Obchodziliśmy w Płocku 149. rocznicę rozstrzelania Zygmunta Padlewskiego. Po cichu, bez wielkiej pompy, bo miasto jakby nieco zapomniało o działaczu niepodległościowym, generale powstania styczniowego.
Niewielki pochód utworzyła młodzież, która przy parafii św. Marcina w Mochowie (powiat sierpecki) poznaje w oryginalny sposób historię naszej Ojczyzny. Opiekunem grupy jest ks. mgr Grzegorz Robert Mierzejewski.
Padlewski urodził się w majątku Czerniawka Mała w powiecie berdyczowskim. Był synem Władysława - powstańca listopadowego i Judyty z Potockich. To jeden z głównych inspiratorów wybuchu powstania. Dążył do współdziałania rewolucjonistów polskich i rosyjskich. Od stycznia 1863 r. był naczelnikiem miasta Warszawy oraz naczelnikiem powstania w guberni płockiej. Oddział jego nie zdołał jednak zdobyć Płocka i poniósł porażki pod Słominem i Unieckiem (28 stycznia 1863), następnie pod Myszyńcem (9 marca), Drążdżewem (12 marca) i Radzanowem (21 marca 1863). Został ujęty przez władze rosyjskie 21 kwietnia pod Borzyminem niedaleko Rypina, a następnie skazany na karę śmierci i rozstrzelany w Płocku 15 maja 1863 r.
Dziś, po 149.latach, na miejsce kaźni (obecnie okolice budynku ZUS) przybył poczet sztandarowy z Gimnazjum Nr 5 w Płocku oraz nieliczna grupa mieszkańców miasta. Modlitwę za poległych powstańców prowadził ks. Grzegorz Radziszewski. Po hymnie państwowym gimnazjaliści przypomnieli życiorys generała, zostały także złożone kwiaty.
W roku przyszłym będziemy obchodzić 150 rocznicę wybuchu powstania styczniowego. Okrągła rocznica z pewnością zobowiązuje do zorganizowania uroczystości z większym rozmachem.
fot. Krzysztof Wiśniewski