Dariusz Bógdał z synem Wojciechem mówiąc w skrócie: włóczą się po niebie. Płocki nieboskłon paralotniarze z płockiego Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej zwiedzili wzdłuż i wszerz, a teraz właśnie wrócili z wciąż niespokojnego po niedawnej wojennej zawierusze Iraku. Jak zwykle przywieźli mnóstwo niesamowitych zdjęć
Dwutygodniowa wizyta w Iraku to część akcji promocyjnej tamtejszych władz z wykorzystaniem sportów lotniczych. - Zaangażowano nas do przedsięwzięcia poprzez szwedzką firmę Snow and Dust, której założycielem jest Polak – tłumaczy Dariusz Bógdał. - Porozumiał się on z rządem irackim w sprawie promowania Iraku jako kraju przyjaznego turystycznie. Całą akcję wspomagała także firma EcExtreme.
Dlaczego akurat Polacy? - Ponieważ jesteśmy najlepsi. Podczas ostatnich mistrzostw świata we Francji zdobyliśmy wszystkie cztery złote medale w konkurencjach slalomowych – wyjaśnia. - W polskiej 16-osobowej ekipie znaleźli się m.in. instruktorzy, tandem-piloci, zawodnicy kadry narodowej i specjaliści od podniebnej fotografii. Pozostałe 35 osób stanowiło mariaż osób z różnych krajów europejskich, w tym ekipy balonowe z Niemiec, Belgii, Holandii i Włoch, para skoczków spadochronowych ze Szwecji i oczywiście dziennikarze.
Wnioski paralotniarzy z pobytu nieszczególnie zaskakują. - Irak na razie nie jest miejscem dla turystów typu all inclusive, ale mimo trudności władze irackie bardzo się starają, by kraj wrócił do normalności – krótko podsumowuje Dariusz Bógdał. - Irak stanowi jeszcze wielki plac budowy. Środki bezpieczeństwa są bardzo rozwinięte. Co 50 metrów stoi policjant z kałasznikowem, co 300 metrów auto z karabinem maszynowym, ale my lataliśmy jakieś 100 metrów nad miastem – tłumaczy eskortę antyterrorystów.
Na szczęście ten groźny obraz trochę łagodzą mieszkańcy Iraku. - Nie doświadczyliśmy żadnych przykrych sytuacji ze strony lokalnych mieszkańców – opowiada Dariusz Bógdał. - Wprost przeciwnie, wszędzie witano nas z niebywałą otwartością. Pomimo prohibicji, integracja postępowała bardzo fajnie. Zbliżyła nas muzyka. Przezornie zabraliśmy z domu trąbki...
Płoccy paralotniarze kręcili materiał, latając nad starożytnym Babilonem, Eufratem, miastem Al Hilla. Przyszło im mieszkać nie tylko w światowym standardzie - poznali także urok typowo irackich hoteli rodem z filmów o Indiana Jones, a nawet nie wahali się rozbić obozu w dawnej Sali Obrad Saddama Husseina! Swoimi umiejętnościami zadziwili Irakijczyków i kolegów z międzynarodowej ekipy, wykonując wiele lotów pokazowych i tandemowych. Dzięki temu Polacy zostali pionierami irackiej turystyki, udowadniając kunszt naszego rodzimego aeroklubu.
Fot. Dariusz Bógdał