Zagrali w siatkówkę na piasku. W sobotę!

Opublikowano:
Autor:

Zagrali w siatkówkę na piasku. W sobotę! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Na zewnątrz kilka stopni ciepła, nocami mróz, tymczasem kilku odważnych płocczan zagrało w stolicy w historycznej imprezie - I Mistrzostwach Polski Oldboyów w Siatkówce Plażowej. Wprawdzie pod balonem, ale piasek był ekstremalnie zimny, a skurcze z wysiłku - niemal normą. Płocczanie zdobyli dwa medale.

Na zewnątrz kilka stopni ciepła, nocami mróz, tymczasem kilku odważnych płocczan zagrało w stolicy w historycznej imprezie -  I Mistrzostwach Polski Oldboyów w Siatkówce Plażowej. Wprawdzie pod balonem, ale piasek był ekstremalnie zimny, a skurcze z wysiłku - niemal normą. Płocczanie zdobyli dwa medale.

W pierwszą sobotę marca 2012 pod balonem Monta Club w Warszawie odbyły się I Mistrzostwa Polski Oldboyów. Niech nikt nie myśli, że oldboje to same dziadki, lubiące o sporcie tylko rozprawiać z ożywieniem! Oldboje to bowiem także 35-latkowie, którzy dopiero co skończyli zawodowe kariery w siatkówce, a także ponad 50-letni panowie, którym sylwetki i kondycji może pozazdrościć 90 procent polskich 20-latków.

Do stolicy zjechała ścisła czołówka polskich „oldplażowiczów”. Turniej rozgrywany były w czterech kategoriach wiekowych: +80, +90, +100, +110. Te liczby to łączna suma wieku poszczególnych dwójek. Frekwencja była oczywiście zdecydowanie niższa, niż na letnich mistrzostwach kraju, ale za to dotarła prawie cała czołówka.

Bardzo widoczny był Płock, reprezentowany przez trzy i ..pół zespołu. Mariusz Kwolek i Norbert Pruszyński zagrali w najmłodszej kategorii, Jerzy Komosiński-Dariusz Lewicki i Andrzej Felic-Mariusz Sobczak (z Portalu Płock) w kat. 90, a Dariusz Olejniczak z kolegą z Wrocławia – także w M 90. W najmłodszej grupie w historycznych mistrzostwach swój... historyczny sukces zanotowali Kwolek-Pruszyński. Po dobrej grze wyrwali zwycięstwo w tie-breaku, decydującym o brązowym medalu. To pierwsze „pudło” tego duetu.

Pozostała piątka płocczan walczyła z rywalami, warunkami i... ze sobą w kategorii plus 90. Komosiński-Lewicki to mistrzowie Polski z letniej imprezy we Wrześni w 2011 r., a do tego mistrzowie Europy z Włoch 2011 i wicemistrzowie światowych igrzysk Masters z Sydney 2010. Po wygraniu pierwszego meczu 2:0 z mocnym duetem z Warszawy przegrali niespodziewanie 2:1 z objawieniem imprezy – dwójką Aleksander Biegun- Adam Prończuk z Czechowic-Dziedzic. W kolejnym meczu pokonali Olejniczaka-Melona także 2:1, pokonani zajęli 5. lokatę. Okazało się, że Komosiński-Lewicki byli dwójką, która rozegrała najwięcej setów w zawodach – 13! Grano do zdobycia 21 punktów, więc dawka jak na jeden dzień okazała się końska. Zwłaszcza, że pod balonem wprawdzie było kilkanaście stopni ciepła, ale to na wysokości metra-dwóch, gdzie pracowały dmuchawy. Natomiast piasek był niemiłosiernie zimny, co szybko osłabiało graczy.

W półfinale spotkały się dwie dwójki z Płocka: idący bez porażki, więc zdecydowanie mniej zmęczeni Felic-Sobczak, mistrzowie Polski 2011 w kat.85 oraz Komosiński-Lewicki. Tym drugim w warszawskim maratonie powoli brakowało sił. W pierwszym secie prowadzili jednak 17:15, by ulec do 18. W drugim secie Felic-Sobczak triumfowali do 10. W meczu o trzecie miejsce Komosiński-Lewicki byli bardzo blisko udanego rewanżu na rywalach z Czechowic, bo wygrali pierwszego seta i w drugim prowadzili 18:16. Niestety, ulegli po tie-breaku i zajęli czwarte miejsce.

W finale, rozegranym po prawie dziewięciu godzinach zmagań, Felic-Sobczak zmierzyli się z radomianami Mirosławem Ziętkowskim i Ryszardem Nowakiem. W pierwszej rundzie wygrali z nimi 2:1 i był to jedyny set przegrany w mistrzostwach. W finale płocczanie po zaciętej końcówce wygrali pierwszą partię 22:20, w drugiej głównie dzięki świetnym obronom Felica mieli już sporą przewagę, wygrywając do 15 i cały mecz 2:0. W ten sposób do trzech złotych medali w letnich mistrzostwach Polski 2009, 2010 i 2011 dorzucili pierwszy triumf w zimowej rywalizacji.

Pierwsze zimowe mistrzostwa za nami, z pewnością sporo rzeczy jest do dopracowania, ale chwała Robertowi Kamińskiemu, właścicielowi Monty (złotemu medaliście w kat. 80), że podjął się organizacji zawodów.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE