Śnieg i niska temperatura to koszmarne warunki nie tylko dla osób bez stałego dachu nad głową. To samo dotyczy naszych czworonożnych towarzyszy, psów i kotów, które żyją na ulicy i szukają schronienia, suchego kąta i czegoś do zjedzenia. Akurat ten bernardyn, błąkając się w pobliżu obwodnicy, wpadł do rowu. Sam nie mógł się wydostać, miał jednak to szczęście, że z czasem znalazły się osoby gotowe mu pomóc w psiej niedoli.
Jak opisuje pani Andżelika, która znalazła dziś psa ok. godz. 10.30, bernardyn był wymęczony i przemarznięty.
- Okryliśmy go szalem, żeby choć trochę ciepła dać. Wył z bezsilności, a ja z nim. Oczekiwanie na pomoc trwało, jak dla mnie, wieczność. Odniosłam wrażenie, że zaraz będzie po nim. Tylko jeden Pan, któremu jestem bardzo wdzięczna, zatrzymał się, żeby jakoś pomóc... Reszta przejeżdżała, szukając sensacji, inni zarzucali nam potrącenie stworzenia.
Pies trafił już do schroniska, aby doszedł do siebie. Kobieta, która opisała sytuację na Facebooku, prosi abyśmy przestali być obojętni w takich sytuacjach. Jej post udostępniło Stowarzyszenie Płock Przyjazny Psom.
- Za empatię i pomoc (która powinna być przecież normą), ogromne podziękowania - napisali.
Znaleziony psiak przebywa pod fachową opieką. W schronisku proszą właściciela psa o kontakt (tel. 24 262 47 99).
Screen z Facebooka