reklama

Awantura: ktoś czyta listy do radnej?

Opublikowano:
Autor:

Awantura: ktoś czyta listy do radnej? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Jakim prawem urzędnicy otwierają listy zaadresowane bezpośrednio do radnego?! - pyta Wioletta Kulpa w swojej skardze na działania Urzędu Miasta.

- Jakim prawem urzędnicy otwierają listy zaadresowane bezpośrednio do radnego?! - pyta Wioletta Kulpa w swojej skardze na działania Urzędu Miasta.

Radna PiS dowodzi, że urzędnicy z Ratusza otworzyli list, który wysłał do niej jeden z mieszkańców, tym samym łamiąc prawo do tajemnicy korespondencji, za co - jak przypomina - grożą sankcję karne. - Na drugim piętrze ratusza, przy biurze obsługi rady miasta, znajdują się skrytki na korespondencję do radnych, poza oficjalnymi komunikatami i zaproszeniami, wrzuca się tam również listy od mieszkańców - opowiada nam radna. - W ubiegłym tygodniu wyjęłam ze skrytki plik korespondencji, wśród niej był list wyraźnie zaadresowany do mnie. Koperta była rozdarta u góry, równiutko, więc podejrzewam, że została przycięta nożykiem.

W kopercie był napisany odręcznie sześciostronicowy list jednego z płocczan. Nadawca podpisał się też na odwrocie koperty. Radna zdradza tylko, że w liście zawarte były ważne, dość wrażliwe informacje. Również adresat był wyraźnie określony, nie było wątpliwości, do kogo powinien trafić. - Do interpelacji specjalnie załączyłam kserokopię, żeby mi potem nikt nie wmawiał, że ktoś otworzył list, bo nie było wiadomo, do kogo został skierowany - podkreśla radna.

Dorota Kozanecka, p.o. dyrektora ratuszowego Wydziału Procesów Pracy, potwierdza: list do radnej rzeczywiście został otwarty w kancelarii, choć nie powinien. - To był ewidentny błąd, dlatego wobec osoby, która go popełniła, zostaną wyciągnięte konsekwencje - zapowiada szefowa wydziału. Wyjaśnia, że mimo że do Ratusza z założenia nie przychodzi korespondencja prywatna, urzędników obowiązuje instrukcja obiegu dokumentów, regulująca, które pisma można, a których nie można otwierać (nie można m.in. kopert z ofertami w zamówieniach publicznych).  Dodaje jednak, że list nie został przeczytany, a cała sytuacja jest wynikiem przypadku, a nie celowego działania, o czym ma świadczyć chociażby fakt, że sygnatura przyjęcia widnieje tylko na kopercie, a nie na samym piśmie. - W ogromie korespondencji spływającej do urzędu zdarza się niestety, że ktoś przez pośpiech otworzy list, którego nie powinien otwierać - przyznaje Dorota Kozanecka. - Ale w momencie, w którym pomyłka została zauważona, list został przez tę samą osobę osobiście dostarczony do biura rady, by na pewno nie dostał się w niepowołane ręce.

- Jeśli pani radna uzna, że jej prawo do tajemnicy korespondencji zostało naruszone, może oczywiście żądać zadośćuczynienia - mówi Dorota Kozanecka.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE