Dwóch policjantów z Komendy Miejskiej Policji dołączyło do grona osób, którym postawiono zarzuty w związku ze śmiercią 19-letniego Piotra Wieteski. Prokuratura Okręgowa w Łodzi oskarża płockich funkcjonariuszy o niedopełnienie obowiązków służbowych, narażenie poszkodowanego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a jednemu także na poświadczenie nieprawdy w protokole.
Śmierć 19-letniego Piotra Wieteski odbiła się echem w całej Polsce. Nastolatek przyjechał do Płocka z Łodzi 20 czerwca 2017 roku, do poznanej w internecie płocczanki Dagmary. Młodzi ludzie wyszli ze znajomymi dziewczyny, spędzali czas na schodach przy ul. Rybaki. W pewnym momencie doszło do zwady z inną grupą. Wywiązała się awantura. Grupa, z którą przyszedł Piotrek, uciekła na dół. Kilka minut później koleżanka Dagmary znalazła nieprzytomnego Piotra, a kiedy dziewczyna ponownie go zobaczyła, już w asyście policji, miał siedzieć z głową między nogami.
Na miejsce wezwano też karetkę, ale ta pierwsza w ogóle nie dojechała na miejsce. Tu wersje i nastolatków i policji się różnią: funkcjonariusze zeznawali w sądzie, że grupa i sam poszkodowany nie chcieli pomocy. Piotr miał logicznie odpowiadać na zadawane pytania, więc uznali, że jest po prostu pod wpływem alkoholu. Z kolei Dagmara i jej znajomi twierdziła, że Piotr nie pił zbyt dużo, a mimo to bełkotał. Było z nim tak źle, że nie był nawet w stanie podać policjantom dowodu osobistego.
[ZT]20653[/ZT]
Karetkę wezwano po raz drugi i tym razem Piotr znalazł się w ambulansie, ale miał nie chcieć transportu do szpitala. Na Winiary trafił dopiero z policjantami.
- Tuż przed godziną 2:00 pokrzywdzony został przewieziony przez policjantów do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego WSZ w Płocku, gdzie był badany przez podejrzaną lekarkę, która wystawiła stosowne zaświadczenie odnośnie braku przeciwwskazań do osadzenia - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Z relacji części przesłuchanych świadków wynika, że policjantom i osobom, które już wcześniej usłyszały zarzuty, przekazywane były informacje o doznanym urazie głowy. Lekarka odnotowała to zresztą w dokumentacji medycznej. 19 – latek miał nadto zakrwawioną odzież, a z rozciętej dolnej wargi leciała mu krew.
To właśnie w Łodzi badano postępowanie medyków. W czerwcu Prokuratura Okręgowa w Łodzi przedstawiła lekarce płockiego szpitala oraz ratownikowi kierującemu zespołem karetki pogotowia zarzuty, dotyczące narażenia 19-letniego mieszkańca Łodzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
[ZT]22523[/ZT]
Policjanci zabrali więc Piotra na Komendę Miejską Policji, by wytrzeźwiał i spędził tam noc. Dopiero tam przeprowadzano badanie alkomatem. To znaczy chciano je przeprowadzić, ale chłopak był w takim stanie, że nie mógł wydmuchać dostatecznej ilości powietrza. Mimo to i tak wylądował w celi.
- Wbrew wcześniejszej ocenie zarówno służb medycznych, jak i policjantów, w pobranej krwi nie stwierdzono obecności alkoholu. Także badania próbek pobranych podczas sekcji wykazały, że nie był w stanie nietrzeźwości, ani też pod wpływem środków odurzających - informuje Kopania. -
Kilka godzin później, w stanie agonalnym, znów trafił na Winiary. Nie było już jednak szansy na ratunek. Pokrywa czaszki była złamana na długości 7 cm, podstawa aż na 12 cm, Piotr miał obrzęk mózgu. Wobec tak rozległych obrażeń, rodzina zdecydowała się odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie. Przyczyną urazu było uderzenie głową w twarde podłoże - tego biegły sądowy był całkowicie pewny. W toku śledztwa ustalono także, że nawet natychmiastowa pomoc nie gwarantowała Piotrowi przeżycia.
- Jeden z policjantów sporządzających dokumentację poświadczył w protokole doprowadzenia pokrzywdzonego w celu wytrzeźwienia, niezgodne z prawdą informacje, które miały uzasadniać zasadność podejmowanych działań. Z wydanej opinii wynika, że skala doznanych obrażeń była tak duża, że nie gwarantowała możliwości uratowania życia, nawet w przypadku szybszego udzielania pomocy medycznej. Stwierdzone w działaniach policjantów i służb medycznych nieprawidłowości uzasadniały zarzucenie podejrzanym przestępstwa dotyczącego narażenia życia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo. W przypadku policjantów w grę wchodzi także niedopełnienie obowiązków służbowych - tłumaczy Kopania.
W Komendzie Miejskiej Policji czekają na postanowienie prokuratury o przedstawieniu zarzutów policjantom. - Po jego otrzymaniu będą podejmowane dalsze kroki - mówi mł. asp. Marta Lewandowska, rzeczniczka prasowa płockiej policji.