- Na ten moment postępowanie jest otwarte - poinformowała Polską Agencję Prasową rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska.
Przypomnijmy, że podczas wznowionego w tym roku Pikniku Lotniczego zginął niemiecki pilot, Ralf Buresh. Był w trakcie wykonywania nad Wisłą akrobacji samolotem Jak-52. Po chwili maszyna uderzyła w taflę wody. Samolot opadł na głębokość 8 metrów. Rozpoczęła się akcja ratunkowa, następnie zmierzająca do wydobycia wraku samolotu i ciała pilota.
Po wypadku Jaka-52 płockie pokazy lotnicze wstrzymano.
Śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Płocku, zostało jednak umorzone. Śledczy ustalili, że nikt, oprócz pilota, nie przyczynił się do spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Samolot był sprawny technicznie, paliwo spełniało normy, pilot był zdrowy i do końca przytomny. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci mężczyzny były masywne, wielonarządowe obrażenia głowy i klatki piersiowej. Nie wykryto także nieprawidłowości w samej organizacji imprezy. Prokurator rejonowy, Norbert Pęcherzewski wyjaśniał również najbardziej prawdopodobną przyczynę zdarzenia: - W czasie wykonywania korkociągu pilot za późno rozpoczął manewr wyprowadzania maszyny z tej ewolucji, jeżeli w ogóle można mówić, że podjął taką próbę - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
Umorzone śledztwo zostało ponownie otwarte. - Prowadzone są dodatkowe czynności – powiedziała w środę PAP rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska. Nie chciała podać szczegółów, powołując się na dobro śledztwa. Przyznała natomiast, że chodzi o uzupełnienie i weryfikację materiału dowodowego "w kierunku ewentualnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy". - Nic więcej na ten temat powiedzieć nie mogę. Sprawa się nie uprawomocniła. Postępowanie zostało podjęte – oświadczyła prokurator Śmigielska-Kowalska.