Byłego opozycjonistę, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika powitały w płockim Spółdzielczym Domu Kultury gromkie okrzyki „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”. Wrzucono świecę dymną. W holu podłoga kleiła się po rozbitych jajkach.
Prowadząca spotkanie Anna Lewandowska skwitowała: - To dopiero gorące powitanie. Wszyscy już wiecie, kim jesteście – zwróciła się do obecnych dziennikarka płockiej "Gazety Wyborczej", po czym przedstawiła gościa, który przyjechał na zaproszenie płockiego Komitetu Obrony Demokracji. - Oto najczarniejszy charakter, którym straszono dzieci. Nieznajome nam siły rozkleiły w mieście nalepki z listem gończym. Kim jest ta straszna postać, ten zdrajca ojczyzny, który 13 grudnia został internowany. Siedział w więzieniu i wciąż stoi komuś kością w gardle?
Diabeł wcielony
Nasz gość przyznał, że odkąd zaangażował się w spawy publiczne zdążył już przywyknąć do rozmaitych okrzyków. Nie robią na nim wrażenia. - Wiele lat temu też krzyczeli. Nieźle pamiętam 1968 rok, słyszałem wówczas podobną retorykę, co w obecnych wypowiedziach polityków Prawa i Sprawiedliwości. PiS, podobnie jak niegdyś komuniści, przedstawiają się jako obrońcy Polski, a przecież nikt tyle szkody nie wyrządził, co komuniści. Dziś PiS okrywa Polskę wstydem, kiedy próbuje zohydzić postać byłego premiera tuż przed wyborami na tak wysokie stanowisko w Radzie Europejskiej, co tylko pokazało całkowitą klęskę polityki zagranicznej rządzącej partii. Jeśli więc na tym tle jestem dla kogoś diabłem wcielonym albo czarną owcą, to dla mnie nie ma to większego znaczenia, mam wygarbowaną skórę. Tym, co tak wrzeszczą, można odpowiedzieć cytatem „Panie, wybacz im, bo nie wiedzą co czynią”. Oni nie wiedzą, co wrzeszczą. Posługują się symboliką sierpa i młota jakby to było jakieś samo wyznanie z ich strony „jesteśmy bolszewikami”. Chcą jakąś swoją hołotę, z którą mnie utożsamiają, walić instrumentami bolszewickimi. Ja to nazywam antykomunizmem z bolszewicką twarzą. Dawniej w więzieniu, kiedy starali się zastraszyć krzykiem, mawiało się „brać na huki”, więc jak wtedy mnie nie wzięto, to i ci nie wezmą.
Jak się zatem dogadać bez retoryki nienawiści? Michnik posłużył się tytułem piosenki „Róbmy swoje”. Uważa, że powinnością publicysty jest głoszenie tego, co się uważa za prawdę historyczną. Przekonywanie nieprzekonanych. Ledwie zdążył dokończyć zdanie, momentalnie zadymiło się w całym pomieszczeniu. Zapaloną świecę dymną szybko wyniesiono na zewnątrz, otworzono okna. Policjanci zatrzymali mężczyznę siedzącego wcześniej na sali. Skomentowano, że nawet Lech Wałęsa nie wzbudził podobnej reakcji.
[ZT]14790[/ZT]
PiS już nam nie zaszkodzi
- Stwierdzenie, że PiS może Polsce zaszkodzić stało się nieaktualne. Już zaszkodził – ocenił były działacz opozycyjny. - Zaniechanie doprowadziło do tego, że obecnie Polską rządzi formacja antydemokratyczna, antyeuropejska i demagogiczna, której działania izolują nasz kraj w Europie. Są to działania godzące w polski interes narodowy, którym jest pozostanie w Unii Europejskiej, status wiarygodnego partnera. Osamotnienie premier Szydło w Brukseli to już nie tylko przegrana wojna, to nokaut. Ich polityka otrzymała czerwoną kartkę. Trzeba rozmawiać z każdym, kto uwierzył w te wszystkie gruszki na wierzbie. Obiecać można wszystko, zakładając, że ciemny lud wszystko kupi. A czy będziemy niepodległym, demokratycznym państwem prawa, członkiem Unii, to już zależy od naszych wyborów. Sprawdzianem okażą się wybory samorządowe. Chcą rządzić, aby poobsadzać stanowiska w regionie swoimi Misiewiczami.
Co z opozycją, która „wzajemnie wbija sobie szpile”? - Gramy takimi kartami, jakie mamy – uważa Michnik. - Chciałbym polskiego De Gaulle'a, Churchilla, drugiego Paderewskiego, lecz chwilowo nam kogoś takiego brakuje. Trzeba więc budować koalicję, szukając 10 punktów wspólnych. Wszystko zależy od ordynacji wyborczej. Jeśli ją zmienią, trzeba naciskać na tworzenie wspólnej listy koalicyjnej PO, PSL i Nowoczesnej także w skali lokalnej, aby miast nie oddać PiS-owi. Z Kaczyńskim jest jak z królem Midasem, tylko na odwrót. Król Midas, czego nie dotknął, zamieniało się z złoto. Kaczyński zamienia w g***.
Lepszy niż najlepszy agent
Padły pytania z sali. Pierwsze o Antoniego Macierewicza. - Pan pyta o mojego dawnego kolegę ze studiów, z KOR-u, ale on mówi rzeczy szalone. Dla mnie jest skrzyżowaniem człowieka cynicznego z fanatykiem. Gdybym pracował w moskiewskim KGB, doradzałbym nie posyłać żadnego agenta do polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, bo jeszcze coś popsuje. Macierewicz jest lepszy od najlepszej agentury. Całkiem możliwe, że wyobraża sobie siebie samego jako głównodowodzącego całą Polską, jako następcę Kaczyńskiego. Kuriozalnie wręcz podlizuje się prezesowi PiS-u kultywując religię smoleńską. Kiedy na miesięcznicy tłum skandował „Antoni, Antoni”, wyrwał mikrofon i zaintonował „Jarosław, Jarosław”. Minuta bez podlizywania minutą straconą. Skandali nie brakuje. Rozbił samochód, zerwał umowę na karakale. To pewnego rodzaju spektakl. Dochodzę do wniosku, że to taki teatr jednego aktora, dla małego widza. Macierewicz jest bardzo niebezpieczny, ale nie z powodu złych intencji. Niby dlaczego w wierszyku skorpion użądlił żabę? Bo taka już była jego natura. Znam go od wielu lat, do idiotów nie należy. To sprawny intelektualnie paranoik. Może kiedyś ktoś napisze o nim ciekawą książkę.
Michnik przyznał, że był przekonany o zwycięstwie Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. - To była arogancja z mojej strony. Już wówczas powinienem pojeździć po Polsce i tłumaczyć. Za zwycięstwo PiS-u nie można winić Zandberga albo Nowackiej. Nie, to my jesteśmy winni zaniedbania, lenistwa, a teraz narzekanie nam nie pomoże – odnosił się no niskiej frekwencji przy urnach. - Wpakowaliśmy się w te tarapaty na własne życzenie. To nie czas na spory wśród opozycji, pierwszeństwo ma odsunięcie PiS-u od władzy. W przeciwnym razie będziemy zmierzać ku państwu policyjnemu, które Jarosław Kaczyński szykuje Władimirowi Putinowi w prezencie.
Rola Kościoła? - Duża w czasie PRL, ale mam wrażenie, że Kościół po 1989 roku nie odnalazł się w nowej rzeczywistości. Z czasem ta wizja Jana Pawła II zaczęła się ulatniać na rzecz ducha Radia Maryja promującego mowę nienawiści, nieufności i wrogości – odpowiadał na kolejne pytanie z sali. - PiS funkcjonuje w przekonaniu, że za duże pieniądze zagwarantuje sobie wsparcie Kościoła. Warto jednak oddzielić nasz stosunek do pewnej części duchowieństwa od samej esencji religii.
Nawiązał także do czarnego protestu, prosząc o zaprzestanie używania hasła „Kota se ochrzcij”. - Wystarczy nie godzić się z barbarzyńskim projektem, nie należy zaś szydzić z samego sakramentu, który pozostaje ważny dla milionów ludzi. Moja ocena postępowania Kościoła, jako instytucji, jest ambiwalentna, niejednoznaczna. Polska była, jest i będzie katolicka. Uderzenie w katolicyzm to uderzenie w samo serce kraju, czego nie potrafiły pojąć rozmaite ruchy radykalne. Podobne postępowanie jest wyłącznie prezentem podanym PiS-owi na talerzu. Wśród ludzi, którzy tej partii nie popierają, są osoby różnego wyznania.
Nie uważa Lecha Wałęsy za zdrajcę. - Był wybitnym liderem dla ruchu Solidarności. Może coś tam podpisał po masakrze w 1981 roku, lecz równie dobrze mógł to traktować jako element gry ze służbami. Nigdy nie zdradził członków Solidarności. Później poróżniłem się z nim na płaszczyźnie politycznej. Nie był dobrym prezydentem. Z pewnością nie zasłużył na to, co dzieje się obecnie wokół jego osoby.
Krytykował politykę PiS wobec Śląska. - Ta władza robi wszystko, aby skłócić ludzi. Przedstawiać Ślązaków nie jako Polaków, tylko Niemców. Wracamy do endeckiej wizji katolickiego państwa narodu polskiego. Najlepiej, aby wszyscy śpiewali na melodię Jarosława Kaczyńskiego. Czy mamy tak samo izolować Śląsk, jak Beatę Szydło traktowano w Brukseli - pytał retorycznie. W dziedzinie kultury „spodziewa się wszystkiego najgorszego”. - Państwo najchętniej wspiera inicjatywy przykościelne. Mamy Historię Roja i Smoleńsk, następuje ideologizacja kultury. Jeśli jej nie obronimy, będzie jak na afrykańskiej pustyni, na której nie ma niczego, co żywe. Niedawno byłem w Madrycie. Potrzebowałem transportu na lotnisko. W ambasadzie mieli listy, kogo teraz można wspierać, a kogo już nie. Byłem na tej drugiej.
Wywiązała się dyskusja o mediach. Michnik przypominał, że dziennikarze są takimi samymi ludźmi, jak wszyscy inni. Jeśli więc niektórym znudziła się Platforma Obywatelska, to równie dobrze mogła Marcinowi Mellerowi z Newsweeka. Zgadzał się, że polskie media gonią za sensacją, postępuje tabloidyzacja. Coraz ciężej znaleźć równowagę między tym, co ważne, a łatwo sprzedającym się skandalem obyczajowym. - Dostrzegam to, chociaż się bronimy. Może za kilka lat nie będzie już papierowych dzienników. Pociesza mnie myśl, że mogę już tego nie dożyć.
Pisizm jest uleczalny
W jaki sposób dyskutować z kimś posługującym się mantrą z kartki? - Pisizm jest chorobą uleczalną – twierdził. - Ludwik Dorn z tej choroby wyszedł, teraz mówi ludzkim głosem. Podobnie Paweł Zalewski.
Byliście tubą Platformy
Na koniec zapytany o niezależne media, wymienił TVN czy Polsat, z prasy Newsweek, Politykę, Tygodnik Powszechny. - Ale czy są obiektywne? Ich naczelni opowiadają się we wstępniakach jednoznacznie – dodawał. Płocczanin odparł, że każda władza ma swoje media, co pokazują uwarunkowania na szczeblu samorządowym. - Pana imperium kurczy się ekonomicznie, władza zaprzestała dotowania. Byliście tubą poprzedniego rządu – zarzucał Michnikowi, który z kolei zaprzeczył. - Pan powtarza kłamstwa wbite do głowy przez propagandę PiS-u. Opisaliśmy sprawę reprywatyzacji w Warszawie za rządów PO z przekonania, bo tego wymagała od nas zawodowa uczciwość – oświadczył redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.