reklama

To dziwne osiedle. Co z nim zrobić? [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

To dziwne osiedle. Co z nim zrobić? [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDegrengolada, chaos, zgniłe jajo, getta garażowe – takie określenia padały w trakcie spotkania poświęconemu osiedlu Dobrzyńska. Konsultacje nie należały do najspokojniejszych.

Degrengolada, chaos, zgniłe jajo, getta garażowe – takie określenia padały w trakcie spotkania poświęconemu osiedlu Dobrzyńska. Konsultacje nie należały do najspokojniejszych.

Przed niespełna miesiącem pialiśmy o dokumencie Ratusza, w którym wyznaczono najmocniej zdegradowane obszary w Płocku, aby móc poddać je procesowi rewitalizacji. Generalnie jest to ten rodzaj dokumentu, w którym nie chcemy znaleźć własnego miejsca zamieszkania. Oprócz starówki i osiedla Kolegialna, znalazło się na nim m. in. osiedle Dobrzyńska. Wobec powyższego Ratusz zarządził konsultacje społeczne. Pierwsze spotkanie odbyło się 15 lutego w Zespole Szkół Budowlanych z udziałem prezydenta i jednego wiceprezydenta, radnych miejskich i osiedlowych oraz mieszkańców, którzy też mieli sporo do powiedzenia urzędnikom.

Ratusz opierał swój program rewitalizacji na danych z 2013 roku. Zgodnie z nimi osiedle mieściło się w czołówce jeśli chodzi o liczbę mieszkańców (było ich 10 tys. 408 osób, więcej mieszkało tylko na Podolszycach Północ), ponadto bezapelacyjnie królowało w danych dotyczących osób bezrobotnych. Ich liczba przekroczyła tysiąc osób, co stanowiło 12 proc. ogółu bezrobotnych w mieście. Mieszkało tu również najwięcej osób korzystających z pomocy społecznej. Biorąc pod uwagę wskaźnik ubóstwa i wykluczenia, znalazło się w pierwszej trójce (tuż za Trzepowem i Starym Miastem). Marnie było także z podmiotami prowadzącymi działalność gospodarczą.

Konsultacje. Młodych ludzi brak

Tłumów na konsultacjach nie było (w porywach do 40 osób wliczając pracowników Ratusza). Rzucał się w oczy wiek uczestników. Jakby nikogo z młodych nie interesowało, co można zmienić pod własnym oknem, przy bloku, aby uniknąć smutnego widoku jednego bujaka i piaskownicy ogrodzonej płotem. Nawet ciężko określić, czy takie miejsce zasługuje na nazwanie go placem zabaw. Teraz jest mało estetycznie i nędznie w porównaniu do innych osiedli, miejscami wręcz brudno.

Zmęczeni planszami. Co ze Skarpą?

Już na wstępie prezydent Andrzej Nowakowski tłumaczył, że opracowanie, które zostanie zaprezentowane, posłuży m. in. pozyskaniu dofinansowania ze środków zewnętrznych. Uwzględnia wnioski mieszkańców wpływające do Ratusza. - Często piszecie o konieczności przebudowy miejsc parkingowych, o dostawieniu latarni – uzupełniał wiceprezydent Jacek Terebus. - Zamierzamy zając się całością osiedla, a nie skupiać na doraźnych i pojedynczych interwencjach – jednak najpierw trzeba było sporządzić analizę na podstawie planów. Wskazać potencjalne możliwości zmian.

Architekt Marek Dzięglewski, któremu Ratusz powierzył przygotowanie materiałów, chciał udowodnić mieszkańcom, że do zagadnienia podszedł kompleksowo i profesjonalnie. Niestety nie wypaliło zgodnie z oczekiwaniami. Najpierw zaprezentował sześć planów technicznych (z mapą osiedla, puntami usługowymi, miejscami na śmieci, własnością gruntów), ale przy wzmiance o kolejnych sześciu, niektórzy już zniecierpliwili się i mieli dość lekcji z planowania przestrzennego. - Słucham z szacunku dla czyjejś pracy – mówiła jedna z uczestniczek, inna skarżyła się, że dla niej to „same kreski”. - Nie rozumiemy tych planów, nie jesteśmy architektami – burzyli się mieszkańcy. Kilka osób wręcz wyszło z sali. Cześć osób zaczęła pytać o osiedle Skarpa. Dwie kobiety szeptały między sobą, że ich ten temat nie interesuje, skoro nikt nie wspomina o ulicy, przy której mieszkają. - Na przystanku na Skarpie wisi ogłoszenie informujące o konsultacjach – dziwiła się jedna. Ktoś dodał, że skoro na plakacie pisało osiedle Dobrzyńska, to przecież to samo, co Skarpa (faktycznie są ulice, gdzie numery parzyste należą do jednego osiedla, a nieparzyste już do drugiego, jak ul. Gałczyńskiego, Dobrzyńska, Kredytowa, Miodowa, Mościckiego). Gremialnie poprosili o konkrety.

- Staram się pokazać, że przeanalizowaliśmy każdy aspekt życia, łącznie z miejscami na odpady, i niczego nie zamietliśmy pod dywan – bronił swojej pracy Dzięglewski. - Nie wyssałem niczego z palca. Nie są to żadne złote myśli obserwatora, tylko matematyka - mimo wszystko zaprezentował jeszcze jedną planszę. - To ostatnia taka męcząca - obiecywał, aby pokazać najbliższe plany (zmiany obejmują bazę sportową przy szkołach, przebudowę ul. Łukasiewicza i odcinków ul. Kazimierza Wielkiego).

To dziwne osiedle...

Bolączek znalazło się sporo. - To dziwne osiedle, zieleni jest tu mało – przyznał architekt. Z jego obliczeń wynikało, że zabudowa mogłaby być znacznie wyższa i gęstsza, przy czym tereny zielone nie zajmują nawet 50 proc. powierzchni. Zabrakło mu ławek, miejsc do zabawy z dziećmi, dlatego optował za stworzeniem centralnego parku osiedlowego (za podstawówką nr 17 przy ul. Miodowej kierując się w stronę cmentarza). - Następnie, na drodze pojedynczych inwestycji, uzupełnimy jego zagospodarowanie w urządzenia siłowe, ławki, śmietniczki, latarnie – opowiadał. Przewidziano ścieżki rowerowe odseparowane od ciągu dla pieszych.

Zapewniał, że wyjątkowo poważnie potraktowano problem parkowania. Już teraz stoi tam zbyt dużo aut w porównaniu do dostępnych miejsc parkingowych. Problemem są stare garaże z blachy, które Dzięglewski nazywał „nieestetycznymi barakami” lub miejscami „gett garażowych”. Należą do prywatnych właścicieli, a teraz ci sami piszą do Ratusza, aby im zagospodarować okoliczny teren, który należy właśnie do gminy. - Nie ma co czekać na królewicza z bajki, że zjawi się i nam wszystko obuduje – przekonywał. Kilka zespołów garażowych przeznaczył do rozbiórki (najwięcej od ul. Miodowej). Odrębny problem dotyczył parkingu dla sklepu PSS Zgoda, a tu każde powiększenie spowoduje, że „mieszkańcy będą mieszkać na parkingu”. Kolejnego getta garażowego dopatrzył się za gimnazjum nr 4. - A mógłby tam powstać osiedlowy ośrodek kultury – po czym zaproponował również rozważenie budowy wielopoziomowego parkingu na 500 aut w pobliżu obecnego przedszkola. Największy teren zajmuje na planie płocka filia Politechniki Warszawskiej, więc miasto  ma dużo mniejsze możliwości manewru. Od strony ul. Miodowej Dzięglewski przewidział zieleń buforową o funkcji izolacyjnej, podobnie jak od ul. Gałczyńskiego.

A co do miejsc na odpady stałe, odparł, że 90 proc. z nich wymaga remontu. - A te, co są, wynikają chyba z gestów rozpaczy, kiedy już kompletnie nie było gdzie te śmieci wyrzucać – remontu wymagają również stacje trafo.

Mamy tu zgniłe jajo

Wspomniano o pływalni miejskiej przy Kobylińskiego. - Można ją rozebrać i zaaranżować park lub zbudować inny obiekt o charakterze sportowo-rekreacyjnym – wymieniał warianty. - Nie chcę jednak mamić państwa żadnymi wizjami, które okażą się nie do zrealizowania. Musimy wspólnie poszukać kompromisu – tu jednak niektórzy zaczęli upominać się o konkretne ulice, jak Pszczela czy Kredytowa. - Istotnie Kredytowa jest najgorszą ulicą na osiedlu, pozostaje poza konkurencją. To wyzwanie – odparł, na co jeden z mężczyzn dorzucił, że to osiedlowe „zgniłe jajo”, a ktoś inny, że na Pszczelej jest jeszcze gorzej. Wiceprezydent Terebus objaśniał: - Prezentujemy koncepcje, abyście poznali potencjalne możliwości.

Architekt nie dawał za wygraną: - Wiem, że wiele z tych tematów wałkowane były od lat, ale teraz wszystko chcieliśmy zebrać w całość, aby wprowadzać zmiany w planach miejscowych i tworzyć nowe. Musimy stawić czoła problemowi starzenia się miejskiej przestrzeni. W przeciwnym razie, gdzie mieszkańcy wyjdą na spacer, w okolice cmentarza czy na parking przy sklepie PSS? Dotychczas budowano bardzo wybiórczo. Razem możemy podnieść jakość otaczającej was przestrzeni, bo teraz to jakaś degrengolada. To nie chodzi o dokument, który stawia mieszkańców pod ścianą – co skomentowano w ten sposób, że na wierzch wypływa brak środków budżetowych na rzecz osiedla.

Dyrektorka ratuszowego wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta, Aneta Pomianowska-Molak próbowała wyjaśniać, że koncepcja posłuży do sukcesywnego projektowania i wprowadzania do budżetu szeregu mniejszych projektów. W ten sposób Ratusz będzie wiedział, gdzie dostawić ławki i jak sensownie umiejscowić chodnik, chociaż mieszkańcy obecni na spotkaniu wspominali o takich wnioskach, na które nie uzyskali odpowiedzi z Ratusza. - Teraz mamy tu chaos komunikacyjny i ścieżki deptuchy – posłużyła się także akcją z pałacem cudów, gdzie to sami mieszkańcu ruszyli do akcji i odświeżyli ściany w budynku przy Otolińskiej. Wspomniała nawet o planach, aby wprowadzić do budżetu dotacje na osiedla. Wtedy znajdzie się na przykład kasa na farbę na odmalowanie garaży. - Zaczyna się od drobnostek – wsparł ją wiceprezydent Terebus. Kiedy tylko wspomniał o ławeczkach, natychmiast zaprotestowano. - Nie chcemy ich przy blokach, bo to oznacza pijaństwo przez całą noc. Niech stoją w parku, tu ma być spokój – grzmiała kobieta.

Dyrektora z Ratusza wyszła z luźną propozycją organizowania raz w miesiącu wyprzedaży garażowych. - Zacznijmy od małych rzeczy, zamiast postawy roszczeniowej – prosiła. Nawet jeśli będzie chodziło o śmietniki, aby jeden przypadał na kilka bloków. - Mówicie głodnym, że za miesiąc dostaną jeść – podsumował trwającą 2,5 godziny dyskusję jeden z uczestników konsultacji.

Plany będą udostępnione do wglądu mieszkańcom w ratuszowym Biurze Obsługi Klienta do 4 marca. Kolejne spotkanie zapanowano na 19 marca na godzinę 11.00.

Czytaj też:

 

 

Fot. Ostatnie zdjęcia to obszar za dawnym budynkiem należacym do policji, aby pokazać istniejące dysproporcje na poszczegolnych osiedlach. Osiedle Skarpa i Dobrzyńska Ratusz ujął w dokumencie dotyczącym wyznaczenia obszarów zdegradowanych jako jeden podobszar, Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE