We wtorek 7 maja doszło do tragicznego wypadku, którego ofiarą był 19-letni Dominik. W sieci pojawiło się kilka informacji dotyczących zdarzenia, niektóre z nich są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa.
Majowe popołudnie, kilka minut po 15:00. Dostawca pizzy czekał na zmianę światła na zielone, a kiedy to nastąpiło, chciał ruszyć. Stracił jednak panowanie nad swoim pojazdem i upadł. Wprost pod ciężarówkę. Na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby, akcja reanimacyjna trwała kilkadziesiąt minut. Skończyła się tuż przed 16:00. Ofiara nie przeżyła.
[ZT]22283[/ZT]
Dominik pracował w jednej z pobliskich pizzerii, właśnie dowoził komuś posiłek, zaledwie chwilę wcześniej wyjęty z pieca. Dostawcy tej sieci poruszają się po mieście motorowerami (skuterami). Zgodnie z prawem takim pojazdem może jeździć każdy, wystarczy dowód osobisty.
Wyciąg z ustawy Prawo o ruchu drogowym:
motorower – pojazd dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h.
Dla prokuratury z pewnością istotne będzie jak długo pracował młody mężczyzna, zanim doszło do tragedii, a także czy przebył on szkolenie z poruszania się pojazdem, choć trzeba dodać że zgodnie z prawem 19-latek mógł jeździć motorowerem. Prokuratura na razie nie potwierdza stażu pracy mężczyzny, ale jak zapewnia Norbert Pęcherzewski, prokurator rejonowy, ta kwestia będzie przedmiotem zainteresowania śledczych.
- W przypadku wypadków komunikacyjnych ze skutkiem śmiertelnym, których uczestnikiem jest osoba będąca w pracy, zawsze wykonuje się czynności wobec pracodawcy - podaje co do zasady Pęcherzewski. - To na pewno jest przedmiotem naszego zainteresowania - dodaje.
Zaplanowana jest sekcja zwłok, to również elementarne działanie śledczych. Prokuratura przesłuchała świadków zdarzenia, w tym kierowcę ciężarówki. Mężczyzna był trzeźwy. Nikomu nie postawiono zarzutów.
[ZT]21877[/ZT]
Tragedia wstrząsnęła mieszkańcami, którzy spontanicznie ustawiają znicze w miejscu wypadku.
Fot. Michał Wiśniewski/Portal Płock