reklama

Reggaeland sypnął niespodziankami [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Reggaeland sypnął niespodziankami [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościŚwietne, energetyczne koncerty, jubileuszowy tort z napisem Reggaeland i dwoma lwami u góry, sypiące się konfetti, aż na plaży zrobiło się całkowicie biało jak po śnieżycy, a do tego wyborna zabawa nareszcie bez kaloszy. Właśnie tak wyglądał drugi dzień dziesiątej edycji festiwalu dla fanów muzyki reggae.

Świetne, energetyczne koncerty, jubileuszowy tort z napisem Reggaeland i dwoma lwami u góry, sypiące się konfetti, aż na plaży zrobiło się całkowicie biało jak po śnieżycy, a do tego wyborna zabawa nareszcie bez kaloszy. Właśnie tak wyglądał drugi dzień dziesiątej edycji festiwalu dla fanów muzyki reggae.

- Kto najwięcej energii ma, Reggaeland – krzyczał Kamil Bednarek jeszcze zanim odebrał złotą płytę podczas swojego koncertu, który rozpoczął się wieczorem drugiego dnia festiwalu. Wcześniej bawił się na zapleczu przy polskiej ekipie z Tabu (tuż przed nimi wystąpiły jeszcze na scenie głównej dwa inne polskie składy, Bongostan i Roots Rockets). Panowie okazali się specjalistami od wprowadzania słuchaczy w doskonały nastrój, wprost idealny do skakania po piasku. W międzyczasie w publiczność poszybowały kolorowe piłki plażowe, a wysoko nad plażą krążyła paralotnia.

Bednarek prawie na samym początku sięgnął po nieśmiertelny kawałek Marka Grechuty, „Dni, których jeszcze nie znamy”. To był strzał w dziesiątkę, aby pobudzić wszystkich do wspólnego śpiewania. Wokalista życzył wszystkim jak najwięcej prawdziwych przyjaciół. – Jesteście tu. Czujecie, że muzyka to nasz wspólny mianownik – dziękował festiwalowiczom za wspólną zabawę. Sił nie oszczędzał, uśmiechnięty i coraz bardziej spocony skakał i biegał po każdym zakamarku sceny. W trakcie koncertu odebrał złotą płytę za swój ostatni album "Oddycham". Widać było, że po prostu dobrze się bawi. Oklaskami przywołano go na bis. – Zapomniałem złotej płyty – zażartował i zespół zagrał jeszcze jeden kawałek.

Po nim nadszedł czas na niespodzianki. – Wielkie dzięki, że przyjeżdżacie na ten wyjątkowy festiwal już od dziesięciu lat – przywitał się ponownie Darek Malejonek, debiutujący w roli dyrektora artystycznego festiwalu. Dołączył do niego dyrektor Płockiego Ośrodka Kultury i Sztuki, Artur Wiśniewski, który wspominał pięcioro sprawców tego całego zamieszania, w tym Grzegorza Żaglewskiego (zastąpił go dość nieoczekiwanie Malejonek). Gratulował młodym ludziom z wolontariatu zaangażowania w organizację. Przywitano również dyrektora artystycznego Ostróda Reggae Festival, z którym Reggealand połączył siły, oraz wzruszoną taką promocją jamajskiej kultury Marię Dembowską. Konsul Jamajki gościła już u nas w zeszłym roku. Zmęczonemu Bednarkowi przypadło zaintonowanie wspólnego „Sto lat”.

Kiedy na scenę wjechał sporych rozmiarów tort, trzeba było szybko znaleźć chętnego do pokrojenia tego słodkiego prezentu z okazji jubileuszu od prezydenta miasta Płocka. Zajęła się tym całkiem sprawnie Maria Dembowska. Aż żal było zniszczyć te dwa lwy, symbole Reggealandu, wraz z misternie wykonanym napisem z nazwą festiwalu. Chętnych do skosztowania znalazło się tylu, że najpierw zabrakło łyżeczek, a następnie samego wypieku. Wystrzelono w górę konfetti, więc przez moment jedyne co można było dostrzec, to wirujące skrawki papieru, które pokryły wszystko dookoła.

Na scenie pojawili się muzycy z Tokyo Ska Paradise Orchestra, ubrani raczej nietypowo jak na tego rodzaju festiwal, w białe koszule i garnitury. Znacznie bardziej przypominało to styl z okładek zespołu The Beatles. Japończycy zawitali do naszego kraju po raz pierwszy i jedyne, czego można sobie teraz życzyć, to aby gościli u nas częściej. Hipnotyzująca mieszanka ska i jazzu, a nawet z solówkami typowo rockowymi w wykonaniu dziesięciu muzyków uwiodła wszystkich bez wyjątku.

Chociaż była to już późna noc, zrobiło się tanecznie i naprawdę gorąco za sprawą piosenek oraz utworów typowo instrumentalnych wykonanych z pomocą trąbki, puzonu, czy odegranych na saksofonie tenorowym i barytonowym, basie, klawiszach, perkusji i bębnach. Tym samym stali się chyba największą niespodzianką tegorocznego Reggaelandu. Nawet nauczyli się trzech słów po polsku. – Dziękujemy, kochamy was – żegnali się tuż przed godziną 23.00. Nikt nie chciał puścić ich ze sceny. Niestety, nasi goście okazali się bardzo skrupulatni w przestrzeganiu czasu koncertu i nie dali się namówić choćby na króciutki bis. Dla wszystkich nienasyconych fanów reggae, zostały jeszcze występy Popcaan i Mellow Mood. Muzyczne szaleństwo miało jeszcze potrwać kilka godzin. W biurze festiwalu dowiedzieliśmy się, że do godziny 18.00 w sobotę sprzedano 5,5 tys. biletów.

Czytaj też:

Więcej zdjęć w naszych galeriach:

Fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock, Szymon Łabiński / Portal Płock, Karolina Burzyńska / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE