– Na starcie mamy 14 proc. Myślę, że spokojnie z naszym programem, aktywnością, chęcią do rozmowy z ludźmi zdołamy do 13 października „dojechać” do 20 proc. A to spowoduje, że te dwa mandaty w okręgu płocko-ciechanowskim są realne – stwierdził w piątek Arkadiusz Iwaniak, „jedynka” z listy Lewicy w najbliższych wyborach do parlamentu.
Najpierw poznaliśmy samą listę kandydatów, natomiast w piątek większość z nich jawiła się przy pomniku Władysława Broniewskiego, aby porozmawiać o zbliżającej się kampanii wyborczej.
– Musimy spojrzeć realnie. Dziś sondaże pokazują, że możemy liczyć na poparcie 14 proc. społeczeństwa. Lewica idzie w jednym szeregu z konkretnym programem dotyczącym kwestii społecznych, ale i nie zapominamy o kwestiach światopoglądowych. Wszystko zależy od wujka d'Hondta, który w sposób odpowiedni podzieli te mandaty. Walczymy o dwa. Nie powiemy, że o 10. Niewątpliwie wracamy do Sejmu – podkreślał Arkadiusz Iwaniak.
Kandydaci z trzech pierwszych miejsc byli uzgadniani na szczeblu krajowym, pozostałe miejsce układano w regionie. – Obyło się bez zgrzytów. Wspieraliśmy się przy zbieraniu podpisów. Bardzo dobrze współpracuje się zarówno z osobami z Razem, jak i z Wiosny – zapewniał. Zamierzenia z wystawieniem kandydata do Senatu zrewidowali z powodu „paktu senackiego”. – Umowa dotyczy tylko tego, że nie robimy sobie konkurencji. Robimy wszystko, aby wygrał kandydat wystawiony przeciwko kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Nasz wyborca sam musi dokonać wyboru. Nie zagłosuje na kandydata PiS, ale czy zagłosuje na Waldemara Pawlaka, przekonamy się 13 października.
Jaką planują kampanię wyborczą? Przede wszystkim opartą na rozmowach z ludźmi. – Wyszliśmy, zaczęliśmy zbierać podpisy, zaczynając od 9 proc., a przy rejestracji doszliśmy do 14 proc. Oczywiście billboardy, ulotki, plakaty, banery – wskazywał Iwaniak, inni dopowiadali: – Patia partią. Stawiamy na to, aby ludzie głosowali na konkretne osoby.
Skupili się na opiece zdrowotnej, przedstawiając elementy programu, w tym leki po 5 zł. – Tak, aby osoby korzystające z recept, dzieci, kobiety, renciści czy kobiety w ciąży, mieli te leki po 5 zł, a pozostała część kwoty była refundowana z funduszy państwowych. Dotyczy to np. pomp insulinowych, aparatów słuchowych, inhalatorów. 66 proc. wydatków na leki na receptę to wydatki osób fizycznych, a więc 34 proc. stanowi wydatki szpitali, przychodni, pozostałych punktów opieki zdrowotnej. Natomiast 52 proc. wszystkich wydatków na leki to wydatki na tzw. suplementy diety. Leki na receptę są zbyt drogie i wszyscy próbują stosować tańsze zamienniki. Obliczyliśmy, że na dzisiaj, bez negocjacji z producentami leków, będzie to kosztowało ok. 6 mld zł. PiS w 2019 r. na program „Leki 75+” przewidziało wydatki rzędu 700 mln zł. Widać zresztą, że ten program nie funkcjonuje. Nie wszystkie leki są refundowane, tak, by dla pacjenta były bezpłatne.
Głuskowska Renata przekonywała:
– Leki dla seniorów powinny być po 5 zł. Senior zastanawia się na co wydać, na leczenie, opłaty czy na czynsz.
Z kolei Adrian Brudnicki wtrącił:
– Jestem zdumiony tym, że tak wielu młodych ludzi nie wie o wyborach do Sejmu i Senatu, które będą 13 października 2019 r. Oprócz PiS i PO jest jeszcze zjednoczona Lewica: SLD, Wiosna i Razem. Co nas wyróżnia? Nam się chce. Mamy energię i potencjał. Wrócę do tematu służby zdrowia. Nigdy nie było tak źle, jak w tej chwili. W lipcu byłem świadkiem wypadku, zderzyły się dwa samochody. Wykręciłem numer 112. Operator poinformował mnie, że nie mogę wezwać pomocy, ponieważ nie jestem uczestnikiem. Poinstruował mnie, żebym spytał tych poszkodowanych, czy oni chcą wezwać pomoc. Nie byli w stanie wydobyć z siebie choćby słowa, więc przekazałem taką informację. Co usłyszałem? „Przykro mi, ale nie wyślemy karetki, bo pan nie jest uczestnikiem, a oni nie mówią, że chcą”. Skończyło się na tym, że karetka przyjechała po 25 minutach. To nie tylko kwestia ilości karetek, także tego czy będzie komu nimi jeździć. Należy zwiększać coroczną składkę PKP na zdrowie. Seniorów jest coraz więcej, a technologie medyczne są coraz lepsze i coraz droższe. Wlewać większe pieniądze do służby zdrowia możemy tylko wtedy, jeśli będziemy ją jednocześnie reformować począwszy od profilaktyki przez rozmaite programy wspomagające po leczenie. Konieczna jest poprawa jakości, czekanie na wizytę u lekarza nie dłużej niż 30 dni, zwiększenie składki PKB do 2022 r. do 6,8 proc. Po trzykroć profilaktyka - zaznaczył płocczanin.
Zbigniew Augustyński (Lewica Razem) twierdził, że jeśli chodzi o poprawę w służbie zdrowia, bez „rewolucji” się nie obejdzie.
– Umieralność w Polsce na choroby onkologiczne jest ogromna. Brak specjalistów oznacza, że trudno się do nich dostać, a jak się dostanie, to jest horror. Lekarze mają 2 minuty dla pacjenta. Potrzebni są lekarze różnych specjalności: onkologii, geriatrii, psychiatrii. Trzeba ich wykształcić w kraju, stworzyć warunki, by nie wyjeżdżali.
Iwaniak dodał: – Wszystko rozbija się o pieniądze. Jest ich za mało, brakuje lekarzy, sprzęt stoi nieużytkowany, dlatego że kontrakt jest za mały. Trzeba zwiększyć fundusze na opiekę zdrowotną, inaczej do niej podejść organizacyjnie.