Płocczanie hucznie świętowali nadejście nowego roku. Zapytaliśmy rzecznika policji, jak okiem funkcjonariuszy przebiegała zabawa.
Najwcześniej świętowali na Kiribati, chwilę później w Australii. Najpóźniej nowy rok dotarł na Hawaje - dopiero 11 godzin później niż w Polsce. Na całym świecie ludzie bawili się do białego rana. Wśród nich byli oczywiście płocczanie. Domówki, zabawy w hotelach i restauracjach, a dla tych co nie straszna im pogoda - sylwester pod Ratuszem. Mamy nadzieję, że wszyscy bawili się świetnie, bo możliwości przywitania nowego roku zawsze jest sporo.
Już kilka minut przed północą na niebie pojawiły się pierwsze fajerwerki, a o północy pokaz rozpoczął się w całym mieście. Przez kilkanaście minut niebo rozbłyskiwało różnymi kolorami.
Policja sylwester uznała za spokojny. Nie odnotowano żadnych pobić ani kradzieży.
- Było kilka interwencji dotyczących zakłócania ciszy nocnej - mówi Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy płockiej policji. - Niektórzy wybrali świętowanie w domu, a to niekoniecznie podobało się pozostałym sąsiadom. Poza tym nie odnotowaliśmy poważniejszych incydentów. Zatrzymano dwóch nietrzeźwych kierowców.