We wszystkich tego typu inicjatywach chodzi o to, by rozweselić trochę święto przypadające w tak niekorzystnej, szaroburej aurze. Bo chmurny, kapryśny, szary listopad palcem nie kiwnie, by ułatwić szampański humor, nie ma co liczyć na pogodę.
Dlatego obok biało-czerwonych flag, które powinny pojawić się na wszystkich balkonach, obok świętowanego już po raz trzeci Dnia Kuchni Polskiej, w tym roku święto odzyskania niepodległości po 123 latach niewoli będziemy obchodzić, zajadając Marcelinki, ciastka w kształcie kapeluszy Marceliny Rościszewskiej, dzielnej płocczanki, dyrektorki Reginek i uczestniczki obrony Płocka przed bolszewikami w 1920 r.
Jak podaje Alina Boczkowska z biura prasowego Ratusza, w pieczenie ciastek zaangażowali się nauczyciele, uczniowie i rodzice. Pomogły też profesjonalne firmy: za sprawą jednej z mam - piekarnia Rękawczyn Jan Dąbkowski oraz Dr Oetker – Dekor z Ciechomic, która przekazała cukrowe mazaki do zdobienia kapeluszy.
- Nasze dzieci mają różne trudności, ale przy dekorowaniu ciastek świetnie sobie radzą – z dumą mówiła dyrektor szkoły Sylwia Kaczkowska.
Uczniowie szkoły mieli wytrwałych pomocników - opiekunów, harcerzy, w zdobienie kapeluszy włączył się też prezydent Płocka Andrzej Nowakowski. - To świetna inicjatywa, która wpisuje się w radosne obchodzenie najważniejszego polskiego święta państwowego – chwalił prezydent.
Marcelinki będą rozdawane 9 i 10 listopada na starówce. Przy tej okazji będą zbierane pieniądze na przyszłoroczny wyjazd do Lwowa w celu posprzątania grobów Orląt Lwowskich.
Fot. UMP
