reklama

Fundacja oskarża spółdzielnię o znęcanie się nad zwierzętami

Opublikowano:
Autor:

Fundacja oskarża spółdzielnię o znęcanie się nad zwierzętami - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościFundacja Pomagamy Płockim Zwierzakom złożyła doniesienie do Komendy Miejskiej Policji na Płocką Spółdzielnię Mieszkaniową Lokatorsko-Własnościową za znęcanie się nad zwierzętami. PSML-W nie poczuwa się do winy. O co chodzi?

Fundacja Pomagamy Płockim Zwierzakom złożyła doniesienie do Komendy Miejskiej Policji na Płocką Spółdzielnię Mieszkaniową Lokatorsko-Własnościową za znęcanie się nad zwierzętami. PSML-W nie poczuwa się do winy. O co chodzi?

- 25 stycznia tego roku w bloku przy ulicy Narodowych Sił Zbrojnych 17 trzy kociaki zostały zamknięte w piwnicy, po to, żeby tam umrzeć – zaczyna Joanna Lach z Fundacji Pomagamy Płockim Zwierzakom.  - Kolejny raz bez informacji i uprzedzenia kogokolwiek spółdzielnia zakratowała wszystkie okienka, skazując tym samym koty na długą i bolesną śmierć. Zostałyśmy o tym poinformowane i wezwano straż miejską. Tylko co by było, gdyby nikt ich nie usłyszał?  To jest ta kropla, która przelała czarę goryczy.

Fundacja twierdzi, że spółdzielnia zarządziła zamykanie okienek piwnicznych i ich kratowanie. Jej zdaniem wszystko po to, by uniemożliwić kotom wchodzenie do piwnic. Mówi też o tym, iż spółdzielnia wprowadziła zakaz dokarmiania kotów wolno żyjących. Zdaniem miłośników zwierząt, są to działania niezgodne z ustawą o ochronie praw zwierząt. Przepisy jasno bowiem mówią, że zakaz dokarmiania zwierząt, podobnie jak ich straszenie, przeganianie, zadawanie im fizycznych cierpień, stanowi przejaw znęcania się i jest karany. 

- W poniedziałek złożyłam zawiadomienie o znęcaniu się nad kotami zgodnie z ustawą o ochronie praw zwierząt – wyjaśnia Joanna Lach. - W ciągu kilku dni KMP ma mnie powiadomić o dalszym losie postępowania. Jeśli zostanie umorzone to się odwołam i sprawa pójdzie do prokuratury – zapewnia.

Jak spółdzielnia odnosi się do zarzutów Fundacji? Prezes Jan Rączkowski nie kryjąc oburzenia w rozmowie z nami podkreśla, że to nie on jest stroną konfliktu, a koty nie są sprawą spółdzielni. Zaznacza również, że nikt nie łamie prawa.

- Po raz kolejny już podkreślam, że jest robiona propaganda - mówi Jan Rączkowski, prezes PSML-W. – Problem kotów to problem międzysąsiedzki. Mieszkańcy muszą się sami dogadać w tej sprawie, bo są współwłaścicielami, np. korytarzy piwnicznych. I jeśli nie tolerują tam zwierząt, to mają do tego prawo.

Poza tym, jak zapewnia, spółdzielnia otrzymuje mnóstwo skarg od mieszkańców, którzy nie tolerują kotów w bloku. Z kolei Fundacja dodaje, że wielu współwłaścicielom obecność zwierząt nie przeszkadza. Jak znaleźć więc rozwiązanie tej sprawy? Może w postawieniu domków dla kotów, których obecność mogłyby załagodzić konflikt pomiędzy obiema stronami. 

- Na osiedlu nie stanęły dotychczas domki zbudowane przez uczniów płockiej szkoły. To one byłyby kompromisem między nami  mieszkańcami a paniami od kotów - pisze do nas Czytelnik.

Fundacja jednak twierdzi, że ich postawienie blokuje spółdzielnia. W ratuszu dowiedzieliśmy się, że zostało w tej sprawie wysłane pismo do zarządu PSM L-W.

- Jeszcze nie uzyskaliśmy odpowiedzi – informuje Marta Komorkowska z UMP. - Spółdzielnia ma na to 30 dni.

O zdanie w tej sprawie nie omieszkaliśmy zapytać prezesa PSM L-W.

- Domki dla kotów mogą być postawione 15 metrów od budynku Gwardii Ludowej 11 za kościołem, w rejonach placu zabaw, to są tereny należące do gminy. Niech domki stoją w miejscu, w którym nie będą nikomu przeszkadzały – uważa Jan Rączkowski.

Pani Joanna jednak się z tym nie zgadza. Domki, jej zdaniem, mają stać tam, gdzie bytują koty.


Na chwilę obecną płocka policja sprawdza, czy doszło do przestępstwa w tej sprawie.

O wynikach śledztwa będziemy informować.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo