Płatny morderca musi zeznawać przed sądem. Za jego głowę wyznaczono jednak sowitą nagrodę, więc grozi mu ogromne niebezpieczeństwo. Dostaje więc ochroniarza...
„Bodyguard Zawodowiec" to jeden spośród granych aktualnie w płockich kinach filmów, na które ciągną tłumy widzów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?
[YT]https://youtu.be/vtPhFqIc-Ps[/YT]
Kasia Szczucka o "Bodyguard Zawodowiec":
Gdyby jedną z kategorii Złotej Maliny było najgorsze tłumaczenie tytułu filmu, to polscy dystrybutorzy mieliby szansę znaleźć się w czołówce pewniaków do tej antynagrody. Nie trzeba bowiem mieć skończonej anglistyki, żeby uchwycić różnicę między „Ochroniarzem zabójcy” („Hitman’s Bodyguard”) a „Bodyguardem Zawodowcem”. Ta pokraczna językowa kalka, jak przypuszczam, miała nawiązywać do kultowego już filmu Luca Bessona „Leon zawodowiec”. Obie produkcje łączy udział Gary’ego Oldmana i na tym podobieństwa się kończą.
„Bodyguard Zawodowiec” to sprawnie napisana historia o tym, jak dwaj zagorzali wrogowie będą musieli współpracować w imię słusznej sprawy. Darius Kincaid (Samuel L. Jackson) i Michael Bryce (Ryan Reynolds) ruszają z Londynu do Hagi, by stawić się przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości. Darius jest ostatnim wiarygodnym świadkiem w sprawie przeciwko psychopatycznemu prezydentowi Białorusi - Vladislawowi Dukhovichowi (Gary Oldman). Nie dziwi więc, że na każdym niemal rogu na życie Kincaida dybie banda rosyjskich najemników, a w samym Interpolu roi się od informatorów Dukhovicha. Dlatego jedynym wyjściem jest powierzyć los świadka w ręce ochroniarza o nadszarpniętej opinii, który w zamian za odzyskanie renomy, z narażeniem życia, dostarczy go na miejsce. Oczywiście żywego i na czas.
„Bodyguard Zawodowiec” to rasowy przedstawiciel gatunku. Scenarzystom udało się w mistrzowski sposób i w doskonałych proporcjach połączyć komizm sytuacyjny, słowny i postaci, przyprawiając całość potężną dawką środków typowych dla kina akcji. Film ma niesamowite tempo, a całość jest dopracowana w każdym szczególe. Kapelusz z głowy przed talentem speców od efektów specjalnych, autorów sekwencji scen pościgów, walk wręcz, kaskaderów, montażystów obrazu i dźwięku. Wielki szacunek za to, że udało się im stworzyć film na miarę kultowych produkcji lat 80. i 90. Bo do „Bodyguarda Zawodowca” (mimo koszmarnego tytułu) z przyjemnością powrócimy, dla czystej rozrywki i znakomitego humoru. Powrócimy też choćby po to, by podziwiać temperamentną Salmę Hayek, która w wieku 50 lat niezmiennie czaruje swoim seksapilem, równie mocnym jak w słynnej scenie tańca w „Od zmierzchu do świtu”. Do tego świetne kreacje komediowe Samuela L. Jacksona, Ryana Reynoldsa i oczywiście Gary’ego Oldmana, niedoścignionego w rolach psychopatów.
Pierwszorzędna obsada, zmyślny scenariusz, fantastyczne efekty i zaskakujący soundtrack sprawiają, że „Bodyguard Zawodowiec” to doskonała propozycja kinowa na zakończenie wakacji. Polecam.
Film można obejrzeć w obu kinach - zarówno w Heliosie, jak i NovymKinie Przedwiośnie. Sprawdźcie repertuar: