Ósma sesja rady miasta zakończyła się wystąpieniem dwójki mieszkańców. Przestrzegali przed pomysłem wprowadzenia płatnych stref parkowania na Nowym Rynku. – Skutki będą opłakane i nieodwracalne – uczulali radnych. – Nie reprezentujcie interesów sklepów wielkopowierzchniowych, ale tych mniejszych kupców, którzy mogą stracić źródło utrzymania. Dlaczego niczego z nami nie konsultujecie? – pytali.
Koncepcja płatnych stref parkowania tak przeraziła niektórych mieszkańców, że czekali oni siedem godzin w ratuszowej auli, aby tylko móc się wypowiedzieć. O przymiarkach tego pomysłu dowiedzieli się z prasy. Podkreślali, że reprezentują zarówno mieszkańców, jak i kupców z okolicy Nowego Rynku.
– Doprowadzicie do likwidacji okolicznych sklepów – ostrzegała płockich rajców Małgorzata Rechowicz-Kwiatkowska. – Dokonaliście już bilansu zysków i strat? Rocznie płacimy 80 tys. zł opłaty targowej. Jeśli obroty drastycznie spadną, utrzymanie może stracić ponad setka rodzin – argumentowała kobieta. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego pomysł dotyczy akurat Nowego Rynku, a nie Rembielińskiego czy Tysiąclecia.
Wskazywała też, że wszystkie hipermarkety i galerie handlowe oferują darmowe parkingi dla klientów. – Czyżby władze Płocka reprezentowały interesy wyłącznie sklepów wielkopowierzchniowych? Parking przy Sienkiewicza i Kościuszki również stanie się płatny? Dlaczego nie było żadnych konsultacji? – zasypywała prezydentów pytaniami. – Żaden z mieszkańców nie zapłaci 3 zł za parking.
Według drugiego z mieszkańców, Andrzeja Majkowskiego, centra handlowe doprowadziły do wyludnienia centrum miasta. Już teraz ciężko jest wynająć lokal za symboliczne 10 zł od metra kwadratowego. Płatne strefy parkowania jedynie pogłębią tę niekorzystną tendencję. Już teraz są duże problemy z zaparkowaniem auta z powodu wesołego miasteczka na placu przed teatrem. – A co robią urzędnicy? Podejmują decyzję, siedząc za biurkiem. Dla zarządzającej placem spółki Rynex to jakieś 4 tys. zł, dla okolicznych przedsiębiorców i kupców setki tys. zł. To krótkowzroczność – grzmiał.
Twierdził, że płata strefa parkowania spowoduje natychmiastowe odpłynięcie klientów. – W barze mlecznym przy Tumskiej obiad kosztuje 10 zł. Za parking zapłacimy 3 zł, co automatycznie podnosi cenę. Podawał również inne argumenty poza spadkiem obrotów z działalności gospodarczej, czyli zagrożenie spadkiem cen nieruchomości oraz mniejsze wpływy do miejskiej kasy. – Nie strzelajmy sobie sami w kolano – prosił, co nieuchronnie może doprowadzić do zamykania biznesów, a nawet emigracji za chlebem. – Nie róbcie z nas obywateli drugiej kategorii, nie działajcie wbrew naszym interesom – i poprosił radnych, aby nie przyjęli uchwały dotyczącej płatnych stref parkowania.
Wiceprezydent Jacek Terebus był z lekka zdziwiony. – Dyskutujecie o dokumencie, którego nawet nie znacie. Konsultacje dopiero przed nami – próbował jakoś uspokoić oboje mieszkańców. Tłumaczył, że dokument zostanie przekazany dopiero w czerwcu.
W dokumencie podzielono miasto na strefy począwszy od obszaru Starego Miasta po ul. Jachowicza i ul. Rybaki. Potwierdził, że w dalszym ciągu rozważane jest wyprowadzenie parkingu w Nowym Rynku pod ziemię. Ponadto w sobotę i w niedzielę postój w strefie mógłby być bezpłatny, podobnie po godzinie 18.00 w dni powszednie. Twierdził nawet, że restauratorzy sami zwracają się z pytaniami o możliwość zorganizowania strefy, aby klienci mieli gdzie postawić samochód, gdy zamierzają przyjechać na obiad. Podobnie uczyniła Spółdzielnia Rzemieślnicza Wielobranżowa.
Nie wiadomo, dlaczego cena za postój miałaby być dopiero do uzgodnienia. – Tu nie chodzi o zarobek ani o zamach na czyjąś kieszeń, ale o udrożnienie miasta – wiceprezydent uzasadniał pomysł. Kolejne strefy powstawałyby systematycznie m.in. właśnie dzięki opłatom od kierowców, którzy będą z nich korzystać.
- Nie atakujmy czegoś, czego nie znamy – kontynuował Terebus. Dopatrzył się jeszcze innej korzyści. Ci kierowcy, którzy jeżdżą na co dzień do pracy samochodem, być może zaczną korzystać z komunikacji publicznej. – To spłycona interpretacja – odciął się Majkowski.
Wioletta Kulpa natychmiast zapowiedziała, że jest przeciwna pomysłowi. – Panie prezydencie, niech się pan tak nie denerwuje. Może są potrzebne jakieś środki na uspokojenie? – zaniepokoiła się. - Uważa pan, że kierowcy przesiądą się do autobusów, ale chyba nie do końca tak jest, kiedy ma się po drodze do odebrania dziecko z przedszkola i mnóstwo innych spraw do załatwienia. Zamiast stworzenia jakieś alternatywy, od razu przystępujecie do koncepcji płatnych stref parkowania. Co z ulicą Tumską? Już wymiera. Liczba klientów na targowisku ulegnie uszczupleniu – wróżyła.
Następnie radna wygłosiła oświadczenie z przeprosinami dla pani Agaty Pawskiej, której zarzuciła wyrok za mobing w trakcie jednej z poprzednich sesji rady miasta. – Może dzięki takim oświadczeniom będziemy bardziej wiarygodni – pozwolił sobie na przytyk prezydent Płocka.
Nowakowski zapewniał, że z całą pewnością odbędą się konsultacje. Co do placu przed teatrem, to koszty jego utrzymania ponosi spółka Rynex. Jeśli kilka razy do roku na nim zarobi np. przez wynajem dla wesołego miasteczka, to są to pieniądze na późniejsze sprzątanie placu.
Terebus zaproponował, aby poświęcić tematowi parkowania dwie lub trzy komisje, aby podyskutować. Iwona Krajewska na koniec zaproponowała, aby uwzględnić w nowej polityce miejsce pod autokary dla przyjeżdżających turystów.
