reklama

Karetki czekają po kilka godzin. Pacjenci na SORZE nawet kilka dni [RAPORT Z WINIAR]

Opublikowano:
Autor:

Karetki czekają po kilka godzin. Pacjenci na SORZE nawet kilka dni [RAPORT Z WINIAR] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSytuacja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna. Ruszyła pracownia hemodynamiki, więc wróciło leczenie najcięższych przypadków kardiologicznych. Zakażonych jest za to 90 proc. personelu laboratorium i szpital nie może sam wykonywać testów na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Pacjenci w szpitalnym oddziale ratunkowym mogą zatem czekać nawet kilka dni.

Sytuacja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna. Ruszyła pracownia hemodynamiki, więc wróciło leczenie najcięższych przypadków kardiologicznych. Zakażonych jest za to 90 proc. personelu laboratorium i szpital nie może sam wykonywać testów na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Pacjenci w szpitalnym oddziale ratunkowym mogą zatem czekać nawet kilka dni. 

89 pacjentów z potwierdzonym COVID-19, z czego 56 na oddziałach zakaźnym i płucnym i 6 na oddziale intensywnej terapii. Reszta przebywa w izolatkach na innych oddziałach lub szpitalnym oddziale ratunkowym. Kolejnych 41 pacjentów oczekuje na wynik. To liczby nieco wyższe niż przez ostatnie dni, ale to nie jest największy problem Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Pogłębiają się braki kadrowe. 

- 38 pracowników szpitala jest w różnego rodzaju izolacji, a zwolnień lekarskich różnego typu jest ok. 150. Łącznie brakuje ok. 200 pracowników szpitala, czyli ok. 15 proc. personelu - mówi Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Płocku. 

Powoli udaje się przywracać do pracy oddział kardiologii. Ruszyła pracownia hemodynamiki, więc pacjenci z ostrymi stanami kardiologicznymi, np. zawałami, będą znów leczeni na Winiarach. Tutaj też są jednak problemy. 

- Na 1 z 3 odcinków kardiologii są skomasowani pacjenci z dodatnim wynikiem. Mamy problem z kilkoma, powinniśmy przekazać ich do ośrodków z wyższą referencyjnością, bo wymagają interwencji kardiochirurgicznej, ale najczęściej na telefony lekarzy pada odpowiedź: "proszę czekać", "proszę czekać", "proszę czekać". No i czekamy - mówi Kwiatkowski. - Na pozostałe 2 odcinki prawdopodobnie będziemy przyjmować od poniedziałku. 

Największym problemem wydaje się zakażenie wśród pracowników zakładu bakteriologii, gdzie wykonuje się testy na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Jak mówi dyrektor, zakażonych jest 90 proc. personelu. Oznacza to brak testów, m.in. dla pacjentów na szpitalnym oddziale ratunkowym. Jeśli dodać do tego, że laboratoria są zapchane i dziś na wynik testu można czekać nawet kilka dni, oznacza to po prostu, przynajmniej teoretycznie, że pacjenci w skrajnych przypadkach na SORZE będą czekać kilka dni. 

- Trwa poszukiwanie magistra analityki medycznej, który mógłby nas wspomóc. Robiłby badania tylko dla szpitalnego oddziału ratunkowego, bo w tym momencie przebywa tam 9 pacjentów, które czekają na wynik. Na wynik z laboratorium można czekać nawet 4-5 dni. To jest niedopuszczalne, żeby pacjenci tyle czekali na SORZE. 

Wyjściem byłoby znalezienie osoby, która będzie w stanie wykonywać testy tylko dla pacjentów SORU. Poszukiwania trwają. 

- Pacjenci nie powinni leżeć na SORZE dłużej niż kilka godzin, a niektórzy leżą po kilka dni. To byłby oddech dla SORU. Sytuacja z godziny na godzinę się jednak pogarsza - nie ukrywa Kwiatkowski. 

Ratunkiem dla zapchanych szpitali na Mazowszu może być Szpital Narodowy w Warszawie, na którym uruchomiono póki co 300 łóżek, ale tu dyrektor jest pesymistą. 

- Nie wiem czy Warszawa pozwoli nam wozić pacjentów, bo w stolicy też jest bardzo dużo przypadków zakażeń. Sytuacja jest rozwojowa - mówi. 

Czy w Płocku realizuje się już scenariusz z Lombardii? To region Włoch, który został najmocniej dotknięty pandemią koronawirusa i służba zdrowia przestała by wydajna. 

- Być może ona się mocno zbliża - odpowiada dyrektor.

Karetki stoją przed szpitalem 

Dyrektor mówił o decyzji wojewody, który miał nakazać każdemu szpitalowi na Mazowszu przygotować 30% ogólnej liczby łóżek dla pacjentów z COVID-19. W przypadku Winiar byłoby to ok. 200 łóżek. 

- Taką informację uzyskałem podczas konferencji z marszałkiem województwa, choć my takiej decyzji jeszcze nie dostaliśmy - mówi Kwiatkowski. - Byłoby to ułatwienie, szczególnie dla tych ośrodków, które w tej chwili leczą tych pacjentów. Inne ośrodki wysyłają pacjenta do nas i te karetki stoją. Decyzji jednak nie otrzymaliśmy, więc nie mogę tego jednoznacznie potwierdzić. 

Jak potwierdza, w ostatnich dniach karetki stały przed szpitalem nawet po kilka godzin, a SOR jest przepełniony. Dziś rano na 7 łóżkach było 11 pacjentów. 

- Pacjent z podejrzeniem COVID-19 musi być izolowany w pomieszczeniu z własną łazienką. Jeśli będzie na sali ogólnej i będzie chodził do ogólnej łazienki, może się okazać, że za chwilę będzie trzeba ewakuować cały oddział, bo wszyscy są zarażeni - informuje Kwiatkowski.

Powstało izolatorium

W jednym z ośrodków w Koszelówce powstało izolatorium na 76 łóżek. Kierowani tam będą pacjenci zakażeni koronawirusem SARS-CoV-2, którzy mogą przebywać w izolacji, ale nie mają do tego warunków w domu, bo np. mieszkają z osobą starszą. Osoby skierowane do izolatorium nie będą ponosiły żadnych kosztów

- Trzeba tam być skierowanym przez lekarza. Opieka jest zapewniona przez właściciela obiektu. Osoby otrzymają nocleg, wyżywienie, w pokoju jest łazienka - mówi Stanisław Kwiatkowski. - Na tę chwilę 1 pacjent w 1 pokoju. 

Na miejscu będzie pielęgniarka, w razie potrzeby również lekarz. Dyrektor Kwiatkowski w powstaniu izolatorium widzi oddech dla oddziałów na Winiarach, choć jak podkreśla - to może zbyt duży optymizm. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE