reklama

Czytelnik pyta: Obywatele są kapusiami?

Opublikowano:
Autor:

Czytelnik pyta: Obywatele są kapusiami? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościKierowcy rozjeżdżają miasto – grzmi nasz czytelnik w liście. Sam jest kierowcą, ale twierdzi, że municypalni nie robią nic, co nawet wyłuszcza w liście drukowanymi literami. Zastanawia go jeszcze inna kwestia. Pyta prosto z mostu: - Dlaczego obywatele mają być kapusiami?

Kierowcy rozjeżdżają miasto – grzmi nasz czytelnik w liście. Sam jest kierowcą, ale twierdzi, że municypalni nie robią nic, co nawet wyłuszcza w liście drukowanymi literami. Zastanawia go jeszcze inna kwestia. Pyta prosto z mostu: - Dlaczego obywatele mają być kapusiami?

Od czytelnika otrzymaliśmy list, który zaczyna się od poruszenia sprawy parkowania na parkingu przy niedawno odremontowanej ulicy 1 Maja. Na potwierdzenie swoich słów załączył nawet zdjęcie (zamieszczone bezpośrednio pod tekstem).

- Od kilku tygodni, nawet miesięcy zastanawiam się, co robi Straż Miejska w mieście Płock. Codziennie napotykam się na rażące, beznadziejne parkowanie samochodów osobowych między drzewami, na trawnikach, na chodnikach. To, że tacy  kierowcy nie powinni posiadać prawa jazdy, to jedna kwestia, ale ważniejsza kwestią jest ROZJEŻDŻANIE miasta!!! Pojazdy wjeżdżające na grunty nieutwardzone pozostawiają wręcz rowy. Sam jestem kierowcą i skoro osobiście mogę przejść 100 metrów do miejsca pracy, sklepu, czy innych instytucji, to dlaczego ktoś nowobogacki ma zaparkować przed drzwiami? - pyta. Także i my parokrotnie pisaliśmy chociażby o praktykach płockich kierowców w pobliżu katedry czy zastawianiu chodników w centrum, przez co piesi mają wybór "przejścia" po masce lub zejścia na jezdnię, co przykładowo na ruchliwej ul. Kolegialnej nie jest takie proste. A poza tym to dość osobliwa zmiana zastosowania chodnika. Co ma zrobić matka z dziecięcym wózkiem lub spacerówką albo osoba jeżdżąca na wózku?

Nasz czytelnik pisze dalej: - Zostawmy to na boku, zastanawiające jest działanie Straży Miejskiej, która ulicą 1-go Maja przejeżdża dziennie kilka razy i nie robi totalnie NIC. Jeśli nie zgłosimy interwencji, to nikt się niczym nie zainteresuje, nie podejmie interwencji. Można dzwonić i zgłaszać takie sytuacje, tylko co w przypadku, gdy samochód zdąży odjechać? Ponadto dlaczego obywatele mają być kapusiami i dlaczego o wszystkim muszą informować odpowiednie służby? Wystarczy więcej chcieć... Płock to piękne miasto, tylko jak długo to potrwa...

Straż Miejska odpowiada....

Zwróciliśmy się z tą sprawą do rzeczniczki płockich municypalnych, Jolanty Głowackiej, która odpiera zarzuty. Twierdzi, że wyjęcie bloczku mandatowego stanowi wręcz najłatwiejsze rozwiązanie. Ona z kolei uważa, że zachowanie płockich kierowców często bywa niegrzeczne, a nawet naganne. - Często w takich sytuacjach słyszymy inwektywy, padają wyzwiska. Gdybyśmy i sto patroli wystawili, to czy to coś zmieni – coraz bardziej wątpi rzeczniczka. Przytacza dane, w 2015 roku z mandatów uzyskano 17 tys. zł. - Od jakiegoś czasu patrol częściej stoi na Piekarskiej, dziennie kierowcy popełniają tam od 40 do 60 wykroczeń. Nie lepiej jest na Synagogalnej. A kierowcy tylko pytają ze zdziwieniem w głosie: A co, tu nie wolno parkować?

Jeśli mieszkańcy nie widzą działań strażników w terenie, to może niech spotkają się z mieszkańcami, jak robi to ostatnio policja? Opowiedzą o realnych działaniach i efektach. Tu jednak rzeczniczka stwierdza, że nie widzi takiej potrzeby. W dalszym ciągu niektórzy kierowcy będą parkować na środku chodnika. - Problem w tym, że jeśli wysyłamy patrol do punktu A, który po jakimś czasie odjedzie do puntu B, to przez ten czas zaczyna się większa samowolka w punkcie A, jak ma to miejsce pod szpitalem na Winiarach – przypomina Jolanta Głowacka. - Jeśli ktoś już zdobył prawo jazdy, to nie ma już pięciu lat i powinien znać przepisy. Straż nie służy do nauki prawidłowego parkowania, od tego są instruktorzy na kursie. A w Płocku na 100 osób, 90 nie potrafi odpowiednio parkować samochodu. Co w takiej sytuacji możemy zrobić? - rozkłada ręce. - Wystawić mandat, wywieźć auto na lawecie, założyć blokadę na koła? Już i tak niektóre sytuacje nagłaśniamy w mediach – dodaje.

Dziwi ją, że nawet kary finansowe okazują się tak mało skuteczne. - Gdybym miała osobiście za złe parkowanie zapłacić 100 zł, wolałabym przejść pieszo te dwie, trzy ulice – i przypomina kierowcę, który miejsce do parkowania wybrał sobie teren zielony tuż przy siedzibie SM. Widzieli to z okna. - Miał zagraniczne numery. Pierwsze pouczenie zignorował, z drugiego dowiedział się, że albo jego samochód zostanie wzięty na lawetę, albo będzie wniosek do sądu. Poskutkowało. Innym razem kierowcy próbowali udowadniać, że w istocie parkowali na klepisku, a nie na terenie zielonym. Czyli zostaje wszędzie postawić słupki... - rozważa. Jednak bardziej prawdopodobna jest akcja strażników, która będzie miała na celu zawstydzenie kierowców, którzy tak parkują swoje auto, jak opisał to w liście czytelnik.

A co z zarzutem o bycie kapusiem, jeśli zgłosi się sprawę municypalnym? - Tu nie o to chodzi – wyjaśnia rzeczniczka. - Osoba, która widzi groźną sytuację i jej się ona nie podoba, powinna zareagować. Zawiadomić służby – nie miała wątpliwości Jolanta Głowacka. 

Czytaj też:

Fot. Pierwsze zdjęcie - Czytelnik, pozostałe: Karolina Burzyńska/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE