Eksprezydent Płocka, Mirosław Milewski publicznie nazwał posła Wojciecha Jasińskiego „pierwszym szkodnikiem PiS”. Cała afera ma oczywiście związek z listą kandydatów do parlamentu, z której Komitet Polityczny partii usunął nazwisko byłego prezydenta. – To przez posła Jasińskiego, jestem pewien – oburza się Milewski. – Pan Milewski jest po prostu sfrustrowany, ja nie podejmuję takich decyzji - odpiera poseł. Czy zamierza wystąpić na drogę sądową?
No to się w płockim PiS-ie porobiło. Portal Onet.pl podał, że eksprezydent Płocka Mirosław Milewski, który miał być kandydatem na liście PiS w okręgu płocko-ciechanowskim, nazwał szefa zarządu okręgowego PiS „szkodnikiem”, w dodatku o „mentalności aparatczyka partyjnego z PZPR” zaraz po tym, jak okazało się, że nazwisko byłego prezydenta jednak nie znajdzie się na listach PiS w wyborach do sejmu.
Trudno nie odnieść wrażenia, że konflikt na linii Mirosław Milewski-Wojciech Jasiński ma podłoże osobiste. Mirosław Milewski zapewnia jednak, że tak nie jest, że choć może cała draka wygląda na jego emocjonalną reakcję na zamieszanie z listami wyborczymi, w przyszłości okaże się, że to on miał rację. – Chodzi mi tylko o przyszłość płockiego PiS – zapewnia eksprezydent.
Mirosław Milewski – na senatora, na posła czy wcale?
Ale od początku: otóż już kilka miesięcy temu wieść gminna niosła, że po przegranych z Andrzejem Nowakowskim (PO) wyborach, były prezydent Płocka będzie się ubiegał o fotel senatora. W ostatnich dniach to doniesienie nieco zmieniło kształt - okazało się, że zarząd okręgowy PiS owszem rekomendował kandydaturę właśnie Mirosława Milewskiego, ale na liście kandydatów na posłów, a nie senatorów (czytaj ). Kolejne kilka dni później płocka Gazeta Wyborcza podała, że wśród kandydatów do senatu startujących z list Unii Prezydentów - Obywatele do Senatu widnieje nazwisko eksprezydenta. Mirosław Milewski twierdził na łamach mediów, że to pomyłka. Dziś z kolei okazuje się, że nici z ubiegania się przez byłego prezydenta o mandat poselski z list PiS. Powód: jego kandydatury, podobnie jak posła PiS Dariusza Kaczanowskiego nie zaaprobowała partyjna góra. No i się zaczęło. Mirosław Milewski wytoczył potężne działa wobec prezesa swojej partii, nazywając go szkodnikiem i przywołując przeszłość Jasińskiego w strukturach PZPR.
Milewski: Jaśnie nam panujący stworzył prywatną partię!
Mirosław Milewski w rozmowie z nami przyznał, że „wie na pewno”, że to z powodu Wojciecha Jasińskiego jego nazwisko ostatecznie nie znalazło się na liście i skomentował swoje mocne słowa pod adresem posła następująco: - To, co powiedziałam, to cała prawda, niepotrzebnie skrywana przeze mnie przez tyle lat – zapewniał. – Prezes Jasiński przestał się już liczyć z kimkolwiek, stworzył sobie w Płocku własną, prywatną partię. Zamiast ją jednoczyć wycina z list poważanych kandydatów jak choćby bardzo popularnego w naszym okręgu posła Kaczanowskiego.
Ale przecież zarząd okręgowy, którego jakby nie patrzeć szefem jest Wojciech Jasiński zaakceptował pana nazwisko na liście PiS, to jakim cudem, miałby poseł Jasiński maczać palce w „wycięciu” pana z list – dopytujemy. – Wiem to na pewno, że to „zasługa” posła Jasińskiego – powtórzył mocno Milewski. – Owszem, zaakceptowano w Płocku moją kandydaturę, ale zaważył sposób jej przedstawienia Komitetowi Politycznemu PiS właśnie przez posła Jasińskiego. A przecież ja się nie pchałem na tę listę! Brakowało mu odwagi, żeby powiedzieć „słuchaj, daj sobie spokój z kandydowaniem, bo i tak cię wykluczymy”. No mi teraz nie brakuje odwagi, wynika to z mojej osobowości, żeby powiedzieć publicznie, że ten pan szkodzi płockiemu PiS-owi, że stworzył organizację jednego człowieka. I to nie tylko moje zdanie! Wiele osób tak myśli, ale boi się powiedzieć na głos, żeby nie dostać po głowie od jaśnie nam panującego prezesa – irytował się Milewski.
Szkodzenie własnej partii czy troska o płockie struktury PiS?
I w akcie buntu zawiesił swoje członkostwo w Prawie i Sprawiedliwości dopóty, dopóki stery władzy będzie w Płocku dzierżył Wojciech Jasiński. – A jak sądzę, nie będzie długo, bo po przegranych z Platformą wyborach, moje słowa nabiorą większego sensu.
No właśnie, zbliżają się wybory. Czy tego typu osobiste wycieczki pod adresem posła i wróżenie przegranej w wyborach nie zostanie uznane za działanie na szkodę partii, jako, brzydko mówiąc, robienie do własnego gniazda? – Nie sądzę, by miało to wpływ na wynik wyborczy – odpiera Milewski. – Powtarzam, dla mnie ważna jest przyszłość płockiego PiS.
Jasiński: Jestem za poważny na obrzucanie się inwektywami
Odmiennego zdania jest Wojciech Jasiński, z którym również porozmawialiśmy na temat tej awantury. – Takie zachowania mogą zaszkodzić liście, mi Wojciechowi Jasińskiemu niespecjalnie, bo słowa pana Milewskiego świadczą o nim samym, a moje zasługi dla tworzenia PiS w Płocku są dość znane – odpowiada poseł. – Do tej pory mój życiorys wykorzystywali przeciw mnie tylko przeciwnicy polityczni, teraz atak płynie od Mirosława Milewskiego.
Chodzi oczywiście o to, że poseł Jasiński był członkiem PZPR. – To jest powszechnie znany fakt z mojej przeszłości, nie jest to powód do chluby, ale wałkowany wielokrotnie, każdy wie, że od 1975 do 1981 należałem do PZPR, a więc fakt wypominania go teraz, w przeddzień wyborów i to z wewnątrz partii, świadczy o panu Milewskim, nie o mnie – uważa Jasiński.
Zapytaliśmy, czy zamierza wystąpić na drogę sądową w związku z publicznym obrażeniem swej osoby. – A za co ja mam pana Milewskiego pozywać? Przecież powiedział prawdę, byłem członkiem PZPR – dziwi się poseł. – Ale inwektyw pod jego adresem ode mnie też nie usłyszycie, jestem na to za poważny i za stary.
Komitet Polityczny miał powody, by wykluczyć eksprezydenta
Poseł wyraźnie podkreślił, że decyzja odnośnie niezamieszczenia nazwisk Mirosława Milewskiego i Dariusza Kaczanowskiego na listach PiS, była decyzją partyjnej góry. – Mogę powiedzieć tylko tyle, że przy ustalaniu kształtu listy powiedziałem tylko to, co wcześniej mówiłem panu Milewskiemu, decyzję podjął Komitet Polityczny – uciął poseł.
A jak to oceniać? W końcu kandydatura Mirosława Milewskiego wydawała się kandydaturą mocną, która mogłaby korzystnie wpłynąć na wynik wyborczy… - Powtarzam, nie mogę mówić o przyczynach, bo to nie były moje decyzje. Tak pan Milewski, jak i pan Kaczanowski byli oceniani przez Komitet Polityczny PiS pod względem ewentualnej przydatności jako posłów w polskim parlamencie. Nie można też wykluczać, że partii nie spodobało się nazwisko pana Milewskiego jako kandydata na senatora startującego z konkurencyjnych list.
Ale przecież Mirosław Milewski zapewnia, że to pomyłka, z którą niewiele miał wspólnego. – No to już zależy od oceny prawdziwości tych zapewnień, może nie wszyscy uwierzyli, że pan eksprezydent wbrew swojej woli został wciągnięty na listę – kończy poseł Jasiński.
Listy ustalone: jedynką Jasiński, dwójką Opioła, trójką Wąsik
Z najnowszych informacji wynika, że w okręgu płocko-ciechanowskim na listach PiS do sejmu zobaczymy między innymi Wojciecha Jasińskiego jako otwierającego listę. Na drugim miejscu znalazł się poseł Marek Opioła, na trzecim – były zastępca szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Maciej Wąsik, na czwartym – poseł Robert Kołakowski. Marek Martynowski z Płocka i Jan Maria Jackowski z Ciechanowa to kandydaci PiS w wyborach do senatu.
Milewski przezywa Jasińskiego, ten lekceważy przezwiska
Opublikowano:
Autor: Małgorzata Rostowska
Przeczytaj również:
WiadomościEksprezydent Płocka, Mirosław Milewski publicznie nazwał posła Wojciecha Jasińskiego „pierwszym szkodnikiem PiS”. Cała afera ma oczywiście związek z listą kandydatów do parlamentu, z której Komitet Polityczny partii usunął nazwisko byłego prezydenta. – To przez posła Jasińskiego, jestem pewien – oburza się Milewski. – Pan Milewski jest po prostu sfrustrowany, ja nie podejmuję takich decyzji - odpiera poseł. Czy zamierza wystąpić na drogę sądową?
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE