaduktu nad Piłsudskiego trzeba będzie zacząć od początku. Obecny powstaje od kilku lat i powstać nie może. Dlaczego?

Nasze nieoficjalne informacje odnośnie problemów z projektem niecierpliwie wyczekiwanego od lat wiaduktu kolejowego nad torami przy Piłsudskiego potwierdzają tak wiceprezydent Cezary Lewandowski, jak i szef ratuszowego wydziału inwestycji Cezary Guzanek. Sprawa jest skomplikowana. Opracowywanie dokumentacji projektowej zbawiennego dla miasta wiaduktu przez gdańskiego projektanta - Konsultacyjne Biuro Projektowe "Krzysztof Żółtowski" trwa od 2008 r. Natomiast od stycznia tego roku projektantowi naliczane są kary za przekroczenie ustalonych terminów oddania pełnej dokumentacji. A tej miasto wciąż nie dostało. Jak wyjaśnia Cezary Guzanek, projektant czterokrotnie występował już o pozwolenie na budowę i czterokrotnie takiej zgody nie otrzymał ze względu na braki formalne w dokumentacji. - Uzupełnienie tych braków okazało się bardzo trudne, nie mamy nawet pewności czy jest w ogóle wykonalne - mówi Cezary Guzanek. - Wina leży nie tylko po stronie projektanta, ale również założeń koncepcyjnych.

Jak wiadomo, koncepcja zakłada, że nad Piłsudskiego powstanie wiadukt kolejowy, projektant potrzebował więc m.in. stosownych uzgodnień z PKP. - A te uzgodnienia były trudne do wypracowania, bo dotyczyły na przykład tego, że zgodnie z ustawą ,w promieniu 3 km od wiaduktu nie może być żadnych innych przejazdów kolejowych, trzeba by więc było przebudować pozostałe skrzyżowania z torami na bezkolizyjne - wylicza szef wydziału inwestycji i remontów. - Niestety, wygląda na to, że projektant jeszcze długi czas nie otrzyma wszystkich potrzebnych zezwoleń na realizację tej inwestycji. A my nie możemy czekać w nieskończoność.

Słowa szefa wydziału oznaczają ni mniej ni więcej jak tyle, że jeśli do końca czerwca biuro projektowe nie złoży uzupełnionej o wszystkie potrzebne zezwolenia dokumentacji projektowej, Ratusz pożegna się z projektantem, oczywiście nie płacąc mu za dotychczas wykonaną pracę. Tylko że wtedy całą procedurę związaną z projektem trzeba będzie zacząć od nowa. - W takiej sytuacji prezydenci zadecydują, jak jeszcze na etapie koncepcji wyeliminować problemy, które pojawiły się podczas starań o uzyskanie ZRID-u (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej - przyp. red.), a następnie zostanie rozpisany nowy przetarg na projekt wiaduktu - przewiduje Cezary Guzanek.

Czy to oznacza, że wizja wiaduktu, który wreszcie odkorkuje jedną z najważniejszych arterii miejskich, znów oddala się w coraz mniej określoną przyszłość? - Trudno na tym etapie cokolwiek przewidywać - zastrzega Cezary Guzanek. - Ale przypuszczam, że w ciągu roku udałoby się zdobyć potrzebne pozwolenia na budowę i mniej więcej w sierpniu 2013 r. ogłosić przetarg na wybór wykonawcy. Jesteśmy w dość korzystnej sytuacji, bo z budową wiaduktu i tak planowaliśmy poczekać do momentu zakończenia prac przy Otolińskiej, Granicznej i Targowej.

Projektant: Aspekty formalno-prawne to kamień u szyi

Co na to wszystko projektant? Prof. Politechniki Gdańskiej, Krzysztof Żółtowski, który poza wiaduktem przeprowadzał weryfikację konstrukcji Mostu Solidarności oraz był autorem projektu ratującego konstrukcję dachu amfiteatru, zapewnia, że sam projekt jest od dawna gotowy, a nawarstwiające się problemy dotyczyły zagadnień formalno-prawnych. Nie ukrywa, że zdobywanie wszystkich tych decyzji w kolejnych urzędach i instytucjach jest drogą przez mękę. - Na etapie uzyskiwania decyzji urząd kwestionował przyjęte procedury, wydawał sprzeczne decyzje, co miało związek z koniecznością respektowania ustaw i o kolejach, i o drogach, a także miał zastrzeżenia do takich drobiazgów jak choćby nazwa inwestycji - wyjaśnia Krzysztof Żółtowski. - Gdy wreszcie udało się domknąć wszystkie te sprawy, również jeśli chodzi o uzgodnienia z PKP, Urząd Wojewódzki wstrzymał wydanie ZRID-u do momentu uzyskania przez nas pozwolenia wodno-prawnego, które poświadczy, że inwestycja nie zaburzy stosunków wodnych na tym terenie (chodzi o głównie o wody gruntowe). Niestety, RZGW nie podzielało opinii Urzędu Wojewódzkiego i zaleciło wykonanie opinii hydrogeologicznej, która wymagała przeprowadzenia złożonych badań gruntowych. W tej chwili czekamy już tylko na wnioski z ekspertyzy wykonanej przez płocką firmę Geobad i zaraz potem składamy do Urzędu Wojewódzkiego uzupełniony o nią wniosek.

Ustawowo Urząd Wojewódzki ma miesiąc (w przypadku trudnych spraw - do trzech miesięcy) na rozpatrzenie wniosku od chwili jego złożenia. To sporo, a miasto nie chce dłużej czekać… - Rozumiem władze Płocka, my też jesteśmy już bardzo zmęczeni całą tą sytuacją, bo nie dość, że przez te wszystkie decyzje nie dotrzymaliśmy terminu i ludzie czekają na wypłaty, to na dodatek uzupełnienie dokumentacji kosztowało nas mnóstwo wysiłku i pieniędzy - przyznaje prof. Żółtowski. - Myślimy, że ponieważ nasza sprawa będzie rozpatrywana ponownie, Urząd Wojewódzki tym razem nie będzie potrzebował aż tyle czasu. Mamy również nadzieję, że nasz inwestor, miasto Płock okaże zrozumienie.

A jeśli miasto zerwie umowę? - Cóż mogę powiedzieć? Będzie to wielka strata - rozkłada ręce projektant. - Od strony technicznej kompletny projekt był gotowy zgodnie z terminem, ale wyłożyliśmy się na procedurach. Aspekty formalno-prawne to kamień u szyi projektantów. Może teraz, po kontrowersjach w związku z budową autostrad, wreszcie coś się w tej kwestii zmieni.

A może w ogóle wyrzucić koncepcję do kosza?

Ponieważ uzyskanie wszystkich potrzebnych uzgodnień nastręcza jak widać wielu trudności, w zakulisowych rozmowach zaczęło pojawiać się przypuszczenie, że miasto wycofa się w ogóle z koncepcji zakładającej powstanie wiaduktu kolejowego nad jezdnią, a zamiast niego zbuduje wiadukt drogowy nad torami. Zarówno Cezary Lewandowski, jak i Cezary Guzanek zaprzeczają jednak, by w Ratuszu - przynajmniej na razie - rozważano taki pomysł. Również Krzysztof Żółtowski wątpi, by tak radykalna zmiana koncepcji była realna. - Oczywiście, i taki pomysł był rozważany na etapie planowania, ale z analizy wynikało, że jest mniej trafiony - wyjaśnia i wskazuje, że estakada nad torami musiałaby zostać zbudowana na wysokości mniej więcej czwartego piętra, co z pewnością wpłynęłoby niekorzystnie na poziom hałasu i wzmożoną emisję spalin. Trzeba byłoby budować ekrany akustyczne, a poza tym wiadukt byłby bardzo długi, tym bardziej, że tory znajdują się na sporym wzniesieniu. Takie rozwiązanie odcięłoby część miasta od głównej trasy, a w konsekwencji od dojazdów do posesji, przystanków autobusowych itp. Jedyny zysk byłby taki, że zmniejszyłby się zakres przebudowy wszystkich mediów, przełączy kanalizacyjnych itd. - W mojej opinii wybrano lepszy wariant, zwłaszcza gdyby w przyszłości miasto zamierzało całkiem wyprowadzić linię kolejową poza granice miasta, a takie plany również były - uważa prof. Żółtowski. - Podsumowując: zmiana koncepcji skrzyżowania Piłsudskiego z koleją wymagałaby rozpoczęcia na nowo całej procedury projektowania i realnie przedłużyłaby cały proces o następne cztery lata. Naszym zdaniem rozpoczęcie projektowej inwestycji powinno być powiązane z zakończeniem budowy obwodnicy Płocka, co rozwiązałoby znaczną część problemów komunikacyjnych.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE