reklama

Hit czy gniot? Kasia Szczucka o filmie 'Dalida'

Opublikowano:
Autor:

Hit czy gniot? Kasia Szczucka o filmie 'Dalida' - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościFilmową historię niekwestionowanej królowej disco ocenia dla Was płocka kinomaniaczka Kasia Szczucka. Co myśli o filmie, którego zwiastun przez niektórych jest uznawany za - delikatnie mówiąc - mało udany? Czy to tylko łatwa i łzawa historia gwiazdy, czy coś więcej?

Filmową historię niekwestionowanej królowej disco ocenia dla Was płocka kinomaniaczka Kasia Szczucka. Co myśli o filmie, którego zwiastun przez niektórych jest uznawany za - delikatnie mówiąc - mało udany? Czy to tylko łatwa i łzawa historia gwiazdy, czy coś więcej?

„Dalida. Skazana na miłość” to jeden spośród granych aktualnie w płockim kinie filmów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?

[YT]https://youtu.be/rFkc2sS9H6o[/YT]

Kasia Szczucka o filmie "Dalida. Skazana na miłość"

Utarło się powiedzenie, że najlepsze historie pisze samo życie, choć wbrew pozorom przelanie na papier biografii sławnej osoby nie jest proste. Trzeba bowiem powszechnie znane fakty wzbogacić o wydarzenia, które zaskoczą, wzruszą, przybliżą nam postać na tyle, że poczujemy z nią autentyczną więź. Scenarzystce i reżyserce filmu „Dalida. Skazana na miłość” - Lisie Azuelos - ta trudna sztuka się udała. Z pewnością pomogły jej własne doświadczenia - jest córką innej francuskiej piosenkarki tamtych lat - Marie Laforêt.

Można by pokusić się i opowiedzianą w filmie historię Dalidy zamknąć w jednym zdaniu: „Sława nie zabliźni ran, które w sobie nosimy”. W egipskiej miss piękności wciąż tkwi mała zakompleksiona dziewczynka w okularach, w zakochanej do szaleństwa kobiecie lęk przed odejściem ukochanego, a w powszechnie uwielbianej artystce strach przed samotnością. Azuelos prowadzi nas przez ponad trzydzieści lat życia piosenkarki w przyciągający, efektowny i jednocześnie przekonujący sposób. Buduje złożony obraz postaci. Z jednej strony poznajemy gwiazdę, która bez tremy występuje na największych światowych scenach, z drugiej – wrażliwą, pokaleczoną przez los kobietę mieszkającą samotnie w paryskim apartamencie. Zaglądamy do najintymniejszych zakamarków życia Dalidy, poznajemy jej kochanków, rodzinę, okoliczności, które doprowadziły ją do najtrudniejszych w życiu decyzji, wyborów z pogranicza życia i śmierci.

Tytułową rolę reżyserka powierzyła włoskiej modelce Svevie Alviti, która na potrzeby filmu nie tylko nauczyła się francuskiego, ale również wymowy charakterystycznego dla Dalidy twardego „r”. Zagranie ikony francuskiej pop-kultury musiało się wiązać ze sporym stresem i odpowiedzialnością. Sveva uniosła ten ciężar, rzetelnie przygotowała się do roli, mimo niewielkiego doświadczenia prezentując dojrzały warsztat aktorski.

Ale zdecydowanie największą magią filmu są piosenki. Wielki szacunek dla twórców za umiejętny dobór utworów i wplecenie ich w fabułę. A zadanie nie było łatwe. Dyskografia Dalidy liczy kilkadziesiąt płyt, w tym ponad 500 kompozycji śpiewanych w siedmiu językach. Na pochwałę zasługują również polskie tłumaczenia. Dzięki nim możemy podążać razem z piosenkarką od „Je me sens vivre” („Chce mi się żyć”) przez „Je suis malade” („Jestem chora”) do „Mourir sur scene” („Umrzeć na scenie”).

„Dalida” to naprawdę dobry film. Polecam wrażliwym i wymagającym widzom. Dla pokolenia 40+ może się stać sentymentalną podróżą do czasów dzieciństwa, do muzyki, której słuchali nasi rodzice.

Film jest grany w NovymKinie Przedwiośnie do 13 kwietnia. Sprawdźcie repertuar

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo