Reklama

Aż 45 osób na ławie oskarżonych, w tym 30 adwokatów. Wkrótce rusza duży proces

Opublikowano:
Autor:

Aż 45 osób na ławie oskarżonych, w tym 30 adwokatów. Wkrótce rusza duży proces - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Prokuratura zarzuca 30 łódzkim adwokatom podżeganie do poświadczenia nieprawdy. A zaczęło się od sprawy 52-letniej lekarki, której zarzucono wystawienie ponad 100 fałszywych zwolnień lekarskich. Proces w jej sprawie toczy się w Sądzie Rejonowym w Łodzi.

Prokuratura zarzuca 30 łódzkim adwokatom podżeganie do poświadczenia nieprawdy. A zaczęło się od sprawy 52-letniej lekarki, której zarzucono wystawienie adwokatom i radcom prawnym ponad 100 fałszywych zwolnień lekarskich. Proces w jej sprawie toczy się w Sądzie Rejonowym w Łodzi.

Prokuratura tak opisuje sprawę: adwokaci i radcy prawni udawali się ze zwolnieniem lekarskim do lekarza sądowego, którego zadanie polegało na weryfikacji, ustaleniu czy faktycznie jest chory i nie może uczestniczyć w rozprawie. Według śledczych lekarka nikogo nie badała, tylko od ręki zatwierdzała zaświadczenia, na czym z kolei zależało prawnikom. Dzięki temu ich nieobecność na rozprawie była usprawiedliwiona, rozprawę odraczano.

Procederem, który wyszedł na jaw, zajął się prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Rozpoczęto śledztwo. Oskarżona - 52-letnia lekarska sądowa, Beata J. z tytułem naukowym doktora - wskazała okoliczności i osoby, którym wydała zaświadczenia poświadczające nieprawdę.

Umowa między 52-latką a prezesem Sądu Okręgowego w Łodzi na wykonywanie czynności lekarza sądowego została podpisana w maju 2012 roku (kobieta pełniła swoją funkcję do 4 lipca 2016 r.). Zgodnie z tą umową kobieta miała reagować na wezwania telefoniczne, wypisywać zwolnienia lekarskie. W praktyce miało nawet dochodzić do tego, że sama podpowiadała choroby, na które adwokaci mogliby brać fikcyjne zwolnienia, w dodatku przyjmując ich w nietypowych miejscach poza gabinetem: np. w salonie fryzjerskim, urzędzie pocztowym, restauracji albo na basenie. Od lipca 2015 roku rozmowy telefoniczne Beaty J. były na podsłuchu. W tym czasie miała prowadzić rozmowy nawet z 70 prawnikami, w dodatku często chodziło o wydanie zaświadczenia zwalniającego z obowiązku obecności na sali sądowej lub uczestniczenia w innych czynnościach procesowych.

Jak w styczniu 2018 r. podała Prokuratura Krajowa, Beata J. przyznała się do wszystkich zarzucanych jej czynów. Potwierdziła, że przy ich wystawianiu zaświadczeń naruszyła w rażący sposób wymagania stawiane czynnościom weryfikującym ewentualny stan zdrowia określonych osób, które są wskazane szczegółowo w ustawie o lekarzu sądowym.

- Beata J. została oskarżona o popełnienie 120 przestępstw. Polegały one na wystawianiu poświadczających nieprawdę dokumentów. Zarzucono jej także popełnienie czynów o charakterze korupcyjnym - informowała Prokuratura Krajowa. - Materiał dowodowy zgromadzony w toku postępowania pozwolił na odtworzenie ponad 100 przypadków, w których osoby działające w zamiarze uzyskania dokumentu usprawiedliwiającego ich nieobecność w trakcie czynności procesowych, zwracali się do oskarżonej Beaty J. o wystawienie takiego zaświadczenia. Nie poddawali się przy tym określonym w przepisach procedurom weryfikujących ich stan zdrowia.

Czy Beata J. czerpała korzyści z przestawionego procederu? Zdaniem śledczych w kilku przypadkach wzięła 50-100 zł, alkohol w postaci dwóch butelek wina bądź przyjęła zaproszenie na obiad. Proces lekarki toczy się w Sądzie Rejonowym Łódź – Śródmieście.

Jak wpadła Beata J.

Szefowi Sanepidu w Elblągu, Markowi Jaroszowi udało się doprowadzić na ławę oskarżonych w Sądzie Okręgowym dwóch właścicieli "Pachnącego Domu", sklepu oferującego - oficjalnie - kadzidełka, zapachy i świeczki, w rzeczywistości sklep zaopatrywał klientów w dopalacze. Szybko okazało się, że proces nie może ruszyć ze względu na stan zdrowia oskarżonych. Wyznaczano kolejne terminy, wpływały następne zwolnienia lekarskie, aż, jak informowała stacja TVN24, na rozprawę wezwano łódzką biegłą Beatę J., która wystawiła jedno z zaświadczeń. - Jak się okazało, Beata J. rekomendowana była dla członków prawniczego samorządu jako specjalistka od stwierdzania ich niezdolności do występowania przed sądem w wypadku wszelkiego rodzaju chorób.

Telefon Beaty J. - za zgodą sądu - był na posłuchu przez pół roku. Tak zaczęła się lawina.

Kogo obciąży śledztwo

W złożonych wyjaśnieniach Beata J. opisała rolę każdej z osób i przedstawiła okoliczności zdarzeń będących przedmiotem śledztwa. Miał rozpocząć się drugi, o wiele większy proces. Śledczy zarzucili łódzkim adwokatom podżeganie do poświadczenia nieprawdy, za co grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Jak informował w 2018 r. Dziennik Łódzki, w toku śledztwa okazało się, że niektórzy z podejrzanych wykorzystali lewe zwolnienia do wyłudzenia zasiłków chorobowych z ZUS.

Początkowo proces miał się rozpocząć także w Sądzie Rejonowym Łódź – Śródmieście, jednak oskarżeni dla zachowania bezstronności zwrócili się o wyznaczenie innej placówki poza Łodzią. W Sądzie Najwyższym w Warszawie wyznaczono sąd w Gostyninie. Tyle że tu nie ma na tyle dużej sali, aby pomieścić m.in. oskarżonych i obrońców, stąd decyzja o tym, by skorzystać z sali w Sądzie Rejonowym w Płocku. Termin pierwszego posiedzenia o charakterze organizacyjnym - z racji tak dużego procesu - wyznaczono na 18 listopada. Jak wyjaśniła Iwona Wiśniewska-Bartoszewska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Płocku, podczas posiedzenia sędzia razem ze stronami opracuje plan procesu, czyli m.in. ustali termin pierwszej rozprawy, być może także kolejnych, oraz terminy przesłuchań świadków. Być może zostaną złożone wnioski dowodowe. Z racji konieczności pomieszczenia tylu osób w sali podczas procesu, można przypuszczać, że prowadzący sprawę sąd w Gostyninie skorzysta na dalszym etapie właśnie z jednej z sal w płockim sądzie.

- Łącznie w tej sprawie jest 45 oskarżonych: 30 adwokatów, 8 radców prawnych, 5 lekarzy, 2 przedstawicieli innych zawodów - mówi nam Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.

Proces poprowadzi sędzia Maciej Górzyński, ten sam, który skazał Mariusza T. za posiadanie pornografii dziecięcej.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE