Reklama

W wodzie stoi pochylony słup z kablami. Obok bawią się dzieci

Opublikowano:
Autor:

W wodzie stoi pochylony słup z kablami. Obok bawią się dzieci - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Jeden z czytelników napisał do redakcji w sprawie, która może doprowadzić do tragedii. Mieszkańcy od trzech lat alarmują, że niedaleko ich domostw stoi słup wspierający kable elektryczne. Niestety nie stoi on przy drodze, nie jest też w dobrym stanie. Jest stary, popękany i znajduje się w rzece, w dodatku mocno już pochylony.

Jeden z czytelników napisał do redakcji w sprawie, która może doprowadzić do tragedii. Mieszkańcy od trzech lat alarmują, że niedaleko ich domostw stoi słup wspierający kable elektryczne. Niestety nie stoi on przy drodze, nie jest też w dobrym stanie. Jest stary, popękany i znajduje się w rzece, w dodatku mocno już pochylony. 

Słup znajduje się we wsi Chodkowo w pobliżu Bodzanowa. Zdenerwowani mieszkańcy zgłaszają sprawę tego słupa od trzech lat, aż jeden z naszych czytelników, obawiając się tragedii, napisał list do redakcji, aby tę sprawę nagłośnić, i przysłał zdjęcia. - Ważne, aby zapobiec nieszczęściu - dodaje.

Oto treść listu pt. "Słup w rzece?":

- W czwartek w minionym tygodniu przeszła tamtędy nawałnica burzowa, łamiąc drzewa i czyniąc spustoszenie wśród upraw rolnych. Ucierpiały też niektóre budowle. Ponad dobę mieszkańcy pobliskich wiosek nie mieli prądu w domostwach. Dzielnie pomagały im wszystkie służby i chwała im za to. Słup, który wspiera kable elektryczne, stoi w rzece Mołtawie. Nie jest to mocowanie, które stosuje się specjalnie w wodzie. I nie jest tam po to, by wzmacniać prąd wody, ale aby przesyłać go dalej. Woda zabrała brzeg i burza sprawiła, że ów słup przechylił się prawie o 45 stopni. Ekipy, które usuwały uszkodzenia po nawałnicy postanowiły również „naprawić” i ten defekt słupa.

- Nie trzeba być fachowcem, by stwierdzić, że naprawa była fuszerką. Gromadka ludzi, to mieszkańcy wsi, wśród których były przerażone matki dzieci bawiących się w okolicy – pisze dalej czytelnik w liście. -. Otóż słup wyprostowano poprzez zastosowanie naciągu zamocowanego w pobliskich krzakach. Mocowanie naciągu, zamiast wysoko, zamocowano prawie u podstawy. Kable napięciowe, które odchodzą od słupa prawie stykają się z sobą w koronie blisko rosnących drzew. Odległość między kablami to kilka centymetrów, czyli tyle, by słaby wiatr spowodował ich zwarcie. Prognozy pogodowe nie są optymistyczne. Do tego, zaraz obok, jest tama bobrów. Nie muszę mówić, co swoją gospodarką takie zwierzęta mogą spowodować. A co będzie, jeśli w czasie mocniejszego wiatru, zabawa bawiących się dziećmi, zbiegnie się z przewróceniem tego słupa? Woda, mokro, mnóstwo wilgotnych gałęzi i krzewów – idealne przewodniki energii elektrycznej. Wszystko byłoby w porządku gdyby panowie fachowcy zrobili to tymczasowo i nazajutrz przesunęli słup o półtora metra na brzeg...

W liście nadmienia, że mieszkańcy sprawę feralnego słupa zgłaszają firmie Energa już od trzech lat. - Trzy lata stoi tak w wodzie! - reasumuje. - Słup pamięta jeszcze lata 80-te. Jest popękany i skorodowany. Naprawdę, czy trzeba czekać aż dziecko zabije prąd i wtedy panowie fachowcy przywiozą nowy i zamontują według właściwych prawideł sztuki monterskiej?

Skontaktowaliśmy się już z rzeczniczką płockiego oddziału firmy Energa, która obiecała zająć się tematem.

- Wstępnie należy sprawdzić, do kogo ten słup należy – mówi nam rzeczniczka płockiego oddziału firmy, Aldona Niedzielak.

Czekamy na odpowiedzi.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE