Warszawskie aktywistki wolnościowe napisały list, w którym stwierdziły, iż to one odpowiadają za tęczowy wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, który zalazł się na wlepkach na terenie płockiej parafii. Twierdzą, że nie było to działanie wymierzone w konkretną parafię czy wobec konkretnego duchownego. - Jego celem było pokazanie, że nie ma zgody na nienawistne działania osób duchownych i pozostawienie wyraźnego sygnały, że ich czyny także mogą być poddawane ocenie, a nie przyjmowane bezrefleksyjnie za wyznacznik moralności.
List dotyczący wydarzeń w płockiej parafii św. Maksymiliana Kolbego opublikował portal naTemat. Przypomnijmy, że sprawa została nagłośniona w ubiegłą sobotę i doprowadziła do tego, że głos zabrał m.in. rzecznik Konferencji Episkopatu Polski i minister spraw wewnętrznych i administracji, ponadto w kościele na Górkach odbyło się nabożeństwo ekspiacyjne za profanację wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej m.in. z udziałem biskupa Piotra Libery.
[ZT]22216[/ZT]
Matka Boska Równościowa
Autorki listu twierdzą, że poza wlepkami z wizerunkiem "Matki Boskiej Równościowej", dokleiły listę "polskich biskupów biskupów ukrywających kościelnych sprawców czynów pedofilnych", a także "grafikę przedstawiającą Boga krzyczącego 'Hej! To nie geje zagrażają tradycyjnej rodzinie, tylko tacy jak poseł Pięta', której autorem był Andrzej Rysuje.
- Na chodnikach i murkach pozostawiłyśmy napisy "Boże chroń tęczę" oraz "God save the queer". Nasze działania są reakcją na wielkopostną kościelną instalację, w której orientację psychoseksualną zrównano z przestępstwami i czynami wymierzonymi w innych ludzi.
Uważamy, że wystrój tzw. Grobu Pańskiego w płockiej parafii jest wyrazem dawno przyjętego przez polski Kościół katolicki kierunku - podchwyconego skwapliwie przez partię rządzącą - zgodnie z którym społeczną energię kanalizuje się w szukanie i ściganie wyimaginowanego wroga pośród obywateli. Wroga tego kreują i wskazują duchowni, politycy najwyższego szczebla, członkowie episkopatu i prezesi partii. Uczestnikami nagonki i egzekutorami hejtu i wykluczeń stają się szeregowi księża oraz współobywatele z "drugiej strony" tego nieustannie pogłębianego podziału na "swoich" i "obcych", "dobrych" i "złych". (...) Wiemy, czym kończy się odrzucenie idei różnorodności i współistnienia ludzi o różnych cechach, wiarach, pochodzeniu. Od stygmatyzacji do prześladowań jest tylko jeden krok.
W liście poruszają ogromny wpływ księży na opinie i postawy ludzi, z kolei autorki "nie zgadzają się na indoktrynowanie w kierunku nienawiści i segregacji". Podkreślają, że "sposób tłumaczenia świata" to nie tylko wewnętrzną sprawą kościoła, ani też jednej parafii, nie dotyczy wyłącznie wyznawców. Sprawa Grobu Pańskiego wykroczyła poza granice parafii czy dekanatu. Stała się ogólnopolska. - Choć nie mieszkamy w tym mieście, mamy prawo zajmować stanowisko i podejmować akcje również na tym terenie.
Zapowiadają, że będą "przeciwstawiać się stygmatyzacji osób LGBTQ+ - pełnoprawnych obywatelek i obywatelki Rzeczpospolitej, zasługujących na szacunek i życie wolne od strachu". Dodają, że to, co teraz dotknęło osoby LGBTQ+, za chwilę może dotknąć "kogokolwiek, kto wyda się inny lub niedostatecznie nasz".
Wspominają o reperkusjach za tę akcję wymierzoną w płockich aktywistów i aktywistki równościowe w postaci obelg i "zapowiedzi dalszych szykan". - To błędny adres. Tych, którzy nie godzą się na karygodne postępowanie kleru jest więcej niż wzięta na celownik garstka. Liczymy się z tym, że zmobilizowana przez ministra Brudzińskiego policja niebawem nas odnajdzie, nie ukrywamy się zresztą przesadnie. Bardziej niż osobiste bezpieczeństwo i wygodę cenimy humanistyczne wartości i niezbywalne prawa obywatelskie. To, że służby państwowe zdecydowały się działać z urzędu, by ścigać tęczę rzekomo profanującą ikonę, pokazuje dobitnie, jakim krajem stałą się Polska - czytamy w ostatnim akapicie listu. Autorki podpisały się jako "warszawskie aktywistki wolnościowe".