Wzajemnie kontakty między płockim Ratuszem a Orlenem nie przypominają sielanki. Prezydent miasta na swoim blogu wspomina o akcji promocyjnej na paliwo nazywając ją ?groszową?. Nawet taka sprawa, jak usunięcie barszczu Sosnowskiego, nastręcza problemów. - Prywatne osoby zgłaszają, tylko PKN Orlen pozostaje oporny, nie chce przeprowadzić inwentaryzacji ? słyszymy w Ratuszu. Koncern jest innego zdania.
Wydawałoby się, że osiągnięcie porozumienia w takiej kwestii, jak usunięcie barszczu Sosnowskiego, będzie obustronnie uznane za konieczność i nie przysporzy trudności. W końcu odnosimy się do rośliny uchodzącej wręcz za jedną z najniebezpieczniejszych w Polsce, która może powodować dermatozy wszystkich trzech stopni, dolegliwości dróg oddechowych, a nawet wstrząs anafilaktyczny. Do takich obrażeń może dojść nawet bez bezpośredniego kontaktu z rośliną, wystarczy przebywać w jej otoczeniu. Tymczasem mamy sytuację, kiedy jedna strona wskazuje palcem na drugą i vice versa, kto ma w ogóle te rośliny zinwentaryzować.
W Ratuszu wyjaśniają, że od kilku lat urzędnicy dokładają starań, aby pozbyć się toksycznej rośliny z obszaru Płocka (od 2016 roku bazują na środkach własnych i na dotacji z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie) na podstawie bieżącej kontroli oraz zgłoszeń mieszkańców i Straży Miejskiej. Potrzebne jest pisemne zgłoszenie od właściciela terenu o występowaniu tej rośliny, oszacowanie wielkości którą może zajmować i wyrażenie bezwarunkowej zgody na wejście na teren i przeprowadzenie zabiegów usuwania. Z osobami prywatnymi, jak podkreślają w Urzędzie Miasta Płocka, problemu nie ma. Te dopiero się zaczynają w odniesieniu do Orlenu. Tym sposobem papierologia w związku z tym tematem rozwijała się dość intensywnie.
Skontaktowano się z największym zakładem na terenie miasta. - PKN Orlen na podstawie korespondencji prowadzonej z Urzędem Miasta Płocka w 2016 roku przekazał informację dotyczącą występowania stanowisk barszczu Sosnowskiego oraz podał szacunkową powierzchnię zajmowaną przez tą roślinę na ok. 2-3 ha ? odpisują w Ratuszu. Generalnie jednak dane uznano za zbyt ogólne (zabrakło m.in. mapy sytuacyjnej z zaznaczeniem stanowisk barszczu). W sierpniu 2016 roku skierowano więc pismo do Biura Bezpieczeństwa i Higieny Pracy PKN ORLEN o bardziej precyzyjne podanie powierzchni z podziałem na poszczególne działki i powierzchnię zajmowaną przez barszcz Sosnowskiego. - Spółka nie udzieliła odpowiedzi na to pismo ? dowiadujemy się w Urzędzie Miasta.
Ostatecznie urzędnicy ?bez specjalistycznej odzieży? sami dokonali inwentaryzacji na działkach m. in. przy ul. Długiej, aby oszacować koszty związane z usunięciem rośliny. Później na tych terenach (włączonych do uchwały RMP z czerwca 2016 roku) przeprowadzono zabiegi jej usunięcia. No i okazało się w trakcie późniejszych prac wykonywanych przez firmę (wyłonioną przez Ratusz), że źle oszacowano wielkość powierzchni, gdyż ta była znacznie większa niż początkowo zakładano (w tym w oparciu o dane podane przez koncern). W takiej sytuacji roślinę usunięto jedynie z takiej powierzchni, na jaką pozwalały zarezerwowane w budżecie miasta na 2016 rok środki finansowe. Z kolei koncern zapewnia, że współpracował z płockimi urzędnikami, udzielając informacji. - Przekazano Urzędowi, tak jak nas prosił, dokładne numery działek ewidencyjnych, szacunkową wielkość powierzchni występowania barszczu, a także ponownie jak w korespondencji z lipca 2016 r., udzielono pisemnej i bezwarunkowej zgody na wejście na teren spółki oraz podjęcie działań związanych z likwidacją rośliny.
Przyznają, że zostali poinformowani o programie zwalczania barszczu zarówno na działkach należących do miasta, jak i do innych podmiotów i do osób prywatnych, także o inwentaryzacji w czerwcu oraz o późniejszym zamiarze usunięcia barszczu Sosnowskiego przez wyspecjalizowaną firmę zewnętrzną.
Z barszczem nie ma tak łatwo, błyskawicznie się rozprzestrzenia. Ratusz, chcąc dalej walczyć z rośliną, w 2017 roku zwrócił się pisemnie do koncernu o uszczegółowienie i uaktualnienie powierzchni w celu określenia terenów, na których barszcz Sosnowskiego będzie usuwany. Orlen z kolei na to odpowiada, że ponownie potwierdził ?swoje niezmienne stanowisko? z 2016 rok. W czym więc problem? W tym, kto ma tę nową inwentaryzację przeprowadzić. Była potrzebna wyspecjalizowana zewnętrzna firma, która na zlecenie wykonałaby inwentaryzację ?na tak rozległym i gęsto porośniętym roślinnością dziką (w tym drzewami) terenie?, aby określić powierzchnię zajmowaną przez barszcz. Niby prosta sprawa... A jednak Ratusz wyjaśnia, że teren nie należy do gminy, czyli ?nie ma uzasadnienia dla wydatkowania środków z budżetu miasta? na wynajęcie firmy. - To w gestii właściciela terenu, w którego interesie jest usunięcie tej groźnej rośliny przez Gminę, powinno być zinwentaryzowanie powierzchni zajmowanej przez roślinę, w sposób jak najbardziej dokładny i adekwatny do ilości występującej w terenie.
Sprawa utknęła w martwym punkcie. Ratusz wskazywał na Orlen, natomiast Orlen twierdził, że nie wykona tej inwentaryzacji samodzielnie i liczył, że to raczej Urząd Miasta Płocka przyśle specjalistów. Urzędnicy przypominają, że nie usunięto barszczu ze wszystkich stanowisk, na których roślina występuje w rejonie ulicy Długiej, będących własnością PKN Orlen w związku z brakiem możliwości szczegółowego zinwentaryzowania i oszacowania powierzchni, którą zajmuje barszcz Sosnowskiego. Z kolei koncern uważa, że ?identyfikacja rodzaju szkodliwych roślin z rodziny barszczu jest trudna z powodu występowania w Polsce kilku gatunków, a pracownicy spółki nie posiadają specjalistycznej wiedzy, ani też odzieży ochronnej, aby dokonać jej prawidłowej identyfikacji.?. - Dwukrotnie wnioskowaliśmy o skierowanie na wskazane we wcześniejszych pismach nieruchomości, pracowników wyspecjalizowanej firmy na zlecenie Urzędu Miasta Płocka.
Kto zatem miałby jednak zapłacić za inwentaryzację? Do sięgnięcia do kiesy, gdyby miała to przeprowadzić zewnętrzna firma, nikt się najwyraźniej nie kwapi. - W związku z brakiem uzyskania szczegółowych danych od koncernu w terminie niezbędnym do włączenia działek do składanego wniosku o udzielenie dotacji przez WFOŚiGW w Warszawie w 2017 roku, działki nie zostały ujęte we wniosku, co skutkuje nie ujęciem ich w zaktualizowanej uchwale w sprawie ?Programu usuwania barszczu Sosnowskiego? - zadecydowano w Ratuszu. Orlen potwierdza, dodając słowo ?niestety?. W rezultacie szkodliwa dla zdrowia roślina pewnie pozostanie, gdyż nie będzie komu się nią zająć.