reklama

Wielki mecz w Wielką Sobotę. Dominik Furman liczy na pewne zwycięstwo

Opublikowano:
Autor:

Wielki mecz w Wielką Sobotę. Dominik Furman liczy na pewne zwycięstwo - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportWielka Sobota – wielki mecz. A nawet hit! O godzinie 20:30 Wisła Płock zmierzy się z Lechem Poznań. Wygląda na to, że przed kompletem publiczności.

Wielka Sobota – wielki mecz. A nawet hit! O godzinie 20:30 Wisła Płock zmierzy się z Lechem Poznań. Wygląda na to, że przed kompletem publiczności.

We wtorek 11 kwietnia licznik sprzedanych biletów wynosił 6.500. Dzień później – 8.000!  Sobotnie spotkanie cieszy się w Płocku ogromną popularnością. Wydaje się, że do soboty bilety mogą zostać już wyprzedane, co zdarzało się w naszym mieście niezwykle rzadko. Jeśli tylko aura nie spłata nam figla, powinniśmy obejrzeć wielkie, piłkarskie widowisko przy dopingu prawie 10.000 gardeł. Spore wsparcie dla Lecha nadciąga z Poznania. Kibice gości wykupili pełną, dostępną pulę 1314 biletów na sektor przyjezdnych.

Płoccy fani, podobnie jak przed pamiętnym meczem z Zawiszą Bydgoszcz jeszcze w 1. lidze, organizują przemarsz kibiców spod płockiego ratusza na stadion. Marsz rozpocznie się o 18:15.

Faworytem sobotniego starcia bez wątpienia będą goście. Lech z dorobkiem 49 punktów plasuje się na 4. miejscu w tabeli i wciąż ma szanse na walkę o mistrzostwo. Warunkiem jest jednak wygrana w Płocku z Wisłą. Tym bardziej, że w ostatnim szlagierze z Legią Warszawa Kolejorz przegrał 1:2, co nieco skomplikowało marsz w górę tabeli.

W przypadku obu zespołów nie ma mowy o brakach kadrowych spowodowanych nadmiarem żółtych kartek. Lech poinformował co prawda o drobnych urazach Kędziory, Jevticia oraz Pawłowskiego, jednak wiadomo, że dwóch pierwszych wznowiło już przygotowania do sobotniego starcia. W drużynie trenera Marcina Kaczmarka wszyscy zawodnicy są gotowi do gry.

Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że Lech Poznań w najwyższej klasie rozgrywkowej w Płocku jeszcze nie wygrał. W ośmiu dotychczasowych spotkaniach trzykrotnie padł remis, pięciokrotnie górą byli nafciarze. W sezonie 2005/2006 płocczanie pokonali przyjezdnych 5:1 – to najwyższe, dotychczasowe zwycięstwo Wisły.

Czy drużyna z Łukasiewicza podtrzyma pozytywną passę i odprawi z kwitkiem faworyta z Poznania? M.in. o to zapytaliśmy przed początkiem meczu pomocnika Wisły Dominika Furmana.

Zebrałeś dużo pozytywnych opinii po ostatnim meczu z Górnikiem Łęczna.

Dominik Furman: Nie ukrywam, że na pewno jakieś to znaczenie dla mnie ma, ale raczej niewielkie. Biorąc pod uwagę nasze dwa ostatnie mecze powiedziałbym, że w spotkaniu z Cracovią ja osobiście czułem się już dużo lepiej na boisku. Wiadomo, że każdy i tak patrzy przez pryzmat ogólnego przebiegu spotkania. Z Cracovią to my od początku prowadziliśmy grę, natomiast w meczu z Górnikiem Łęczna zaczęło się od 2:0 po słabej pierwszej połowie. Wyciągnęliśmy jednak wynik na 2:3.

Co działo się w szatni w przerwie meczu z Górnikiem Łęczna? Na drugą połowę wyszła zupełnie inna drużyna.

Było głośno. Trener bardzo stanowczo podszedł do sprawy, tak jak i ja. I oczywiście jak cała drużyna. Powiedziałem wtedy, że wychodzimy, strzelamy trzy bramki i jedziemy do domu. Na szczęście tak się stało. Każdy z nas zrobił sobie rachunek sumienia, by jak najszybciej wymazać z pamięci tę pierwszą połowę. To się udało. Oby więcej się nam taka połówka nie przytrafiła, bo inne drużyny mogą to wykorzystać, a my wtedy do gry możemy już nie wrócić.

Ile razy miałeś okazję grać przeciwko Lechowi Poznań?

W barwach Wisły raz, natomiast w barwach Legii chyba czterokrotnie. 

Jak zapamiętałeś te spotkania z poznańską drużyną?

Wiadomo, starcia Lecha z Legią to już swojego rodzaju klasyk. Polski szlagier. Jednak patrząc na zainteresowanie naszym sobotnim meczem, ile biletów zostało już wykupionych, to w Płocku szykuje się prawdziwy hit. To nie będzie tylko mecz o trzy punkty. W naszym przypadku będzie to otwarta walka o górną ósemkę. A jeśli chodzi o Lecha, można powiedzieć otwarcie, że to mecz o mistrzostwo Polski. Jeżeli przegrają, a mam nadzieję, że tak będzie, to przy korzystnych wynikach Jagiellonii i Legii te drużyny odskoczą im na bodajże siedem czy osiem punktów. Chcemy to spotkanie wygrać. Oczywiście faworytem jest Lech, ale ja nie patrzę na to, ile oni mają punktów, a bardziej, jak wygląda nasza drużyna. A wygląda naprawdę dobrze.

Paradoksalnie wam z faworytami gra się chyba łatwiej.

Zgadza się. Patrząc po samych wynikach meczów z drużynami z czołówki. Dodatkowo stwarzaliśmy sobie sytuacje i strzelaliśmy zawsze bramki. Kwestia, żeby teraz nie stracić, a strzelić.

Oglądałeś ostatni mecz Legii z Lechem?

Tak, oglądałem.

Wnioski?

Lech zagrał w mojej ocenie dobrze. To był mecz na remis. Typowałem 0:0 i tak było do 80. minuty. Wtedy jednak strzelił Kędziora. Legia szybko wyrównała. No i ten końcowy cios Hämäläinena mnie osobiście też zaskoczył. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem, żeby „Hama” w taki sposób strzelał, nawet na treningu. Ale to dobrze, wiadomo, że akurat w tej konfrontacji zawsze będę za Legią.

Kogo wyróżniłbyś z drużyny naszego sobotniego przeciwnika.

Lech ma w swoim zespole dużo kreatywności. Mają strzelby w osobach Robaka i Kownackiego. Obaj strzelili nam po bramce w Poznaniu. Do tej grupy z pewnością należy dorzucić Jevticia, Majewskiego. Ale oni na szczęście grają tam, gdzie ja. Spotkają się więc zawodnicy w dobrej formie. My musimy ich środek zneutralizować. Nie wiadomo też czy zagra Tetteh czy Trałka. Ostatnio zagrał ten drugi. Nie można zapominać też o bokach w osobach Pawłowskiego czy Makuszewskiego.

Jaki wynik by cię satysfakcjonował?

Wygrana! Najlepiej pewne… albo nie. Wybacz, ale nigdy nie mówiłem wyniku w wywiadzie, więc będę się tego założenia twardo trzymał. Wygrajmy ten mecz. Nie ważne jak, nie ważne ile. Ważne, żeby trzy punkty zostały w Płocku.

W przypadku wygranej najprawdopodobniej osiągniemy cel, jakim jest finałowa ósemka. Trzeba dodać, że cel dosyć niespodziewany.

Nie, właśnie ja uważam, że to nie jest niespodziewany cel. Od momentu, kiedy tu przyszedłem, zawsze to powtarzałem. Wiedziałem, że ta liga jest silna, ale równa. Z niektórymi ekspertami polskiej piłki już rozmawiałem, nawet po meczu z Łęczną. Oni nie dowierzają. A ja im będę nadal powtarzał, że stać nas na to, żeby zająć miejsce w czołowej ósemce, a nawet powalczyć o coś więcej. Wiem jaki mamy zespół. Widzę codziennie tych chłopaków i to są naprawdę dobrzy zawodnicy. Stać nas na to, żeby być nawet w pierwszej trójce.

W pierwszej trójce? Mam to napisać?

Możesz tak napisać, nie ma problemu.

 

Przewidywany skład Wisły:

Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Byrtek, Stępiński – Furman, Wlazło – Merebashvili, Krivets, Kun – Piątkowski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE