reklama

W Płocku solidaryzują się z protestującymi w Sejmie

Opublikowano:
Autor:

W Płocku solidaryzują się z protestującymi w Sejmie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPo raz kolejny płocczanie zebrali się przed siedzibą PiS przy ul. Bielskiej, by pokazać swoją solidarność z osobami niepełnosprawnymi oraz ich opiekunami, którzy od 36 dni protestują w Sejmie. Z każdym dniem przychodzi coraz więcej mieszkańców.

Po raz kolejny płocczanie zebrali się przed siedzibą PiS przy ul. Bielskiej, by pokazać swoją solidarność z osobami niepełnosprawnymi oraz ich opiekunami, którzy od 36 dni protestują w Sejmie. Z każdym dniem przychodzi coraz więcej mieszkańców. 

Wśród nich są osoby, dla których przybycie na protest nie jest tak łatwe. Z pomocą rodziców i opiekunów uczestniczą w nim jednak codziennie. 

- Gdy urodziła się Zosia pogodziłam się z jej chorobą - mówi pani Grażyna, która opiekuje się niepełnosprawnym bratem i 21-letnią córką. Od razu pojawiła się ta świadomość, że trzeba o nią walczyć. Mama wychowała mnie w taki sposób, że dzieci muszą być dobrze ubrane - kontynuuje ze łzami w oczach. - I walczę o to, by byłe zdrowe, by ładnie wyglądały...

Na budżet rodziny składa się 740 zł renty socjalnej, 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego, emerytura pani Grażyny wysokości 1 tys. zł oraz 1800 zł renty rodzinnej, którą otrzymuje niepełnosprawny brat Pani Grażyny po zmarłych rodzicach.

- Szczerze powiem, że jestem na utrzymaniu Marianka, bo on ma 1800 zł - przyznaje pani Grażyna. - Ubiegając się o jakąś pomoc finansową biorą nas razem całą trójkę i mówią: "Pani już wystarcza, nic Pani nie dostanie, bo przekracza limit".

Opiekunowie osób niepełnosprawnych przyznają, że zwolnienia z kolejek do lekarza to kropla w morzu potrzeb. 

- To, co obiecują w teorii to jest totalna bzdura, mydlenie oczu, bo dopłaty do turnusów rehabilitacyjnych też rzekomo nam się należą, ale dostajemy je co 5, 7 lat, bo to są dorosłe osoby, a samego dziecka przecież nie wyślę.

Koszty generują podstawowe rzeczy, takie jak pieluchy, leki, wizyty u lekarza, ale też poważniejsze zakupy, jak niezbędny do funkcjonowania wózek inwalidzki. Najtańszy kosztuje ok. 3 tys. zł, ale wózek, którego wymaga obecny na proteście Kacper to koszt już ponad 17 tys. zł.  

- Ten wózek, na którym siedzi Kacper kosztuje 17,5 tys. zł - mówi pani Danuta. - Jak czekałam na PFRON, wózek podrożał w tym czasie 3 tysiące, tak na tym wyszłam. Do tego założenie podnośników, bym mogła go podnieść z wózka, to koszt 23 tys. zł. 

Opiekunowie przyznają, że Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych dopłaca, jednak rodzic nadal ma obowiązek pokryć 20 proc. zakupionego sprzętu. 

- Mamy nadzieję, że ktoś w końcu zmięknie, dopatrzy się, że faktycznie naszym dzieciom brakuje pieniążków - mówi pani Grażyna. - Nasze dzieci są na bardzo niskich świadczeniach, nie posiadamy tak jak piszą 1477 zł, my jesteśmy emerytami, mamy wypracowane głodowe emerytury. 

Uczestnicy przynieśli dziś kartki ze słowami otuchy i poparcia, które zostaną wysłane do protestujących w Sejmie. Kolejny protest odbędzie się jutro o godz. 15:45, w tym samym miejscu.

- Postanowiliśmy, że będziemy protestować do oporu, będziemy tu przychodzić dopóki protest będzie trwał w Sejmie - zapowiedział Krzysztof Borkowski ze stowarzyszenia Wolne Miasto Płock. - Nawet jeżeli zniknie przyczyna, dla której tu przychodzimy, to będziemy protestować w innym miejscu, w innej sprawie, przeciw temu co się dzieje w naszym kraju.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo