Z propozycją nazwania płockiej ulicy imieniem Fabryki Maszyn Żniwnych wystąpił radny Lech Latarski. My natomiast przypominamy historię fabryki i jej Bizona, legendy kombajnów zbożowych, która narodziła się właśnie w Płocku. To było coś!
Zgodnie z propozycją radnego i pracowników słynnego płockiego zakładu, imię dawnej płockiej fabryki produkującej kombajny zbożowe mogłaby nosić dotąd nienazwana uliczka na terenie hal produkcyjnych po nieistniejącym zakładzie. Zdaniem Lecha Latarskiego i pracowników FMŻ, fabryka jako jedyny polski producent kombajnów zbożowych i innych maszyn rolniczych, której tradycje sięgają lat 70. XIX wieku, zasługuje na upamiętnienie w ten sposób.
Jak podaje Jerzy Stefański w "Płocku od A do Z", do wybuchu wojny w Płocku działały trzy zakłady produkujące maszyny i narzędzia rolnicze: M.S. Sarny, M. Marguliesa i P. Urbańskiego, potem okupant połączył je w jedno przedsiębiorstwo zatrudniające ok. 600 pracowników. Zaraz po wojnie remontowano tam maszyny rolnicze, potem stopniowo uruchamiano produkcję wozów konnych, kieratów, młockarni bębnowych i wialni. We wrześniu 1948 r. w płocku powstała Fabryka Maszyn Żniwnych. Zaczęła ambitnie, bo od produkcji pierwszych w Polsce żniwiarek konnych, a już sześć lat później w wybudowanej przy Otolińskiej hali Fabryka Maszyn Zniwnych imienia - a jakże - Marcelego Nowotki, zaczęła produkować wzorowane na radzieckich samobieżne kombajny zbierające zboże - ŻMS-4. Od 1954 do lat 70. z FMŻ, polskiego monopolisty o ogromnje nawet w skali europejskiej zdolności produkcyjnej, wyszło ok. 19 tys. kombajnów - ŻMS i już znacznie nowocześniejszych „Vistuli”. Ale pod koniec lat 60. widać było coraz mniejsze zainteresowanie produkowanymi w FMŻ kombajnami, zaczęto mówić o zakończeniu działalności produkcyjnej i zastąpieniu jej importem. W płockiej fabryce miały być produkowane urządzenia do obór. I wtedy właśnie nadszedł ON. Bizon - to było coś.
Legendarne Bizony, choć lata blasku i świetności mają już dawno za sobą, wciąż dzielnie pracują polskich polach. A płocczanie nie wspominają ich inaczej jak tylko z rozrzewnieniem i niekłamaną dumą. Bo ogromne maszyny zrodzone nie gdzie indziej jak właśnie w Płocku, sławiły nasze miasto wśród rolników nie tylko w całej Polsce i Europie, ale i na innych kontynentach.
Skąd się wziął Bizon? - Szukaliśmy nazwy, która odzwierciedlałaby siłę, potęgę i wydajność tej olbrzymiej maszyny, więc wymyśliliśmy Bizona, to jeden z największych ssaków. Umieściliśmy ją na prototypie i tak zostało -opowiadał nam główny konstruktor ówczesnej pracowni FMŻ, Bolesław Rostowski. - W początkach lat 70. konieczne było zastąpienie przestarzałego budowanego na wzorach radzieckich kombajnu Vistula, cechującego się zbyt małą wydajnością, przestarzałą konstrukcją i dużą awaryjnością. Bizon miał być według ambitnych założeń płockich konstruktorów i technologów dwukrotnie wydajniejszy (wydajność mierzy się ilością zebranych w ciągu dnia hektarów) i poziomem technicznym dorównującym współczesnym kombajnom zachodnim. To wszystko w pełni się udało. Bizon wyróżniał się zwłaszcza hydraulicznym wspomaganiem układu kierowniczego (wówczas jeszcze mało rozpowszechnionego nawet w samochodach), centralnym sterowaniem hydraulicznym układami napędów i regulacji bez potrzeby opuszczania przez kombajnera stanowiska kierowniczego i czasochłonnego przeregulowywania parametrów roboczych za pomocą kluczy i młotka, i co bardzo ważne - wyeliminowaniem niewystarczającej jakości krajowych części i zastąpienie ich najpierw częściami z importu, a potem produkcją według zakupionej licencji. Dotyczyło to zwłaszcza pasów klinowych i elementów hydraulicznych.
Jak Bizon wygrał z władzą ludową
Mimo że Bizon był nowoczesny, wytrzymały i wydajny, bił na głowę swoją poprzedniczkę, nie od razu święcił tryumfy na polskich polach. Bolesław Rostowski wspomina, że władze PRL rozważały wtedy inne scenariusze: myślały, żeby przerwać produkcję w Płocku i postawić na import. Do wyboru były dwa warianty: można było zastąpić Vistulę albo nowo opracowywanymi w ZSRR kombajnami o nazwie Niwa, albo również nowo opracowywanymi, tyle że w NRD, kombajnami E512. O Bizona trzeba było stoczyć prawdziwą batalię. - Mimo silnie popieranej przez władze koncepcji radzieckiej, doszło do trójstronnych badań, w których udział wziął również nasz kombajn i… prototypy Bizona okazały się zdecydowanie najlepsze - opowiada inżynier. - Polskie rolnictwo przyjęło Bizona bardzo pozytywnie, więc decyzja władz PRL mogła być już tylko jedna. Sukces rozgłoszony przez media stał się wydarzeniem krajowym owych lat. Posypały się wyrazy uznania, nagrody, a Bizon stał się symbolem sukcesu nie tylko technicznego, ale i politycznego. Dziś Płock to miasto Orlenu, wtedy było to miasto, w którym produkowano Bizona.
Po przełomie załamała się sprzedaż kombajnów, zmalała ich produkcja, fabryka zaczęła ledwo wiązać koniec z końcem . Jak podaje Stefański, w 1992 r. wpadła w długi, by ratować majątek założono spółkę „Bizon” mającej na celu porozumienie z głównymi wierzycielami, jej prezesem został Janusz Majchrzak, wieloletni technolog w fabryce. Nie udało się jednak zamienić długów na udziały w spółce, a w 1993 r. New Holland Bizon została sprzedana włoskiemu FIAT-owi. Potem próbowano ratować fabrykę, powołano spółkę Maszyny Żniwne. Trzy lata później powodu zadłużenia postawiono ją w stan likwidacji, a w 1998 r. sąd ogłosił upadłość przedsiębiorstwa. Proces upadłościowy zakończył się w 2001 r. (rok wcześniej zlikwidowano Maszyny Żniwne). Teraz kombajny produkuje w Płocku Case New Holland (CNH Polska).
A Bizon? Pierwszy egzemplarz serii nie został sprzedany, producent przechowywał go jako pamiątkę po dawnych czasach. Jednak jak podaje portal kombajny.info, nowy właściciel oddał go za złom. Bizon przetrwał jednak na polskich polach i… w piosence Kabaretu Tey.
Archiwalne fotografie pochodzą z profilu FMŻ na Facebooku, publikujemy je dzięki uprzejmości jego twórców. Więcej ciekawych zdjęć zobacz tutaj>>
Dziś Płock to miasto Orlenu. Kiedyś - Bizona
Opublikowano:
Autor: MR
Przeczytaj również:
WiadomościZ propozycją nazwania płockiej ulicy imieniem Fabryki Maszyn Żniwnych wystąpił radny Lech Latarski. My natomiast przypominamy historię fabryki i jej Bizona, legendy kombajnów zbożowych, która narodziła się właśnie w Płocku. To było coś!
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE