Kiepsko opłacani, przepracowani, niewyspani, sfrustrowani – lekarze rezydenci w całej Polsce mają dość fatalnych warunków pracy. Protestują też płoccy lekarze. – Tu nie chodzi tylko o nas, to realne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów – tłumaczą.
Od poniedziałku trwa protest głodowy lekarzy rezydentów, a w postulatach wspiera ich środowisko medyczne. Domagają się m.in. zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, które w Polsce są znacznie niższe niż w innych krajach.
„Nic dziwnego, że umierają młodo albo piją”
Lekarze rezydenci to ci medycy, którzy robią specjalizację i za zatrudnienie których szpitalowi płaci ministerstwo. Średnia krajowa pensji rezydenta to 2,1-2,4 tys. zł.
Dlatego ratują się lepiej płatnymi nocnymi dyżurami, pracą w przychodniach czy na pogotowiu. Kosztem zdrowia i rodziny. Bo dyżur oznacza, że młody tata czy młoda mama wychodzi z domu po 7.00 a wraca dopiero następnego dnia o 9.00. Na wielu oddziałach lekarz dyżurny jest sam przez cały wieczór i całą noc. Ma pod opieką kilkudziesięciu pacjentów w różnym stanie. Plus nagłe przypadki. Często ciężkie. Jak mówią protestujący rezydenci, rekordziści mają po dwadzieścia 24-godzinnych dyżurów w miesiącu.
- Teraz nie dziwię się, że lekarze albo umierają młodo, albo piją, albo się rozwodzą – mówi nam rezydentka w jednym z płockich szpitali. – Takich wyrzutów adrenaliny i takiego stresu nie zrozumie nikt, kto nie doświadczył tego na własnej skórze. Frustracji dodaje poczucie, że pacjent w tych warunkach nie jest bezpieczny.
Bo przepracowany, przemęczony i niewyspany lekarz, w dodatku z mniejszym doświadczeniem niż specjaliści i jedyny na oddziale, nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej opieki pacjentom – przekonują protestujący.
Starsi lekarze murem za młodymi
W płockich szpitalach lekarzy rezydentów jest blisko 50. Niektórzy, w ramach protestu, podobnie jak ich koledzy w całym kraju, w poniedziałek wzięli urlopy i oddawali krew. Prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku zapewnia, że mają poparcie samorządu lekarskiego.
- Protest rezydencki jest dla mnie zrozumiały, bo każdy z nas był kiedyś młodym lekarzem - mówi Jarosław Wanecki. - Nasi pacjenci widzą lekarzy wyspecjalizowanych, którzy dobrze sobie radzą, mają prywatne praktyki. Ci młodzi ludzie dopiero wchodzą do zawodu i w naszym przekonaniu trzeba im pomóc.
Więcej pracują, a mniej się uczą
Nie chodzi tylko o pieniądze, choć i one są ważne. Jarosław Wanecki wskazuje, że ich płaca jest niewspółmierna do nakładu pracy i odpowiedzialności, jaką ponoszą. A przecież to młodzi ludzie, którzy zakładają rodziny, wychowują dzieci. Sytuacja finansowa zmusza ich więc do dorabiania na dyżurach, w przychodniach czy pogotowiu ratunkowym. A to odbija się ze szkodą na nas wszystkich.
- W naszym przekonaniu przez to rezydenci zaczynają się rozdrabniać - mówi szef OIL. - Im więcej pracują, żeby zarobić pieniądze, zaczynają mniej się uczyć. A minister płaci im za naukę. Żeby to trochę pogodzić, powinni zarabiać więcej, godniej, ale w macierzystym szpitalu, w którym powinni się uczyć.
"Nie można opierać systemu na młodych i niedoświadczonych lekarzach"
System opieki zdrowotnej w dużej mierze opiera się dziś na dodatkowej pracy lekarzy rezydentów, na ich dyżurach. Czy poradziłby sobie w sytuacji, gdyby młodzi medycy zrezygnowali z dodatkowych godzin?
- Moim zdaniem mógłby się zawalić, ale to tylko świadczy o tym, jak źle jest zorganizowany - mówi Wanecki. - Nie można systemu opierać na młodych i niedoświadczonych lekarzach. Nie można też powiedzieć, że skoro lekarzy jest za mało, to mają pracować po 400 godzin w miesiącu.
Świetnie wykształcone pokolenie... wyjeżdża z Polski
Lekarze rezydenci to pokolenie, które świetnie włada językami obcymi. Po skończeniu studiów medycznych mogą odebrać zaświadczenie uprawniające ich do pracy na terenie Unii Europejskiej. I wielu z tego korzysta. Jak mówi Jarosław Wanecki, takie zaświadczenia odbierają masowo.
- Pamiętajmy, że to nie jest pokolenie, które ma blokadę językową czy stanu wojennego - mówi Wanecki. - Albo zatrzymamy ich lepszą pensją, albo ich stracimy. Musimy się z tym liczyć.
To mało optymistyczne perspektywy, zważywszy na fakt, że średni wiek lekarza specjalisty w płockiej izbie lekarskiej to ok. 55 lat.