W czwartkowy wieczór nastąpiła emisja "Kuchennych Rewolucji", których bohaterem była jedna z płockich restauracji. W ciągu godziny "Restauracja u Mariusza" zamieniła się w "Bistro w Kapuście", choć momentami przyjemnie nie było.
Jak opisywali właściciele, zdecydowali się poprosić Magdę Gessler o pomoc, bo lokal "jest omijany" i nie przynosi zysków.
- Chcemy, żeby pani Magda Gessler pokazała nam błędy w karcie i w naszym zarządzaniu - mówiła Justyna, żona właściciela.
Magda Gessler jeszcze przed wejściem do restauracji przypomniała, że Płock był stolicą Polski. Chwilę później przekroczyła próg "Restauracji u Mariusza" i rzeczywiście od początku zarzucała właścicielowi zbyt rozbudowane menu, a do tego niesmaczne posiłki. Skończyło się na tym, że kazała właścicielowi... zjeść polędwiczki z sosem kurkowym. Wizyta w kuchni też nie była zbyt miła.
- To jest chlew! - grzmiała Magda Gessler.
Było zdrapywanie nożem zaschniętego tłuszczu z patelni, a chwilę później Gessler ciskała nimi we właściciela restauracji. Do rewolucji jednak doszło, a pomysłem restauratorki na lokal w Płocku była kapusta. I tak w kilka lipcowych dni powstało "Bistro w Kapuście". W międzyczasie była też integracja załogi na płockim molo. Kolacja wieńcząca rewolucję się udała.
- Gołąbki zwojowały Płock. Mam nadzieję, że na zawsze - komentowała Gessler wyjeżdżając z Płocka.
Kiedy później wróciła do Płocka, nieco się zdziwiła, bo zastała całkiem nowy personel i zmienione menu.
- Nastąpiło przekłamanie, ale jedzenie jest przepyszne - komentowała. - Uważam, że zwyciężyliście.
A wam jak się podoba?