reklama

Niemiecka wrona zamiast polskiego orzełka

Opublikowano:
Autor:

Niemiecka wrona zamiast polskiego orzełka - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Żona żartuje, że przetrzymuje w domu Niemca - mówi Bogdan Pawlak, szef Grupy Rekonstrukcji Historycznej Weichsel. Z płockim „podoficerem Waffen SS”, który nie napada na Polskę, porozmawialiśmy o tym, co ma w szafie i jak to jest wcielać się w rolę okupanta.

- Żona żartuje, że przetrzymuje w domu Niemca - mówi Bogdan Pawlak, szef Grupy Rekonstrukcji Historycznej Weichsel. Z płockim „podoficerem Waffen SS”, który nie napada na Polskę, porozmawialiśmy o tym, co ma w szafie i jak to jest wcielać się w rolę okupanta.

Na Mazowszu północnym działa chyba tylko jedna grupa rekonstrukcji historycznej odtwarzająca niemieckie oddziały zbrojne z czasów II wojny światowej: to płocka Weichsel. Jej członkowie skupiają się głównie na rekonstruowaniu walk ochotniczych formacji Waffen SS. A że mało kto chce założyć mundur III Rzeszy zamiast czapki z orzełkiem, są nieustannie zapraszani na różnego typu rekonstrukcje i imprezy. Całą piątkę w akcji mogliśmy ostatnio zobaczyć podczas pleneru w Domu Pomocy Społecznej w Nowym Miszewie, gdy ponieśli sromotną klęskę w starciu ze spadochroniarzami Sosabowskiego pod Arnhem (w odtwarzaniu walk oddziałów generała Sosabowskiego przodują koledzy z Pułku 37 z Kutna). Teraz oba oddziały pokażą się w Mazovii podczas organizowanego 10 listopada w galerii dnia z Lekcją Historii. O Weichsel porozmawialiśmy z jego szefem Bogdanem Pawlakiem.

Portal Płock: Najpierw pytanie o początki. Jak powstała GRH Weichsel?

Bogdan Pawlak: Zaczęło się od fascynacji historią. Moi rodzice urodzili się w 1931 r., dużo się nasłuchałem o wojnie, o nalotach, wkroczeniu Sowietów, pierwszej i drugiej konspiracji, partyzantce. Były zabawy, potem przyszedł szał na modelarstwo. Coraz bardziej mnie to wszystko ciekawiło, uzbrojenie, mundury, strategie, potyczki, bitwy. Jak to dorastającego chłopaka.

Ale nie przeszło ci z wiekiem…

Nie, wręcz przeciwnie (śmiech). Zacząłem szperać w Internecie, udzielać się na forach historycznych, poznałem chłopaków z Płocka i okolic. Koledzy z forum zaprosili nas do Modlina na rekonstrukcję szturmu Berlina. Mówią: „mamy wolne mundury, chcecie?”. No pewnie, że chcieliśmy. Wcieliliśmy się w ludność cywilną uciekającą przed Armią Czerwoną i szeregowych żołnierzy niemieckich.

No i połknęliście bakcyla na amen.

Zaczęliśmy myśleć o stworzeniu własnej grupy z Płocka i okolic. Razem z Bogusławem i Romanem zaczęliśmy gromadzić umundurowanie. Potem dołączyli jeszcze Marcin i Paweł. Jeden miał jakiś hełm od dziadka, drugi wyszperał gdzieś na strychu odznaki wojskowe, militaria.

Z niemiecką gapą?

Nie, zaczęło się od polskich sił zbrojnych, żołnierzy AK i NSZ. To najłatwiejsze. Wystarczy czapka rogatywka, koszula w kratę, jakieś oficerki, granat za paskiem i już jesteś partyzantem. Zaczęliśmy wyjeżdżać na rekonstrukcje. Było spanie przy ognisku, w okopach, wszystko, by tylko poczuć się jak w tamtych czasach.

Ale na polskich partyzantach się nie skończyło, teraz odtwarzacie głównie hitlerowców.

Tak naprawdę jesteśmy w stanie odgrywać oddziały wszystkich wojsk: polskich, niemieckich. Nawet, chociaż z wielkim bólem - Sowietów, jakby było trzeba (śmiech). Ale faktycznie, poszliśmy w „specjalizację” żołnierzy Waffen-SS, nazwaliśmy się Weichsel, po niemiecku „Wisła”. Przyczyny są bardzo prozaiczne: nikt nie chce być „Niemcem”, takich oddziałów wśród mnóstwa polskich grup rekonstrukcyjnych po prostu brakuje. O niebo trudniej jest też ze skompletowaniem mundurów, to znacznie większe wyzwanie.

Serce nie boli, jak celujesz do „naszych”?

Mamy zasadę, że odtwarzamy głównie wydarzenia z lat 1944-1945, gdy Hitler przegrywał już wojnę. Więc w zasadzie zawsze dostajemy po tyłku (śmiech). Odmawiamy udziału w rekonstrukcjach 1939 roku, nie napadamy na Polskę. Nie robimy też Powstania Warszawskiego, pacyfikacji oddziałów powstańczych, rzezi Woli. Nie wolno budzić demonów.

Na stronie internetowej odżegnujecie się od „skrajnych ideologii”. Zdarzają się zarzuty o neonazim?

W środowisku rekonstruktorów takie oskarżenia są w ogóle nie do pomyślenia, ale ponieważ nie wszyscy ludzie to rekonstruktorzy, więc trzeba to mocno podkreślać: nie mamy ołtarzyka z wizerunkiem Adolfa Hitlera, nie czcimy III Rzeszy. Nie mamy nic wspólnego z nazizmem, faszyzmem, komunizmem ani żadną inną ideologią. Mamy po trzydzieści,czterdzieści lat, normalne rodziny, dzieci, pracujemy w normalnych firmach.

Złośliwi komentują: „wysłać ich do Afganistanu, odechce się zabaw w wojenkę”. Byłeś w wojsku?

Byłem. Na misji ONZ, podczas dramatycznej wojny izraelsko-libańskiej. Nie chcę do tego wracać. Powiem tylko, że to nie było siedzenie w koszarach.

A co na to nietypowe hobby wasi bliscy?

Moja żona się śmieje, że przetrzymuje w domu Niemca. Ale mam szczęście, żona jeździ na moje rekonstrukcje, zabiera naszych synów, nawet kilkumiesięczne maleństwo. Jak się złości, to tylko o to, że moja pasja jest taka czasochłonna. Że zamiast posiedzieć z rodziną, ślęczę w piwnicy i dłubię coś przy starej skrzyni, żeby wyglądała na starą albo buszuję w internecie, szukając naramienników, guzików, pasków….

Co ma w szafie Basse Steinar, podoficer Waffen SS?

Długo by wymieniać. Mundur sukienny, kamuflażowy, kombinezon pancerny, dwie pary butów, mundur zimowy, czapki, lornetki, latarki, nożyki… Sporo tego jest, sporo by się też jeszcze przydało, np. płaszcz zimowy…

A najcenniejsze?

Każda rzecz jest cenna, zwłaszcza oryginalna. Cieszę się na przykład z oryginalnej skrzyni na amunicję, niezbędnika, czyli połączonej łyżki z widelcem, której używał żołnierz na froncie w 1942 r.

Domyślam się, że to droga zabawa...

Kompletne umundurowanie to koszt rzędu nawet kilku tysięcy złotych. Droższe są oczywiście oryginały, ale i repliki, produkowane np. na Bliskim Wschodzie, do tanich nie należą, bo muszą być jak najbardziej zbliżone do oryginału. Środowisko rekonstruktorów jest bardzo wyczulone na tym punkcie, chodzi o prestiż całej grupy. A im większy prestiż, tym częstsze zaproszenia na topowe imprezy, najważniejsze rekonstrukcje.

Masz też broń?

Tylko atrapy, na plastikowe kulki. Ale są też legalne, odpłatne wypożyczalnie broni hukowej, wtedy czuć zapach prochu. Wypożyczyliśmy broń np. na rekonstrukcję bitwy pod Arnhem.

Przydałyby się jakieś pokazy mody, żeby zaprezentować wszystkie te cenne skarby…

Ostatnio można nas było zobaczyć w rolach modelek na wybiegu (śmiech)…

To znaczy?!

Na Targach Modelarstwa w Lublinie robiliśmy za żywe figury dla modelarzy. Żeby mogli zobaczyć np. jak na żywo wygląda kolor munduru itp. Można powiedzieć, że byliśmy modelami do żołnierzyków.

Czym jeszcze zajmuje się wasze stowarzyszenie?

Własnymi siłami odnawiamy bunkier w Grabinie. Mój śp. ojciec opowiadał, że musiał wozić wozem konnym ze stacji w Łącku członków Hitlerjugend do budowy tego bunkra. Dogadaliśmy się z nadleśnictwem i zgodzili się, żebyśmy w zamian za uprzątnięcie gruzu, śmieci, piachu odtworzyli stanowiska z 1944 r. Pracujemy tam razem z kolegami z Pułku 37 z Kutna w każdej wolnej chwili. Oczyściliśmy już bunkier do prowadzenia ognia z karabinu maszynowego, zrobiliśmy tarczę osłaniającą, teraz kończymy ziemiankę służącą do odpoczynku żołnierzy z obsługi bunkra. Zostało nam jeszcze m.in. stanowisko moździerza. Chcemy jak najwierniej wszystko odtworzyć, dokładnie po linii okopów. Na koniec planujemy zamontować tam tablicę z informacjami o bunkrze, by spacerujący po lesie mogli się czegoś o nim dowiedzieć.

GRH Weichsel w Płocku liczy jedynie pięć osób. Nie planujecie powiększać oddziału?

Gwoli ścisłości, całe Weischel liczy 10 członków, z których pięciu mieszka w Lublinie, tworząc sekcję wschód. Zasady przyjęcia do naszego stowarzyszenia są dość wyśrubowane. Nie możemy sobie pozwolić na przyjmowanie przypadkowych osób, z łapanki, które np. pójdą do baru, i wymachując atrapą walthera, będą rozpowiadać, że są esesmanami. Zaraz ktoś by nam przypiął łatkę neofaszystów. Zadajemy się tylko z odpowiedzialnymi osobami, które zaskoczą nas pasją, wiedzą.


Na zdjęciach członkowie GRH Weichsel i Pułku 37: podczas rekonstrukcji w Nowym Miszewie (fot. Małgorzata Rostowska, Tomasz Miecznik) i przy bunkrze w Łącku (fot. Robert Lipowski, ).

Więcej zdjęć z rekonstrukcji bitwy pod Arnhem zobacz w naszej galerii:  




Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE