O sprawie pisaliśmy jakiś czas temu. Chodziło o inwestycję mającą na celu zagospodarowanie niezbyt rozległego terenu na Podolszycach Południe, ze względu na rosnący pośrodku zagajnik brzóz, nazywanego laskiem brzozowym. Cała inwestycja pochłonęła prawie 4 mln zł, ale potem okazało się, że zdaniem Wydziału Kontroli, część tej kwoty została zawyżona przez wykonawcę, czyli Zakład Usług Miejskich Muniserwis, a nadzorujący inwestycję Wydział Gospodarki Mieniem Komunalnym tak naprawdę w ogóle jej nie pilnował. Według pierwszej wersji, miasto miało w plecy ponad 130 tys. zł, po dokładniejszej kontroli ta kwota wyniosła ponad 70 tys. Ale Ratusz nie zawiadomił prokuratury. Jak tłumaczył w rozmowie z nami - nie było takiej potrzeby, bo Muniserwis oddał pieniądze, a cała afera była wynikiem bałaganu w dokumentach. Poza dwoma urzędnikami niższego szczebla, którzy odeszli z pracy w urzędzie za porozumieniem stron, nikt nie poniósł konsekwencji.
Zgodnie z zapowiedziami, zawiadomienie do prokuratury złożył senator Marek Martynowski. Jak dowiedzieliśmy się od rzeczniczki płockiej prokuratury Iwony Śmigielskiej, chodziło o czyn z art. 231 par. 2. - prezydent w okresie od lutego 2012 do stycznia 2014 miał nie dopełnić obowiązku złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w ujawnionych na skutek kontroli nieprawidłowościach w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
Ale po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego prokurator odmówił wszczęcia postępowania. - Prokurator uznał, że choć nie ma wątpliwości, że faktury zostały zawyżone, to gmina de facto nie poniosła żadnych strat - wyjaśnia Iwona Śmigielska-Kowalska.
Jak dodaje - gdy tylko nieprawidłowości zostały ujawnione przez wydział kontroli, natychmiast zostały wydane przez prezydenta zalecenia i wdrożone procedury pozwalające w przyszłości uniknąć tego typu sytuacji, a Muniserwisowi potrącono owe 77 tys, zł z innej faktury, przy realizacji kolejnych zleceń.
Jednym słowem - prokuratura podzieliła zdanie Ratusza, że nie było potrzeby zawiadamiać organów ścigania o sprawie, która została już wyjaśniona, a szkoda naprawiona.
Czytaj też:
Lasek brzozowy. Oddali kasę, więc sprawy nie ma?