Płockie Morsy działają już szósty rok. Działają w ramach Stowarzyszenia Płockich Morsów – „Sekcja Mróz”. Sezon rozpoczęły na początku listopada,spotykają się co niedzielę w południe nad Zalewem Sobótka. Ale dzisiejsze spotkanie było wyjątkowe – bo po raz pierwszy była prawdziwa polska zima – srogi mróz, gruby lód, śnieg i słońce.
Najpierw ekipa wykuła lód kilkanaście metrów od brzegu i powstał jakby basenik o wymiarach około 3x4 metry. Po tradycyjnej rozgrzewce ponad 20 osób kolejno wchodziło – po drabince – do Sobótki. W grupie było kilka pań i kilku nowicjuszy. - To mój pierwszy raz, ale wcześniej, już tej jesieni, przychodziłem się wykąpać – mówił po wyjściu z wody po pięciu minutach jeden ze świeżych” morsów.
Gdy komplet morsów podrygiwał w wodzie, z brzegu przypatrywała się im kilkudziesięcioosobowa grupa szczelnie opatulonych widzów – rodziny, znajomi, przyjaciele, spacerowicze. - Chodźcie do nas! Chodźcie do nas! - zaczęli skandować kąpiący się. - Tu jest cieplej, niż na dworze!
Ale na brzegu tym razem nie było chętnych, by dać nura do Sobótki. Sporo osób podchodziło bliżej przerębla. Ale gdy lód zaczął parę razy groźnie trzeszczeć, szybko wycofywało się na ląd. Jako ostatni z wody wyszedł 64-letni Adam Zbyszewski, zabierając przy okazji drabinkę. Morsy błyskawicznie ubierały się na brzegu, była gorąca herbata a nawet jakaś nalewka.
Kolejne spotkanie miłośników zimna, które uodparnia, już za tydzień. A już w lutym płocką ekipę czeka coroczna impreza w Mielnie – wielki, międzynarodowy zlot (8-10 lutego), gdzie przed rokiem padł rekord zbiorowego zanurzenia w morzu, oczywiście z udziałem płocczan.