– Chociaż powinniśmy wygrać to spotkanie, równie dobrze można było wrócić z Garwolina bez jakiejkolwiek punktowej zdobyczy – przyznał drugi trener Królewskich Tomasz Kozyra – Mecz był trudny, bo Wilga grała niezwykle twardo i agresywnie. Punkt zdobyty na terenie takiego rywala jest bardzo cenny. Pomarańcze do ostatniego gwizdka sędziego grały na wysokim poziomie. Do zwycięstwa zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”. Jesteśmy zadowoleni z postawy dziewczyn. Jestem przekonany, że wkrótce doczekamy się pierwszego zwycięstwa.
Już od pierwszych minut nieznaczną przewagę wypracowały sobie płocczanki, które dość łatwo dochodziły do pozycji strzeleckich. Niestety, skuteczność tego dnia nie była atutem podopiecznych trenera Macieja Gościniaka. Na domiar złego wyjątkowo dobrze dysponowana była bramkarka Wilgi.
W 15. minucie Daria Nowak zauważyła, że bramkarka miejscowych nie jest dobrze ustawiona i próbowała zaskoczyć ją strzałem z dystansu. Niestety, minimalnie chybiła. Kilka minut później efektownym strzałem z rzutu wolnego popisała się Aleksandra Wilamowska. I tym razem parada bramkarki uchroniła Wilgę przed stratą gola.
Na listę strzelców mogła wpisać się również Dominika Przybyszewska, która w końcówce pierwszej połowy próbowała zagrać w pole karne, ale niezbyt precyzyjnie uderzona piłka poleciała w stronę bramki.
Po zmianie stron gra nieco się wyrównała. Garwolinianki mogły zdobyć gola w końcowej fazie meczu. Piła zamiast do bramki trafiła jednak w twarz bramkarki Marty Hućko. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że to jej Królewskie zawdzięczaną jeden punkt.
W niedzielę 3 listopada o 11 płocczanki po raz ostatni w rundzie jesiennej grać będą jako gospodarze. Ich przeciwnikiem będzie wicelider trzeciej ligi GOSiR II Piaseczno.
Wilga Garwolin - Królewscy Płock 0:0
Królewscy: Hućko– Marciniak, Majerowska, Lisiewska, Przybysz– Przybyszewska (70. Janicka), Świt, Stradomska (78. Musiałek), Nowak– Łyzińska (50. Pierzchała), Wilamowska (62. Materek)
Fot. Gabrysia Musiałek