Dwukrotnie w ciągu jednego dnia płocczanie zgotowali owację na stojąco Marcinowi Wyrostkowi. Wirtuoz akordeonu i jego formacja Coloriage wraz z sekcją smyczkową Płockiej Orkiestry Symfonicznej rano zagrał koncert „szkolny” przeznaczony dla najmłodszych miłośników muzyki, a wieczorem zaprezentował się dorosłej publiczności. Oba koncerty oparte były głównie na motywach z Bałkanów i Ameryki Południowej. Efekt był dokładnie ten sam – długotrwałe owacje na stojąco. Oczywiście, w obu przypadkach nie obyło się bez bisów.
Laureat drugiej edycji „Mam talent” nie ukrywa, że udziałowi w tym programie zawdzięcza bardzo dużo. - Gdyby nie ten program, nie spotkalibyśmy się tutaj. Nie grałbym koncertu z muzykami Płockiej Orkiestry Symfonicznej i z formacją Coloriage – przyznał artysta w rozmowie z przedstawicielem Portalu Płock. – Poznałem wielu wspaniałych artystów, w moim życiu miało miejsce wiele spektakularnych wydarzeń.
Dla płockich melomanów spektakularnym wydarzeniem było na pewno kolejne spotkanie z nietuzinkową osobowością artystyczną. Marcin Wyrostek, chociaż wygrał bardzo popularny talent show, nie dał się wciągnąć do świata celebrytów, kolorowych pisemek i plotkarskich portali internetowych. Pozostał artystą niezwykle wrażliwym na muzykę i otaczający go świat. Nie ukrywa swojej fascynacji muzyką ludową, podkreślając jednocześnie, że z jej korzeni korzystali najwięksi twórcy. – Wystarczy przywołać tutaj Fryderyka Chopina, który z muzyki ludowej czerpał całymi garściami – mówił nam Marcin Wyrostek. – A przecież jego mazurkami czy polonezami zachwyca się cały świat.
W pierwszej części wieczornego koncertu mogliśmy usłyszeć „Cztery pory roku”. Ale w dość nietypowej wersji. O ile bowiem każdy meloman zna cudowne dzieło Antonio Vivaldiego, zapewne niewielu bywalców sal koncertowych wie, że dzieło o tym samym tytule skomponował również klasyk argentyńskiego tanga Astor Piazzolla. Marcin Wyrostek postanowił w swoim płockim koncercie dokonać połączenia obu dzieł, grając „Wiosnę” i „Jesień” Piazzolli oraz „Lato” i „Jesień” Wivaldiego. Efekt był wręcz porażający.
Druga część koncertu zaczęła się od nieprawdopodobnie energetycznej „Suity bułgarskiej” Wiaczesława Siemonowa z fantastyczną partią solową grającego na instrumentach perkusyjnych Krzysztofa Nowakowskiego. Na koniec artyści wrócili do króla argentyńskiego tanga Astora Piazzolli, wykonując dwa jego klasyczne utwory „Oblivion” i „Libertango”, które osiem dniy wcześniej w tej samej sali, chociaż w skrajnie różnej aranżacji wykonywała również Kayah.
Dziecięca publiczność mogła usłyszeć jeszcze jedną muzyczną perełkę – „Dzieci Sancheza” Chucka Mangione z filmu o tym samym tytule. Utwór skomponowany z myślą o sekcji dętej przearanżowany na akordeon i skrzypce zabrzmiał absolutnie zjawiskowo.
Piątkowy koncert zdecydowanie zadał kłam obiegowym opiniom głoszącym, że akordeon jest instrumentem „drugiej kategorii”. Można na nim zagrać praktycznie wszystko. Pod warunkiem, że jest się wirtuozem klasy Marcina Wyrostka, który doskonale czuje się praktycznie w każdym gatunku muzyki. Jak mówi sam artysta – nie ma muzyki dobrej i złej. Jest tylko muzyka dobrze i źle zagrana. A melomani z naszego miasta po raz kolejny przekonali, że dzięki dyrektor Adam Mieczykowski i Płocka Orkiestra Symfoniczna robią wszystko, abyśmy słuchali tylko tej pierwszej.
fot. Tomasz Miecznik / Portal Płock
