reklama

Komisja wyborcza zdjęła baner z prywatnej posesji? Sprawę bada policja

Opublikowano:
Autor:

Komisja wyborcza zdjęła baner z prywatnej posesji? Sprawę bada policja - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościJeszcze wczoraj baner wisiał na płocie, a rano już go nie było. Mieszkanka podpłockiego Liszyna twierdzi, że za zdjęciem banera stoi... komisja wyborcza.

Jeszcze wczoraj baner wisiał na płocie, a rano już go nie było. Mieszkanka podpłockiego Liszyna twierdzi, że za zdjęciem banera stoi... komisja wyborcza. 

Jak opisuje nam mieszkanka Liszyna, banery na jej płocie wisiały od wielu lat, przy okazji różnych wyborów. W tym roku także - ten wisiał od tygodnia. Dziś rano zdziwienie, bo baneru nie ma. 

- Pierwszy na głosowanie poszedł mąż i wracając mówi: nie mamy banera. Kiedy wrócił, poszłam ja i powiedziałam w komisji: to już nawet na wsi banery kradną. Członkini komisji zapytała o jakie miejsce chodzi, na co odpowiedziałam, że o dom naprzeciwko. Odpowiedziała, że " to my, bo przepisy nie pozwalają" - opisuje w rozmowie z nami. - Dopytywałam, dlaczego nie zapukali do mnie, skoro zdjęli baner. "Nie chcieliśmy budzić o 5:30". 

Po krótkiej wymianie zdań odzyskała kobieta baner i zadzwoniła na policję, chcąc się dowiedzieć czy działania komisji były legalne. Operator 112 nie udzielił informacji, a na miejsce przysłano patrol policji. W międzyczasie na własną rękę sprawdziła przepisy.  

Wyborcy w Liszynie głosują w miejscowej szkole podstawowej, a ta znajduje się naprzeciwko posesji. Na terenie lokalu wyborczego żadne banery wisieć oczywiście nie mogą, ale przepisy nie regulują już tego, w jakiej odległości od lokalu wyborczego można rozwieszać materiały wyborcze. Zwłaszcza, jeśli to prywatna posesja.

- Dowiedziałam się, że mogę znów powiesić baner, bo jeśli wisiał wcześniej, to nie będzie złamanie ciszy wyborczej. Jeszcze tego nie uczyniłam, poczekałam na przyjazd policji - opisuje. 

Rzeczywiście, policja dostała zgłoszenie ok. 7:00. 

- Policjanci udali się na miejsce i badają sprawę pod kątem złamania kodeksu wykrczeń  - potwierdza mł. asp. Marta Lewandowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Płocku. 

 W zależności od przepisu, grozi za to kara grzywny, aresztu lub ograniczenia wolności. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE