reklama

LIST. Nazwa ronda? Nie o tym marzyłem

Opublikowano:
Autor:

LIST. Nazwa ronda? Nie o tym marzyłem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNie cichną głosy po ostatniej sesji rady miasta, gdy ważyły się losy... nazwy dla ronda na Winiarach. Tym razem głos zabrał Marcin Marzec - to dzięki niemu zmniejszono liczbę wymaganych podpisów potrzebnych do złożenia projektu uchwały z 3 tys. do 500.

Nie cichną głosy po ostatniej sesji rady miasta, gdy ważyły się losy... nazwy dla ronda na Winiarach. Tym razem głos zabrał Marcin Marzec - to dzięki niemu zmniejszono liczbę wymaganych podpisów potrzebnych do złożenia projektu uchwały z 3 tys. do 500.

Mowa o ostatniej sesji rady miasta, podczas której radni zdecydowali, że rondo na skrzyżowaniu Medycznej i Dobrzyńskiej będzie nosiło imię jednego z płockich żołnierzy wyklętych, Stefana "Liścia" Bronarskiego.  Radni podjęli taką decyzję, mimo że radny Artur Kras zapewniał, że rada osiedla Winiary jest przeciwna tej akurat nazwie. Podobnie jak w przypadku ronda na Podolszycach Południe, obok Galerii Wisła, gdy radni miejscy przy jednoznacznym sprzeciwie rady osiedla zgodzili się na nazwanie ronda imieniem Żołnierzy Wyklętych, powróciło pytanie o wzajemne relacje między radami.

Ostatnio publikowaliśmy apel przewodniczącego rady miasta Artura Jaroszewskiego w tej sprawie. Głos w tej kwestii zabrał też Marcin Marzec, inicjator zmniejszenia liczby wymaganych podpisów pod projektem uchwały obywatelskiej z 3 tys. do 500.  Uchwała o nazwaniu ronda na Winiarach imieniem Stefana Bronarskiego była pierwszą uchwałą po wprowadzeniu tych zmian.

Nie o takiej Pierwszej Uchwale Obywatelskiej marzyłem!

Jako inicjator zmniejszenia ilości głosów potrzebnych do złożenia obywatelskiego projektu uchwały z zainteresowaniem przyglądałem się procesowi pierwszej inicjatywy. Teraz przyszedł czas na podsumowanie. Po udanej zmianie ilości głosów mocno trzymałem kciuki za to, aby pierwszą inicjatywą nie było nazwanie ronda, ulicy etc. Stało się. Nie jestem specjalistą od nazewnictwa rond. Są od tego potężniejsze umysły od mojego. Mając w pamięci zawieruchę związaną z nazwaniem ronda Żołnierzy Wyklętych na Podolszycach Południowych, wiedziałem, że i przy tej okazji będziemy mieć do czynienia z podobną sytuacją.

Nie będę zajmował się patronem ronda, chciałbym natomiast zwrócić uwagę na inne kwestie. Nie ma możliwości obiektywnie stwierdzić, czy ważniejsze jest zdanie RMO "Winiary" czy też mieszkańców podpisujących pod obywatelską inicjatywą. Można natomiast powiedzieć, że cały proces nie może odbywać się ponad głowami i za plecami mieszkańców osiedla Winiary oraz żadnej ze stron zainteresowanych nazwaniem ronda.

Wnioskodawcy nazwy nie mieli obowiązku informowania RMO Winiary o swoich działaniach, ale zwykła ludzka przyzwoitość i zasady życia społecznego wymagają przestrzegania pewnych norm. Przy nazywaniu ulic, rond, które są obiektami stałymi i najczęściej dotyczą niewielkiej części miasta, osiedla warto, a wręcz należy uszanować obecność mieszkańców.

Głównym powodem dla którego RMO Winiary winno być poinformowane jest możliwość wyrównania szansy w rywalizacji o głosy mieszkańców na tych samych warunkach. Gdyby Rada Mieszkańców została poinformowana o działaniach mogłaby również rozpocząć zbieranie podpisów pod swoją propozycją nazwy ronda. Nie jestem w stanie stwierdzić, ilu mieszkańców Winiar podpisało się pod projektem obywatelskim i o tym również nie wspomnieli wnioskodawcy. Warto zadbać w takiej sytuacji o to, aby co najmniej 50% z 500 podpisów na liście poparcia pochodziło od mieszkańców osiedla. Biorąc pod uwagę, że uprawnionych do głosowania na Winiarach jest ok 1300 osób stanowiłoby to ok. 20 % uprawnionych.

Działanie oparte na poparciu mieszkańców danego osiedla daje większą legitymację inicjatywie obywatelskiej. Moim zdaniem wnioskodawcy popełnili bardzo poważny błąd, nie informując Rady Osiedla i nie wykazując ilości mieszkańców Winiar popierających tę inicjatywę.

Rozpatrzmy teraz postępowanie RMO "Winiary", która w mojej opinii miała szansę na odrzucenie tej uchwały, ale niestety jej nie wykorzystała. Nie możemy omawiać tej sytuacji bez odniesienia do realiów partyjnych występującym w Radzie Miasta Płocka. Błędem było przekazanie sprawy radnemu, który - jak się okazało, nie miał poparcia partyjnego swoich kolegów. Siłą Rady Osiedla mogli być sami mieszkańcy Winiar, którzy uczestnicząc w sesji daliby wyraz swojego niezadowolenia oraz mogliby mieć znaczący wpływ na przebieg głosowania. Wiedząc już o zebranych podpisach, Rada Osiedla mogła poprosić wnioskodawców o wskazanie ilości podpisów mieszkańców osiedla Winiary. Dzięki temu wykazałaby niskie poparcie tej inicjatywy przez samych mieszkańców. Kolejny argument, który mógł wpłynąć na decyzję rady miasta, to brak szansy na równorzędną konkurencję Rady Osiedla z wnioskodawcami.

Uważam, że radni miejscy powinni wykazać się większą mądrością i w tej sytuacji zagłosować na "nie" oraz przedstawić racjonalny argument o równości szans. Dzięki temu wnioskodawcy i RMO "Winiary" rozpoczęliby konkurowanie o głosy mieszkańców osiedla na tych samych zasadach. Szkoda, że tak się nie stało. Moglibyśmy być świadkami nie tylko interesującej rywalizacji, ale także szerokiego udziału mieszkańców.

Marcin Marzec, Samorządni.pl

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE