Problemy w ochronie zdrowia trwają od dawna. Płocka Konfederacja uważa jednak, że zbliżamy się do dramatycznego punktu.
- Ochrona zdrowia jest w zapaści, a rząd nie planuje żadnej reformy. NFZ - powiedzmy sobie wprost - właściwie zbankrutował - tłumaczył podczas wtorkowej konferencji Wiktor Adamczyk, członek partii Nowa Nadzieja.
Skutki tej zapaści zaczyna odczuwać coraz więcej pacjentów. Padł m.in. przykład szpitala w Oleśnicy, który z powodu długu musiał ograniczyć swoją działalność do wykonywania jedynie najważniejszych zabiegów.
- Przeanalizowaliśmy także sytuacje w naszym mieście, gdzie wcale nie jest lepiej. Mamy ogromne braki kadrowe - brakuje mniej więcej dwóch lekarzy na każdy oddział. Ponadto, Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku zamknął 2024 r. z długiem w wysokości 69 mln zł - dodał Adamczyk.
Konfederaci uważają, że za sytuację odpowiadają lata zaniedbań i regulacji, które wprowadzała zarówno Zjednoczona Prawica, jak i Koalicja Obywatelska.
Propozycja Konfederacji? Koniec monopolu NFZ
Działacze tłumaczyli podczas konferencji, że nieustanne dokładanie pieniędzy nie pomoże.
- Obserwujemy ogromny wzrost wydatków na ochronę zdrowia, a jednocześnie mamy szpitale zadłużone na 25 miliardów złotych i coraz dłuższe kolejki do lekarzy specjalistów. Nie mówiąc już o pacjentach - również onkologicznych - którzy są po prostu odsyłani do domu - dodał prezes RN w Płocku, Marek Tucholski.
Uważają, że jedyną alternatywą, która może w tej chwili wyprowadzić NFZ z zapaści jest wprowadzenie konkurencyjności.
- Musimy zlikwidować monopol NFZ-u. Proponujemy system konkurencyjnych ubezpieczycieli, którzy stworzyliby warunki rynkowe, które sprawią, że choćby koszty świadczeń będą bardziej urealnione, a nie dyktowane na zasadzie urzędniczego "widzimisię" - akcentował Tucholski.
Jest jeszcze inny pomysł. "Nasz postulat to rozdzielenie"
Niedawno z wyborcami w Płocku spotkał się także były wicepremier i minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak.Prawo i Sprawiedliwość - dziś pozostające w opozycji - wypracowało swoją koncepcję na kryzys w ochronie zdrowia.
- Nasz postulat? Wyraźne rozdzielenie publicznej i prywatnej służby zdrowia. Niech lekarz zdecyduje, gdzie chce pracować. W przypadku, gdy musi de facto zajmować się pacjentami na dwóch etatach, jest o wiele mniej efektywny, bo po prostu brakuje czasu. Zakładamy przy tym, że większość lekarzy wybierze jednak publiczną służbę zdrowia - tłumaczył Błaszczak.
PiS uważa też, że trzeba nieustannie inwestować w edukację młodych medyków, którzy rozwiążą w przyszłości problem braków kadrowych w polskich szpitalach.
Komentarze (0)