Milewski, Nowakowski i... poczwarka

Prezydent i eksprezydent starli się w ostrej wymianie zdań. Poszło oczywiście o molo.

W auli ratusza trwa właśnie 29. sesja rady miasta. Na tapecie odwieczny płocki temat, czyli molo, które znów dało od sobie znać w związku z pracami wykonywanymi tam przez firmę Szuwarek (jak pisaliśmy, buduje ona właśnie falochron zabezpieczający konstrukcję przed naporem kry, a te poprawki pochłoną blisko 5 mln zł). Mimo listopadowej aury, jest więc bardzo gorąco. Zaczęło się od wypowiedzi radnego Mirosława Milewskiego, który wziął w obronę nadwiślańską budowlę. Były prezydent stwierdził z przekonaniem, że budowa molo była doskonałym pomysłem, turyści są zachwyceni. Dodał, że wszystko szło gładko, dopóki do akcji nie wkroczyła ekipa Andrzeja Nowakowskiego i wszystkiego nie popsuła. Szpilka eksprezydenta rozsierdziła urzędującego prezydenta. - Panie radny, to była najgłupsza i najbardziej kosztowna inwestycja dla samorządu, która generuje ogromne koszty na każdym etapie - mówił bardzo zdenerwowany. - Wydajemy ogromne pieniądze na utrzymanie tej poczwarki, więc to, co pan mówi, panie Milewski, to po prostu brednie.

Dalej prezydent przypomniał po raz setny swój koronny argument: że molo od biedy mogłoby i stanąć, ale jako końcowy etap inwestycji związanej z zagospodarowaniem nabrzeża wiślanego, a nie na samym początku. - Proszę, by pan radny mnie nie pouczał - zwrócił się do Mirosława Milewskiego i poprosił o merytoryczne pytania.

- Czy skoro projekt molo był zły, ktoś poniesie konsekwencje? - chciała wiedzieć radna PSL Aniela Niedzielak. Trwa ożywiona dyskusja.

Czytaj też: Szuwarek zrobi porządek z molo. Za 5 mln zł