reklama

Brudna kampania wyborcza. Niszczone i kradzione banery, szkalujący napis. Sprawą zajmuje się policja

Opublikowano:
Autor:

Brudna kampania wyborcza. Niszczone i kradzione banery, szkalujący napis. Sprawą zajmuje się policja - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościKampania wyborcza trwa i staje się coraz ostrzejsza, ale nie w wymiarze komunikacyjnym, w słownych potyczkach, przerzucaniu się argumentami czy ocenami podczas konferencji prasowych. W mediach społecznościowych przybywa informacji o zniszczonych materiałach wyborczych. Ostatnio ktoś się mocno zagalopował. A słowa mają to do siebie, że czasem tną boleśniej niż ostrze noża.

Kampania wyborcza trwa i staje się coraz ostrzejsza, ale nie w wymiarze komunikacyjnym, w słownych potyczkach, przerzucaniu się argumentami czy ocenami podczas konferencji prasowych. W mediach społecznościowych przybywa informacji o zniszczonych materiałach wyborczych. Ostatnio ktoś się mocno zagalopował. A słowa mają to do siebie, że czasem tną boleśniej niż ostrze noża.

– Mam zdjęcia poczynionych szkód, ale w miejscach, gdzie te reklamy wisiały, nie ma monitoringu. Non stop ktoś te materiały niszczy, częściej poza Płockiem – mówi posłanka Elżbieta Gapińska. – W mieście jest większa obawa przed miejskim monitoringiem. Zamazują sprayem, poobdzierają, rozrywają na pół. Taki baner już do niczego się nie nadaje.

Czy to zwykły wandalizm, czy rodzaj nieuczciwej wojny wyborczej prowadzonej w toku kampanii? Zostało raptem 20 dni, wybory już 13 października. Parlamentarzystka przekonuje, że nie chodzi o straty materialne, lecz o samo zachowanie. – Dostrzegam kolosalną różnicę między tegoroczną kampanią, a tymi sprzed czterech czy ośmiu lat. Nie pamiętam kampanii, w której na taką skalę byłyby niszczone materiały wyborcze. Wówczas chodziło o jednostkowe przypadki.

Według niej za te występki odpowiedzialni mogą być chuligani, ale równie dobrze chodzi o osoby popierające inną polityczną opcję. – Nie tylko mnie dotyczy ten problem. Niszczone są także billboardy innych kandydatów z Platformy Obywatelskiej, w tym ze mną i Marcinem Kierwińskim. Gdyby faktycznie chodziło o chuliganów, niszczone byłyby wszystkie billboardy i banery. A tak wiszą moje z zamazanymi twarzą i nazwiskiem, obok czyściutki billboard innego kandydata z innej partii.

Konkurenci z Polskiego Stronnictwa Ludowego zmagają się z identycznym problemem. Miejski i osiedlowy radny, dyrektor płockiej delegatury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, Tomasz Kominek w mediach społecznościowych – przy zdjęciu pomazanego billboardu (ze zmienionym hasłem i domalowanymi sprayem znaczkami euro i dolara) – napisał: – Z dużym poszanowaniem wyrażam się o Wszystkich kandydatach z Płocka, którzy kandydują do parlamentu i tego będę się trzymał. Materiały wyborcze mają to do siebie, że kosztują jakieś pieniądze i tak na logikę - jaki jest sens pozbawiać się elementarnych zasad kultury!?

Kominek zwraca uwagę, że czym bliżej do wyborów, tym bardziej narasta agresja widoczna w aktach wandalizmu:

– Po rozpoczęciu kampanii okazało się, że albo grasuje konkurencja, albo nieodpowiedzialni wandale, którzy niszczą materiały wyborcze. Zarówno ja, Michał Sosnowski czy Wioletta Kulpa doświadczyliśmy aktów wandalizmu jako pierwsi. Próbowałem zgłosić sprawę na policję, ale okazało się, że tam nigdzie nie ma kamer monitoringu miejskiego. Od początku promowałem pakt o nieagresji. Szanujmy się wzajemnie jako kandydaci, szanujmy własne pieniądze i materiały wyborcze, bo bezsensowne są działania na szkodę jednego czy drugiego kandydata bądź kandydatki. Najważniejsze, aby w Sejmie była jak najbardziej liczna reprezentacja płocczan i mieszkańców regionu, aby później powstało koło poselskie parlamentarzystów związanych z ziemią płocką. A negatywne emocje temu nie służą. Panujmy nad sztabami wyborczymi, aby wyeliminować chamstwo z życia publicznego.

Dodaje, że z rozmów z ludźmi wynika brak zaufania do polityków. – Polityka im obrzydła. Dlaczego? Ponieważ po każdej stronie wprowadzono zbyt dużo agresji słownej, która ludzi zraziła. Tym bardziej ostatni etap kampanii powinniśmy przeprowadzić w sposób bardzo kulturalny, z dozą sympatii dla kontrkandydata, tak by cała polityka wróciła na normalne tory.

Zresztą nie on jedyny spośród kandydatów PSL-u został w ten sposób potraktowany. Konkurencji podziękował także kolejny kandydat PSL – wiceprezes spółki Inwestycje Miejskie – Michał Sosnowski, starając się podejść do tematu z humorem – został bowiem obwołany płockim "Escobarem":

– Dziękuję konkurencji za podrasowanie billboardu na Kochanowskiego. Następnym razem się poprawcie, bo brakuje wąsów do takiego kontentu – stwierdził w poście na Facebooku.

Ktoś nawet zadał sobie sporo trudu, aby wydrzeć z baneru na Grabówce samą głowę Michała Sosnowskiego, podobnie część z nazwiskiem.

W miniony weekend na elewacji jednego z płockich bloków pojawił się szkalujący, godzący w dobre imię napis. Nie wiadomo czy błąd w nazwisku był celowy, w każdym razie autor napisał: "Anna Derulkiewicz jest kochanką mojego męża". Zdjęcie napisu na Facebooku zamieściła miejska radna z klubu PSL, przewodnicząca Rady Mieszkańców Osiedla Łukasiewicza, Anna Derlukiewicz:

– Nie zaszczujecie mnie, nie poddam się. Dzisiejszej nocy (z 21.09.2019 na 22.09.2019) zostałam podle zaatakowana. W czasie, gdy trwa kampania wyborcza do Sejmu – w miejscu mojego zamieszkania ktoś namalował farbą na bloku napis dyskredytujący moją osobę. Najpierw zrywano moje banery wyborcze, teraz przeprowadzono atak na zdyskredytowanie mojej osoby. Do czego jeszcze się posuniecie, żeby spróbować mnie wyeliminować? – napisała.

Czyja to sprawka, podobnie jak wcześniejsze usuwanie banerów? Sprawę zgłoszono na policję. Jest szansa, że w rozwikłaniu sprawy pomoże nagranie z miejskiego monitoringu.

– Wpłynęło zgłoszenie o uszkodzeniu elewacji bloku mieszkalnego na osiedlu Rembielińskiego. Policjanci będą prowadzić w tej sprawie czynności zmierzające do ustalenia sprawcy – zapewniła mł. asp. Marta Lewandowska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku.

Problem z niszczonymi materiałami wyborczymi dotyczy także kandydatki Prawa i Sprawiedliwości, Wioletty Kulpy.

– Z całą stanowczością potępiam takie naganne zachowanie w stosunku do wszystkich kandydatów – mówi miejska radna. – Apeluję, aby zwracać uwagę na takie sytuacje i zgłaszać, ponieważ za tego rodzaju czyny grożą kary.

Zarazem przyznaje, że nie wszędzie jest monitoring, a jak dotąd nikt nikogo za rękaw nie złapał w trakcie aktu wandalizmu. Przyznaje, że był problem w Nowym Gulczewie albo w Płocku na ul. Kochanowskiego, gdzie jej materiały wyborcze po prostu „znikają”. – Czy kogoś to bawi? W czym komu przeszkadza baner? Na reklamach wielkoformatowych promuje się usługi czy artykuły spożywcze albo przemysłowe. To nikomu nie przeszkadza, więc czemu przeszkadza billboard albo baner wyborczy, który i tak zostanie po wyborach posprzątany? Jeśli ktoś ma wyrobione zdanie, wiszący billboard niczego nie zmieni. Chodzi jedynie o to, by dotrzeć do mieszkańców z informacją o tym, kto kandyduje w wyborach. Reklama wyborcza jest tylko elementem kampanii.

Radna zastrzega, że nie chce wyolbrzymiać skali zjawiska w tych wyborach. Sądzi, że to zwykły wandalizm, chuligaństwo, brak kultury.

Paradoksalnie o wiele gorzej, kiedy banery wiszące obok siebie nie należą do oponentów, tylko do osób z tej samej drużyny. Jeżeli jakiś zostanie podarty, zastąpiony czy zamazany, cień podejrzenia pada na kogoś, kogo banery zostały oszczędzone, bo i takie przypadki mamy podczas aktualnej kampanii wyborczej. W grę wchodzi celowe działanie na szkodę i gra na siebie albo prowokacja. Do prawdy ciężko dojść. A wyborcy i tak ocenią 13 października przy urnie czyjeś pomysły i dotychczasowe postępowanie w przestrzeni publicznej, nie wizerunek na plakacie albo banerze umieszczonym na bramie.

Jak dowiedzieliśmy się od mł. asp. Marty Lewandowskiej z Komendy Miejskiej Policji w Płocku, w miniony weekend wpłynęły dwa zgłoszenia dotyczące kradzieży plakatów / banerów wyborczych. – Komenda Miejska Policji w Płocku prowadzi czynności wyjaśniające w sprawie dotyczącej kradzieży 12 banerów wyborczych, które były powieszone na terenie miasta Płocka. Pierwsze zawiadomienie o kradzieży wpłynęło do naszej jednostki w miniony czwartek, kolejne w sobotę. Zgodnie z kodeksem wykroczeń osoba, która popełniła to wykroczenie, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Facebook

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo