W Senacie trwają prace nad ustawą wprowadzającą zakaz handlu w niedziele. Innymi słowy łatają „dziury” w zapisach. Jedna z nowych propozycji wydłużenia czasu, w którym obowiązywałby zakaz handlu, miała być pomyłką, druga już nią nie jest.
Stało się, posłowie niedawno przegłosowali zakaz handlu w niedziele. Handel będzie sukcesywnie wygaszany, chyba że właściciel prowadzi np. piekarnię, zakład pogrzebowy, kwiaciarnię albo należy do niego stacja benzynowa, bowiem w tekście ustawy uwzględniono około 30 wyłączeń. Nad ustawą we wtorek pochylili się już senatorowie, a tam zgłoszono szereg poprawek, które w założeniu mają uszczelnić wcześniejsze zapisy (aby nie można było łatwo ich obejść).
[ZT]17255[/ZT]
[ZT]17274[/ZT]
Senator Jan Rulewski z Platformy Obywatelskiej zarzucił rządowi, że „ugiął się po lobby sieci handlowych”, opowiadając się tym samym za zaostrzeniem przepisów. Związkowcy z Solidarności nie ukrywali, że nie usatysfakcjonowała ich treść ustawy, w której uwzględniono stopniowe dochodzenie do pełnego zakazu handlu w niedziele. Usiłują przeforsować zapis wydłużenia niedzielnego zakazu handlu do godz. 5.00 rano już w poniedziałek. Tu jednak spotkał ich zawód z uwagi na tekst zgłoszonej poprawki. Można uznać, że sami strzelili sobie gola do własnej bramki. Tekst sformułowano w tak niefortunny sposób, że zakaz objąłby już nie tylko niedzielę, ale też całą sobotę.
- Wykonywanie pracy w handlu oraz wykonywanie czynności związanych z handlem w niedziele i święta w placówkach handlowych – należy przez to rozumieć wykonywanie takiej pracy lub takich czynności przez pracownika lub zatrudnionego w okresie 29 kolejnych godzin przepadających odpowiednio między godziną 00.00 w sobotę a godziną 5.00 w poniedziałek i między godziną 00.00 w dniu bezpośrednio poprzedzającym święto, a godziną 05.00 w dzień przypadający bezpośrednio po święcie.
To wciąż nie wszystko. Związkowcy uważają, że pracownikom obsługującym sklepy internetowe należy się odpoczynek. Niewykluczone, że dojdzie do próby wpisania do ustawy zakazu pracy w niedzielę osób obsługujących e-sklepy, zajmując się np. przygotowywaniem towarów do wysyłki. Według Solidarności wszystko powinno opierać się wyłącznie na systemie elektronicznej obsługi klienta, już bez udziału samych pracowników (za wyjątkiem jednoosobowych firm w internecie). Innymi słowy klikając w ikonkę z koszykiem w internetowym sklepie dalej kupimy towar, tylko jego znalezienie w magazynowanie, zapakowanie i wysyłka przez pracownika odbywałoby się już w poniedziałek.
Jak czytamy na portalu Money.pl, związek zaproponował, aby z listy wyłączeń wykreślić handel w placówkach handlowych na dworcach. Dlaczego tak im na tym zależy? Ponieważ centra handlowe bywają połączone z dworcami kolejowymi czy autobusowymi. Są tam ulokowane m.in. duże sklepy sieci „Biedronka”. Dawano przykłady dworca w Krakowie, Poznaniu czy w Warszawie.
Sprawa dworców zwolnionych z zakazu handlu w niedziele w zakresie związanym z bezpośrednią obsługą sprzedaży wzbudziła wątpliwości w Biurze Legislacyjnym Senatu, ponieważ zabrakło określenia, co właściwie wchodzi w obsługę pasażera. A to zaledwie jedna sprawa budząca wątpliwości, kolejne dotyczą handlu przy cmentarzach (odległości od nekropolii) i kwiaciarni (może w jakimś sklepie kwiaty stanowią tylko część asortymentu). Podobnie jest w przypadku cukierni, lodziarni czy piekarni.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji zaapelowała do senatorów, aby zgodzili się na wydłużenie czasu pracy sklepów w Wigilię i Wielką Sobotę do godz. 16.00 (zgodnie z ustawą handel byłby dozwolony do godz. 14.00).