reklama

Projektant molo: To nie nasza wina

Opublikowano:
Autor:

Projektant molo: To nie nasza wina - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościProjekt pali nie uwzględniał kry napierającej na konstrukcję - to jeden z głównych wniosków zakończonej wczoraj ekspertyzy felernego pomostu przy wejściu na molo. Co na to poznańskie biuro MCS, które zaprojektowało płockie molo?

Projekt pali nie uwzględniał kry napierającej na konstrukcję - to jeden z głównych wniosków zakończonej wczoraj ekspertyzy felernego pomostu przy wejściu na molo. Co na to poznańskie biuro MCS, które zaprojektowało płockie molo?

Najważniejsze wnioski zawarte w ekspertyzie podestu prowadzącego na molo wykonanej przez Instytut Badawczy Dróg i Mostów przedstawił nam wczoraj szef Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych, Andrzej Zarębski. Potwierdziły się wstępne ustalenia ekspertów: pomost prowadzący na molo trzeba natychmiast rozebrać. Ponadto zgodnie z opinią ekspertów, całe zamieszanie ze znikającymi oraz ruszającymi się palami ma związek z tym, że poznańskie biuro projektowe Modern Construction Systems w swoim projekcie nie przewidziało dodatkowych zabezpieczeń konstrukcji przed krą.- Ekspertyza wykazała, że podpory palowe pomostu zaprojektowano nie uwzględniając działania siły poziomej na pale, czyli np. uderzenia lodu, dlatego zimowy lodochód na Wiśle uszkodził cztery pale pod pomostem, z których jeden zupełnie się wyłamał - mówił nam dyrektor MZOS. - Pale mające stanowić podporę pomostu przestały spełniać swoją funkcję.

Co na to poznańskie biuro projektowe? Na razie wciąż zapoznaje się z wynikami ekspertyzy Instytutu, ale już na tym etapie można powiedzieć, że niespecjalnie poczuwa się do winy. Uważa też, że gdyby miasto zaaprobowało proponowane przez biuro projektowe rozwiązania, rozbiórki pomostu dałoby się uniknąć. - Eksperci wydający opinię zalecającą rozbiórkę pomostu postąpili w sposób bardzo dla nich bezpieczny - mówi konstruktor Tomasz Simiot z MCS. - Z naszego punktu widzenia też najłatwiej i najbezpieczniej byłoby zdemontować molo, jednakże nie sądzimy, że tak drastyczne kroki są konieczne. Przeprowadzone przez nas obliczenia wskazały, że jest możliwość naprawienia sytuacji bez demontowania pomostu.

Chodzi o przedstawioną niedługo po tym, jak zamieszanie z palami wyszło na jaw, koncepcję naprawy pomostu, która miałaby polegać na złączeniu pali. MZOS jednak nie zdecydował się na wdrożenie tego rozwiązania i czekał na ekspertyzę. - Chcę podkreślić, że wbrew temu, co się mówiło na temat tego rozwiązania, nie miało być ono jedynie tymczasowe , a wykonane przez nas obliczenia wskazywały, że takie wzmocnienie polegające na złączeniu pali i usztywnieniu konstrukcji wytrzymałoby obciążenie lodochodu - przypomina Tomasz Simiot. - Wprowadzenie takich rozwiązań stało się konieczne ze względu na słabe złącza pali, przez co zmienił się ich schemat statyczny w stosunku do projektowanego. Ekspertyza, który wykonał IBDM nie zawiera merytorycznego odniesienia się do projektu naprawy wykonanego przez nasze biuro, a jedynie zalecenie jego niewykonania.

MZOS jednak postanowił poczekać na ekspertyzę. Ta z kolei wykazała, że projektant nie uwzględnił odpowiedniej ochrony przeciwko naporowi kry. A skoro projektant zgłosił koncepcję naprawy, to chyba oznacza, że nie wszystko w projekcie od początku było w porządku? - Ależ my zaprojektowaliśmy solidną ochronę przed krą i innymi tego typu zagrożeniami w postaci żelbetowych pontonów pływających wzdłuż molo - odpiera Tomasz Simiot. - Samo molo było tylko jednym z elementów całościowego zagospodarowania nabrzeża wiślanego. Inwestor, do którego zawsze należy ostatnie słowo, postanowił wydzielić obiekt z całości projektu i to on podjął decyzję, że pontonów na razie nie będzie. Brak jest także części frontowej nabrzeża.

Zdaniem projektanta, nie bez winy jest również wykonawca. - Proszę nie zapominać, że pomiędzy fazą projektu a fazą ostateczną, jest także wykonanie, które w pewnych elementach zdecydowanie odbiegało od projektu - stwierdza Tomasz Simiot. - Złącza pali nie były z nami konsultowane. Projekt w ogóle nie przewidywał złącz - pale miały być wykonane w całości. Można było zastosować łączenie, ale zupełnie inne. A z relacji nurka wiemy, że to właśnie w miejscu złącz wyłamał się pal, którego zresztą najprawdopodobniej nie było przez całe lato. Dziwi nas, że przez tyle czasu i podczas różnych przeglądów nikt tego nie zauważył, bo uszkodzenia, a przede wszystkim brak pala, było widać gołym okiem.

Na zakończenie Tomasz Simiot podkreśla: - Należy też zwrócić uwagę, że w projekcie pierwotnym założono umocnienie dna tak, aby nie pojawiały się zjawiska rozmycia dna wokół pali. Wzmocnienie takie nie zostało wykonane, a w ekspertyzie stwierdza się, że wokół jednego z pali utworzył się taki właśnie uskok w dnie.

MZOS zdecydował się na zalecaną w eksperyzie rozbiórkę felernego pomostu, która spowoduje zupełne odcięcie części spacerowej molo od brzegu. Nadal prowadzone są rozmowy z dotychczasowym wykonawcą - MZOS nie musi go wybrać, ale na razie tylko Bilfinger Berger zgłosił chęć przeprowadzenia tych prac. Rozmowy  dotyczą teraz głównie kosztów demontażu i przechowywania części, bo już dziś wiadomo, że najprawdopodobniej takowe trzeba będzie ponieść. Przedstawiciel już podczas wczorajszego spotkania zapowiedział, ustosunkowując się do wniosków zawartych w ekspertyzie, że tego typu prac nie wykona w ramach gwarancji.

Czytaj też: Projekt molo nie przewidział naporu kry

O historii krachu pomostu na molo czytaj też: Trzeba pilnie rozebrać część molo!


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE