Płocczanie pokochali bulwary nad Wisłą. Spacerują tu też dziesiątki turystów, którzy przyjeżdżają do miasta. Liczba miejsc parkingowych jest jednak ograniczona, a ci, którzy postanowili zostawić swoje auto niezgodnie z przepisami, muszą liczyć się z mandatami od straży miejskiej. Od otwarcia bulwarów straż miejska wystawiła już ponad 400 wezwań do złożenia wyjaśnień.
Z dnia na dzień bulwary stały się ulubiony miejscem spacerowym płocczan. W ciepłe, słoneczne dni nad Wisłą spacerują setki mieszkańców. Dla niektórych przeszkodą jest jednak wysoka skarpa, z której trzeba zejść, a następnie wejść. Wybierają więc podróż samochodem, ale na dole liczba miejsc jest ograniczona. Niektórzy ryzykują i stawiają swoje auta niezgodnie z przepisami.
W ciepłe dni nieprzepisowo zaparkowanych aut jest tak dużo, że radiowóz straży miejskiej można spotkać niemal przez cały czas.
- Od momentu otwarcia bulwarów mamy zarejestrowanych ponad 400 wykroczeń drogowych - mówi nam Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa straży miejskiej. - Najwięcej wykroczeń odnotowujemy w weekendy i dni świąteczne. Kierowcy otrzymują wezwania do złożenia wyjaśnień. Może się skończyć na pouczeniu, nałożeniem mandatu karnego lub skierowaniem sprawy do sądu.
Zdarza się, że w słoneczną niedzielę jeden patrol straży miejskiej wystawi nawet 50-60 wezwań. Kierowcy potrafią zaparkować w naprawdę kreatywny sposób. Głowacka zwraca też uwagę, żeby kierowcy stosowali się do określonego sposobu parkowania, bo zdarza się, że na miejscu przeznaczonym do parkowania równoległego samochód stoi prostopadle.
Gdzie więc parkować na bulwarach, by uniknąć nieprzyjemnej wizyty na komendzie straży miejskiej? Najlepiej tam, gdzie jest charakterystyczny znak "P", oznaczający "parking", czyli równolegle wzdłuż ul. Rybaki czy kawałek dalej, przy plaży. Głowacka przypomina również, że nad Wisłę można dojechać specjalną linią Komunikacji Miejskiej nr 44.