reklama

Radnym odmawiano odpowiedzi. Do czasu

Opublikowano:
Autor:

Radnym odmawiano odpowiedzi. Do czasu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDopiero co pisaliśmy o trzeciej odpowiedzi na jedną interpelację Michała Sosnowskiego w sprawie wydatkowania pieniędzy przez Ratusz na reklamy w mediach. Na pierwszą też dostał odpowiedź, że jego interpelacja nie nosi znamion interpelacji. Teraz przetartym szlakiem ponownie kroczą radni Prawa i Sprawiedliwości i bynajmniej nie z pustymi rękami.

Dopiero co pisaliśmy o trzeciej odpowiedzi na jedną interpelację Michała Sosnowskiego w sprawie wydatkowania pieniędzy przez Ratusz na reklamy w mediach. Na pierwszą też dostał odpowiedź, że jego interpelacja nie nosi znamion interpelacji. Teraz przetartym szlakiem ponownie kroczą radni Prawa i Sprawiedliwości i bynajmniej nie z pustymi rękami.

Pańska interpelacja nie nosi znamion interpelacji – to odpowiedź z Ratusza, z którą stykają się najczęściej radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości, a także Michał Sosnowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, gdy proszą na przykład o przedstawienie interesujących ich danych. Sprawę poruszano już na sesji parokrotnie. Bój o informacje w sprawie wydatków Ratusza na reklamy w mediach trochę potrwał, wymagał aż trzech podejść, cierpliwości i stanowczości. Ale się udało - Michał Sosnowski nie odpuścił i dostał długo wyczekiwane dane. PiS, którego radny kilka miesięcy wcześniej prosił o te same dane, wolał inaczej postąpić i na ostatniej sesji przewodnicząca klubu podeszła do mównicy.

Na początek Wioletta Kulpa powoływała się na artykuł Zygmunta Laskowskiego, w którym zawarł on stwierdzenie, że interpelacja jest jednym z instrumentów kontrolnych w działalności organów wykonawczych. Sposób udzielania odpowiedzi regulują już statuty gmin. Postanowiła przeczytać odpowiedzi z biura legislacyjnego sejmu. - Interpelacja to stwierdzenie konieczności lub zajęcia stanowiska przez właściwy organ – czytała. - Odmowa jest możliwa wyłącznie w przypadku, gdyby prowadziła do ujawnienia informacji niejawnych, naruszających prywatność osób publicznych lub tajemnicę handlową, godzącą w interesy danej firmy. W statucie rady miasta nie ma podmiotu właściwego do stwierdzenia, czy interpelacja nie ma znamion interpelacji. A zatem państwo nie jesteście umocowani w statucie do tego, aby autorytatywnie decydować, czy dana interpelacja nawiązuje do danego problemu, czy też analizuje jakiś problemu. W moim przekonaniu łamiecie prawo, czyli statut miasta. Jako radni reprezentujemy mieszkańców, a państwo macie obowiązek odpowiedzieć. Oczywiście interpelacje mogą być niewyczerpujące, ale my możemy się ewentualnie dopytać w kolejnej interpelacji.

Do poważnego zarzutu ustosunkował się sekretarz miasta, Krzysztof Krakowski. - Nie sądzę, aby ktokolwiek tu łamał prawo, ponieważ musiałby być jasno wyrażony zakaz i wpis dotyczący określonej sankcji za załamanie prawa - uważał. - Interpelacja to zapytanie problemowe, o czym pani słuszne wspomniała. Ale co innego to zapytanie dotyczące statystyki, kiedy termin wskazany na odpowiedź okazuje się zbyt krótki. Jaki jest jednak sens zadawania pytania, kiedy można otrzymać jedynie odpowiedź niepełną, tego już nie rozumiem. Obecną sytuację traktuję jako pewną lukę w prawie.

Prezydent dodawał, że wiele spraw jest załatwianych na bieżąco, w drodze zwykłej rozmowy. - Troszkę mnie jednak zabolało stwierdzenie, że klub nie ma możliwości zgłaszania swoich spraw - ubolewał Andrzej Nowakowski Nikt radnym nie odmawia. Pozostajemy otwarci na spotkania, reagujemy na zgłaszane problemy. Nie zawsze wszystko musi odbywać się z pomocą interpelacji. Jednak zawsze odpowiadamy na interpelacje, ale nie wszystko nimi bywa – podkreślił. - Czasem coś wymagało doprecyzowania, ale odpowiedzi się pojawiały. Co prawda, te nie zawsze bywają satysfakcjonujące. Jako prezydent miasta przypominam, że mnie również wybrali mieszkańcy w bezpośrednich wyborach, abym im służył tak, jak potrafię najlepiej. Podobnie jak panią i innych radnych. Dlaczego nie zwróciła się pani do wojewody, który jest tu organem bardziej właściwym? Chociaż i tę opinię przyjmujemy.

- Szanowny panie prezydencie wybrany w demokratycznych wyborach, a jak pan często powtarza, wyłoniony w pierwszej turze wyborów – zwróciła się do Andrzeja Nowakowskiego radna Wioletta Kulpa. - Pan wytrąca nam jeden z elementów, którym dysponują radni, rolę kontrolną. Zdaje się, że pan chyba nie rozumie istoty problemu. Ingerujecie w statut uchwalony przez radę miasta, interpretując go wedle własnego uznania. Należy jasno doprecyzować, kto ma jakie kompetencje. Teraz to pan nam ustala, która interpelacja ma jej znamiona, skoro w statucie, w paragrafie 20. nie ma do tego wskazanego umocowania. Niech pan na mnie spojrzy – poprosiła. - Czy rozmawiał pan z nami, kiedy tworzył wspólne stanowisko rady miasta w sprawie pogłosek o fuzji Orlenu z innymi firmami czy w sprawie podziału województwa? Nie potrafię śledzić cudzych myśli, więc nie wiem, co takiego pan sobie wymyśli w niedzielę wieczorem i czym nas później zaskoczy na sesji. Więc niech mi pan teraz nie mówi, co ja mam i z kim konsultować.

Przewodniczący rady Artur Jaroszewski z lekka się zirytował taką wymianą zdań. - Nagle na sesji dowiadujemy się, że są rozbieżności w sprawie statutu. To nie prezydent jest winny, że ktoś tu nie potrafił dogadać się na komisji - nawiązał do posiedzenia komisji ds. organizacji pracy rady miasta, w trakcie której temat wypłynął.

Z kolei sekretarz miasta Krzysztof Krakowski dodał, że nad tym wszystkim są jeszcze ustawy. - To nie jest tak, że ja siedzę w gabinecie i czekam na państwa – ponownie odezwał się prezydent. - Ale nie odmawiam propozycjom spotkań. Szanuję przedstawioną opinię, chociaż nie zawsze szanuje ją sam sejm. Nie brnijmy jednak dalej w temat – uciął sprawę.

Czytaj też: 

Fot. Karolina Burzyńska/Portal Płock

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE