Prokuratura rejonowa w Płocku zdecydowała o umorzeniu dochodzenia ws. incydentu na marcowym spotkaniu z Adamem Michnikiem. Nie oznacza to jednak, że sprawcy nie zostaną ukarani.
Jak już pisaliśmy, przyjazd Adama Michnika do Płocka wzbudził mnóstwo emocji. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" od momentu wejścia do budynku Spółdzielczego Domu Kultury został przywitany nieprzychylnymi okrzykami, rzucano też jajkami. Spotkanie udało się zacząć, ale w jego trakcie została odpalona świeca dymna. Całe pomieszczenie momentalnie wypełniło się gęstym, gryzącym dymem. Policjanci na miejscu zatrzymali siedem osób.
[ZT]14790[/ZT]
Jednemu z zatrzymanych został postawiony zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokuratura zdecydowała się jednak umorzyć dochodzenie.
- Z ustaleń wynika, że w sali została odpalona jedna świeca dymna. Postępowanie było prowadzone w kierunku czynu z art. 160 kodeksu karnego, czyli narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W toku dochodzenia stwierdzono, że do takiego czynu nie doszło. Stąd decyzja u umorzeniu - wyjaśnia w rozmowie z nami Norbert Pęcherzewski, prokurator rejonowy.
Prokurator zapowiada jednak, że po uprawomocnieniu się tego postanowienia wobec sprawcy z pewnością zostanie skierowany wniosek o ukaranie z art. 51 kodeksu wykroczeń. Wówczas czyn ten traktowany jest jako wykroczenie przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu i podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo aresztu.