reklama

Donald Tusk na Podolszycach? Nie do wiary

Opublikowano:
Autor:

Donald Tusk na Podolszycach? Nie do wiary - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMieszkańcy Podolszyc zbaranieli, gdy pod blok pojechało czarne audi, z którego wysiadł premier Donald Tusk. Pod klatką zostali funkcjonariusze BOR, a szef rządu z ciastem pod pachą wpadł na kawę do płocczanina i jego rodziny.

Mieszkańcy Podolszyc zbaranieli, gdy pod blok pojechało czarne audi, z którego wysiadł premier Donald Tusk. Pod klatką zostali funkcjonariusze BOR, a szef rządu z ciastem pod pachą wpadł na kawę do płocczanina i jego rodziny.

Donald Tusk przebywa dziś z wizytą w Płocku. Najpierw odwiedził po gospodarsku bazę PERN w Miszewku Strzałkowskim w gm. Słupno, gdzie znajdują się dwa nowe zbiorniki na ropę, potem… wpadł na kawę do płocczanina Marcina Sochockiego, który czekał na premiera z rodziną - żoną i synkiem. Szczegóły wizyty były trzymane w tajemnicy, nikt z sąsiadów nie widział o przyjeździe gościa, w ostatniej chwili zmieniono też porę odwiedzin. Nie omieszkano jednak rzecz jasna poinformować największych stacji telewizyjnych.

Niecodzienna wizyta - jak tłumaczy kancelaria prezesa rady ministrów - miała związek z listem wysłanym przez płocczanina do premiera Tuska. Marcin Sochacki przyznawał w nim, że głosował na Platformę Obywatelską, bo wybrał „mniejsze zło”, ale chciałby, by teraz premier osobiście przekonał go, że postawienie na partię to słuszny wybór.

Operatorzy kamer telewizyjnych i fotoreporterzy towarzyszyli premierowi tylko przez krótką chwilę odwiedzin w domu państwa Sochackich, potem spotkanie miało już charakter bardziej prywatny.

- Ponoć Tusk przyjechał - nie dowierzali mieszkańcy pobliskich bloków, ostrożnie pytając się jedni drugich, czy to prawda i dlaczego w sobotnie przedpołudnie pod blokiem stoją radiowozy policyjne, wozy telewizyjne i czarne auta na warszawskich rejestracjach, a wejścia do klatki strzegą ubrani na czarno funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Kilkoro z nich postanowiło mimo niepogody poczekać na zimnie i sprawdzić, czy nikt nie nabija ich w butelkę, inni - wyraźnie przeciwnicy partii rządzącej - niechętnie machali ręką i szli dalej, na odchodne wygrażając mało cenzuralnie szefowi rządu.

Po wyjściu od państwa Sochackich premier pojechał do bazy Banku Żywności przy CNH. Tu już towarzyszył mu tłum dziennikarzy i fotoreporterów, byli również prezydent miasta Andrzej Nowakowski, który oprowadził gości po magazynie, prezes banku żywności i wolontariusze zajmujący się inicjatywą.

- Chyba pan premier szedł do nas na piechotę - żartowały wolontariuszki, gdy po długim oczekiwaniu wreszcie zobaczyły szefa rządu. Ten komplementował ich pracę, dziękował za pomoc potrzebującym. - Jesteście wielcy - chwalił.

Dziennikarze wykorzystali też okazję do zapytania szefa rządu o bieżące sprawy - m.in. pobicie demonstrantów na Ukrainie, wśród których był również Polak, i reakcję rządu na te wydarzenia (premier odpowiedział, że ministerstwo spraw zagranicznych wydało już oświadczenie w tej sprawie), a także o stosunek do informacji ujawnionych przez "Gazetę Polską Codziennie" o dodatkowych 300 tys. przydzielonych dla działającego przy kancelarii premiera zespołu Macieja Laska badającego katastrofę smoleńską (premier odmówił komentarza, mówiąc, że nie zna szczegółów sprawy).  Po konferencji premier pożegnał się z płocczanami.

Fot. Małgorzata Rostowska/Portal Płock




Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE