Fikcją jest rozdział Kościoła od państwa zapisany w Konstytucji i konkordacie – przekonywali w sobotę przed płocką delegaturą Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego członkowie partii Razem.
Opowiedzieli się rozdziałem państwa od kościoła Katolickiego. Mateusz Dobrowolski, członek Mazowieckiej Rady Wojewódzkiej partii Razem, wskazywał na zapisy w Konstytucji (Polska jako kraj ludzi wielu wyznań) i na konkordat – umowę między Polską a Watykanem. – To niestety fikcja – stwierdził (czego miałby dowodzić „nieprzeprowadzony przez sejm projekt ustawy o związkach partnerskich”). – Żyjemy w kraju, w którym największy związek wyznaniowy przez lata decydował o życiu politycznym i kształcie tworzonego prawa. Jak pokazują rozliczne skandale i afery ujawniane przez media i organizacje społeczne, Kościół katolicki wytworzył patologiczną strukturę chroniącą przestępców różnego rodzaju – z kolei „musi być siła społeczna, która wymusi zmiany”. Według nich jednak żadna siła polityczna (nawet SLD) czy społeczna nie jest ani wiarygodna, ani gotowa na zmianę standardów w tym zakresie (co miał pokazać zakaz organizacji parady równości w Lublinie przez kandydata Koalicji Obywatelskiej). Tyle że akurat płockie SLD w wyborach organizowało akcję przed seansami filmu „Kler” także w związku ze świeckim państwem.
Przedstawili siebie jako inicjatorów Strajku Kobiet w Płocku (tzw. czarnego protestu, tyle że wśród organizatorów byli ludzie z różnych ugrupowań, w proteście z 2016 r. mocno akcentowano apolityczność), który „zatrzymał nieludzkie zaostrzenie prawa aborcyjnego wspierane przez Episkopat. Dobrowolski zaznaczył – chociaż są to przecież wybory samorządowe, parlamentarne są za rok – że „w parlamencie będą dążyć do wycofania lekcji religii za szkół”, aby zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na ciepłe posiłki dla uczniów. Przy okazji, jako że panowie startują do sejmiku wojewódzkiego, ponownie padło nazwisko marszałka województwa Adama Struzika. – Jest on modelowym przykładem na zrost państwa i Kościoła – dopowiadał Dobrowolski, z kolei Jerzy Piórowicz odczytał listę tegorocznych szkoleń w ofercie Mazowieckiego Samorządowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli (w Płocku) z obszaru religii: A.B.C. warsztaty pracy katechety, Czynić uczniów Pana – aktywizujemy dzieci i młodzież do tworzenia grup i wspólnot parafialnych, Oddzielić ziarno od kąkolu – jak motywować dzieci i młodzież do dobrych wyborów czytelniczych, Osobowość i posługa katechety, Wypełnić pustkę aksjologiczną – wychowanie do wartości na katechezie, Jak sobie radzić ze stresem i wypaleniem zawodowym, Z dawna Polski Tyś Królową – z Maryją na katechezie w jubileuszowym roku odzyskania przez Polskę niepodległości.
– Wszystkie są skierowane do katechetów – podsumował Piórowicz. Faktycznie brakuje szkoleń z etyki, jednak religia nie dominuje w ogólnej ofercie szkoleniowej MSCDN w Płocku. Są jeszcze takie obszary, jak biblioteka w szkole (2 szkolenia), edukacja matematyczno-przyrodnicza (9), edukacja zawodowa, przedsiębiorczość (3), edukacja zdrowotna i fizyczna (2), język polski, historia, WOS, wiedza o kulturze (9), języki obce (10), plastyka, muzyka, technika (2), specjalne potrzeby edukacyjne (5), nowoczesne techniki kształcenia w edukacji (4), wychowanie wczesnoszkolne, wychowanie przedszkolne (11), wychowanie, opieka, profilaktyka (9) czy zarządzanie w oświacie (11).
Jerzy Piórowowicz, koordynator płockiego koła partii Razem, czytał z kartki: – Nie wydamy ani złotówki ze środków publicznych na Kościół i instytucje realizujące cele religijne. Nie będzie tak, że są pieniądze na bibliotekę Seminarium Duchownego, ale nie ma pieniędzy na bibliotekę im. Zielińskich. Instytucje podlegające samorządowi skończą faworyzowaniem Kościoła w przetargach i konkursach.
Ponadto dodał, że nie będą „zapraszać księdza biskupa, księdza proboszcza ani innych osób duchownych na żadne uroczystości państwowe czy przecinanie wstęg. – Nie będziemy święcić mostów, dróg czy szkół. Obchodom świąt czy dożynek nie będą towarzyszyć Msze św. czy inne religijne praktyki. Polski Kościół upada na naszych oczach. Znikają wierni, maleją jego wpływy finansowe, kurczy się pozycja polityczna, seminaria świecą pustkami.
Dalej stwierdzono, że w Płocku niedawno obradował „synod” (owszem był, ale Synod Młodych, panowie natomiast pomylili „synod” z Zebraniem Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, a to dwa różne wydarzenia), natomiast parlament (nie prokuratura) miałby działać na rzecz wyjaśnienia przypadków pedofilii w Kościele. – Gorąco zachęcamy biskupa płockiego i wszystkich polskich biskupów, którzy niedawno gościli na synodzie w Płocku, nie bójcie się zmian. Nie bójcie się oddawać narodowi obiektów, których nie potraficie utrzymać własnymi środkami. Oddajcie dworce i działki w centrach miast. Wreszcie, jeśli naprawdę chcecie służyć ludziom, złóżcie wniosek do sejmu o powołanie specjalistycznej komisji śledczej ds. tuszowania przypadków pedofilii w Kościele. Nie mówicie o swoim „smutku”, tylko udostępnijcie akta i świadków.
Kończyli stwierdzeniem, że głos na tę partię oznacza „głos przeciwko religijnemu przymusowi”. Jerzy Piórowicz złożył podpis pod Deklaracją świeckości – ich zobowiązania wobec wyborców. Wcześniej już to zrobił Dobrowolski.
Rzeczywiście Msze św. są elementami różnych obchodów, jednak uczestnictwo w nich jest dobrowolne, z kolei kościół jest wówczas pełen. Niektórzy wręcz poprzez Mszę św. w konkretnej intencji chcą podtrzymać pamięć o pewnych wydarzeniach czy obchodzić ich kolejną rocznicę. Dobrowolski podkreślał, że oni chcą przestrzegania prawa. – Jasne, że Kościół katolicki jest jedynym związkiem wyznaniowym, ale nie jest też jedynym. Także w Płocku. Może poza katolicką Mszą św. należałoby zrobić protestanckie nabożeństwo, w rycie prawosławnym i zaprosić też płockich muzułmanów, organizując również spotkanie w bożnicy. Prawdopodobnie nie są to grupy, do której włodarze chcą uderzać. Jesteśmy głosem większości Polaków, ponieważ aktualne dane mówią o tym, że mniej niż 40 proc. zarejestrowanych przez Kościół wiernych uczęszcza co niedzielę do Kościoła. A przecież według reguł kościelnych to obowiązek. Msza, jeśli już, niech będzie osobno od uroczystości świeckich, jak otwarcie mostu czy nowej szkoły, bo to sfera państwowa.
Niekoniecznie jest to prawda, że nie ma wydarzeń z udziałem duchownych innych wyznań. Takie są w Muzeum Żydów Mazowieckich, w Wigilii przed ratuszem w 2017 r. uczestniczył, poza biskupem płockim i prezydentem, również biskup naczelny Kościoła Starokatolickiego Mariawitów Marek Maria Karol Babi.
fot. Szymon Łabiński
Zastrzegano, że nie mają nic przeciwko Mszy św. w intencji szkoły, ale nie zgadzają się na łączenie jej z wydarzeniem świeckim. Według Dobrowolskiego powinni zniknąć krzyże ze ścian w szkołach. – Dlaczego nie pytamy o uczniów, którzy takiego krzyża nie chcą widzieć i nie identyfikują się z Kościołem katolickim? Nie ma żadnego kursu MSCDN doszkalającego dla nauczycieli etyki. To krzywdzące, że obywatele muszą wywalczyć sobie poszanowanie ich podstawowych praw zapisanych w Konstytucji i konkordacie. Nie może dochodzić do sytuacji, że Polacy i Polki są postawieni przed wyborem, albo bycie częścią wspólnoty, która ma całą dostępną przestrzeń dla siebie, albo nie być nigdzie.
Europejski Trybunał Praw Człowieka zajmował się już sprawą wieszania krzyży w klasach szkolnych, które miałoby być naruszeniem "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów". Orzeczeniem z tego roku uznał, że wieszanie krzyży w szkołach nie stanowi naruszenia prawa do wolności ani nie jest elementem "indoktrynacji". Obecność krzyża w klasach szkolnych nie może być uważana za indoktrynację ze strony państwa. Decyzja Trybunału jest wiążąca we wszystkich 47 państwach członkowskich Rady Europy. Z drugiej strony była sprawa nauczycielki matematyki z Krapkowic, Grażyny Juszczyk, która zdjęła krzyż ze ściany w pokoju nauczycielskim. Zrobiła to, bo jest ateistką i jej przeszkadzał. Wygrała prawomocnie proces o dyskryminację na tle światopoglądowym.
Dlaczego księża mają nie być obecni podczas uroczystości? Czy przeszkadzają tylko samą obecnością? Dobrowolski mówił: – Dlaczego określeni hierarchowie Kościoła wspierają polityków? Niektóre ugrupowania polityczne korzystają ze wsparcia Kościoła na bardzo różnych poziomach. To jest realny problem. Ten zrost musi zostać przecięty, bo nie służy demokracji, rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego, które jest dla wszystkich.
Ale skoro jest dla wszystkich, to czy księża nie są obywatelami i dlaczego mają nie móc uczestniczyć w tych uroczystościach tylko z racji koloratki? Nie było innej odpowiedzi poza zarzutem o podpieranie się przez polityków instytucją Kościoła.