Choć po wprowadzeniu strefy płatnego parkowania staromiejskie i śródmiejskie uliczki wyglądają jak w niedzielę skoro świt, to jednak trochę tych transakcji się wczoraj uzbierało...
„Jak zamienić Polaka w Szkota? Wprowadzić płatne parkingi" - taki komentarz wraz ze zdjęciami dostaliśmy od naszego czytelnika, zresztą płocczanina szkockiego pochodzenia. Płocczanin nawiązuje do sytuacji na starówce po wprowadzeniu strefy płatnego parkowania. Nie da się ukryć, że obszar objęty strefą jawi się jakby wymarły, a miejsca postojowe, na których zwykle nie było gdzie szpilki wcisnąć, dziś świecą pustkami. Zgoła inaczej przedstawia się sytuacja na tzw. parkingach buforowych, które pozostały bezpłatne - tam wciąż trudno jest znaleźć wolne miejsce do zaparkowania auta.
Czy zmotoryzowani płocczanie faktycznie przestali odwiedzać miasto? O liczbę wykonanych wczoraj, pierwszego dnia obowiązywania strefy, transakcji zapytaliśmy Komunikację Miejską, która zarządza parkomatami.
- W środę między 8.00 a 17.00 w parkomatach wykonano ok. 2 tysięcy transakcji - mówi Kinga Wochowska, rzeczniczka Komunikacji Miejskiej. - Dzisiaj, w czwartek, transakcji było ok. 10 procent więcej niż wczoraj.
Nie jest to równoznaczne z liczbą osób, które zostawiły swoje auta na płatnych parkingach - niektórzy kilka razy przedłużali postój, bo okazywało się, że zaplanowany czas nie wystarczy im na załatwienie potrzebnych spraw.
[ZT]13667[/ZT]