35-letni płocczanin będzie musiał gęsto tłumaczyć się przed sądem. Straż miejska ujawniła, że odprowadzał ścieki bezpośrednio do Wisły.
Strażnicy dostali anonimowe zgłoszenie i ruszyli na kontrolę. Szybko znaleźli wystającą z ziemi rurę, którą bezpośrednio do Wisły odprowadzane są ścieki. Funkcjonariusze udali się do wytypowanego domu i przeprowadzili kontrolę. Najpierw zastali tam kobietę, ale po chwili zjawił się także jej mąż.
- Właściciel nieruchomości usilnie przekonywał strażników, że nieczystości ciekłe z domu spływają do starej studni, która została wybudowana jeszcze przez jego ojca. Nie mają zbiornika bezodpływowego, a studnia przykryta jest betonowymi płytami. Niestety mężczyzna nie posiadał żadnych rachunków na wywóz nieczystości ciekłych ze zbiornika bezodpływowego. Dlatego też celem weryfikacji,czy faktycznie ścieki wpływające do Wisły pochodzą z kontrolowanej posesji, poproszono mężczyznę o odkręcenie kranu z wodą w domu. Jeden ze strażników, wraz z przedstawicielem Wydziału Kształtowania Środowiska urzędu miasta, pozostał na posesji, a drugi udał się w miejsce wystającej z ziemi rury. Niestety okazało się, że po odkręceniu wody z kranu z rury zaczęły wylewać się śmierdzące nieczystości - relacjonuje Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa płockiej straży miejskiej.
Chwilę później mężczyzna miał przyznać się strażnikom, że ze studni, w której gromadzi nieczystości ciekłe, wyprowadzona jest rura przez którą te jego ścieki wpływają do Wisły. Proceder trwał prawdopodobnie od kilku lat.
- Zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, każdy właściciel nieruchomości ma obowiązek przyłączenia nieruchomości do istniejącej sieci kanalizacyjnej. W przypadku gdy budowa takiej sieci jest technicznie lub ekonomicznie nieuzasadniona, wyposażenia nieruchomości w zbiornik bezodpływowy nieczystości ciekłych lub w przydomową oczyszczalnię ścieków bytowych, spełniające wymagania określone w przepisach odrębnych - wyjaśnia Głowacka.
Dowodem mogą być umowy z firmami zajmującymi się wywozem nieczystości. Każdy właściciel nieruchomości zobowiązany jest do okazywania ich na każde wezwanie organu kontrolującego w tym Straży Miejskiej.
Co dalej z płocczaninem, który zanieczyszczał Wisłę? Mandatu od straży miejskiej nie dostał, bo ten mógłby wynieść maksymalnie 500 złotych. Zamiast tego funkcjonariusze skierują sprawę do sądu.